Krzysztof Torba - pierwszy motorniczy, który wiózł papieża [WIDEO, ZDJĘCIA]
Ludzie. O tym, że to on będzie prowadził „Krakowiaka” z Ojcem Świętym i niepełnosprawnymi dziećmi, dowiedział się zaledwie kilkanaście minut przed odjazdem spod kurii. Serce drżało, ale głowę miał cały czas chłodną. Teraz czuje już tylko radość i wraca do codziennej pracy.
Jeszcze dwie godziny po wyjściu z tramwaju na jego twarzy widać było ogromne emocje. Nie krył wzruszenia. Porozmawiać było ciężko. Znajomi i rodzina gratulowali - telefon nie przestawał dzwonić ani na moment, dopóki się nie rozładował. - Łza zakręciła się w oku. To ogromny zaszczyt, że jestem pierwszym na świecie motorniczym, który wiózł Ojca Świętego - podkreśla Krzysztof Torba.
WIDEO: "Tram del Papa" przejechał na krakowskie Błonia. Papieża Franciszka pozdrawiał tłum wiernych
Źródło: TVN24/x-news
Ma 49 lat. W krakowskim MPK pracuje od 1990 r. O tym, że to on będzie prowadził tramwaj, którym papież Franciszek przejedzie spod kurii przy ul. Franciszkańskiej na Błonia, dowiedział się tuż przed odjazdem. - Od kilku dni wiedziałem: będę to albo ja, albo mój kolega Bogdan Wietki. Niewiadomą była tylko kwestia, kto będzie prowadził „Krakowiaka”, a kto będzie asystował. Ostateczną decyzję przekazał nam prezes Rafał Świerczyński około 16.45. O 17.15 już wiozłem Ojca Świętego - opowiada Krzysztof Torba. W momencie, gdy został wybrany, poczuł ogromną radość i dumę. Nie wiedział wtedy jeszcze, że... czekają go kolejne zaszczyty.
Ponad 600 kandydatów
Wszystko zaczęło się ponad dwa miesiące temu. Wtedy po raz pierwszy pojawiła się oficjalna informacja, że papież Franciszek podczas swojej wizyty w Krakowie pojedzie na Błonia tramwajem. Miało to być nawiązanie do czasów, kiedy jeszcze jako kard. Bergoglio podróżował po Buenos Aires, korzystając z komunikacji miejskiej. Tramwaj to też symbol ekologicznego transportu, a papież wielokrotnie podkreślał, jak ważne jest dbanie o środowisko naturalne.
- Oczywiście już wtedy, dwa miesiące temu u mnie, ale pewnie u wielu moich kolegów pojawiła się myśl, że byłoby to coś niezwykłego móc poprowadzić ten tramwaj z papieżem. Wtedy to były jednak tylko wolne myśli. Po raz pierwszy na poważnie, że marzenie może się spełnić, pomyślałem jakieś trzy, cztery tygodnie temu - relacjonuje Krzysztof Torba.
Wtedy właśnie władze MPK wytypowały wstępną grupę sześciu motorniczych, którzy potencjalnie powinni jechać wraz z papieżem. - To nie było tak, że ktoś się sam zgłaszał, tylko prezes zaprosił nas na rozmowę. Powiedziałem, że jestem gotowy podjąć takie wyzwanie - podkreśla motorniczy. Jego atutem było to, że „Krakowiaka”, czyli tramwaj, którym jechał Ojciec Święty, zna bardzo dobrze i na co dzień wozi nim pasażerów po mieście. To również zdecydowało, że właśnie on i Bogdan Wietki zostali wytypowani do jazdy z Franciszkiem.
- W krakowskim MPK mamy ponad 600 motorniczych. I wielu z nich zasługiwało na to wyróżnienie. Trzeba było jednak kogoś wybrać. Liczyło się oczywiście doświadczenie, podejście do pracy, umiejętności itd. Wybór padł na tych dwóch panów i - jak widać - to była dobra decyzja - podkreśla Marek Gancarczyk, rzecznik MPK.
Przez kilka ostatnich dni przygotowywali się oni do tego wyjątkowego dnia. Brali udział m.in. w próbnych przejazdach z kurii na Błonia. - Oczywiście przygotowywaliśmy się do tego wydarzenia, ale nie dotyczyło to samej kwestii jazdy „Krakowiakiem”, bo ten pojazd znamy bardzo dobrze. Chodziło np. o to, kiedy i jaki komunikat głosowy włączyć. Mieliśmy np. nagrane po hiszpańsku komunikaty dla papieża, że zbliżamy się na Błonia itd. - tłumaczy motorniczy.
Sam tramwaj, wbrew wcześniejszym plotkom, nie przeszedł zbyt gruntownych zmian. Nie zostały w nim np. zamontowane szyby kuloodporne. Został za to przemalowany na biało-żółto (i taki już pozostanie). Zostały na nim też umieszczone m.in. herb Krakowa i logo ŚDM.
Tylko 7 km/h
Krzysztof Torba swój wyjątkowy dzień rozpoczął wcześnie. Wstał tuż po szóstej. Choć sam zaznacza, że gdy ma poranną zmianę, wstaje jeszcze wcześniej, nawet ok. godz. 3. Spotkać można go na wielu liniach, m.in. 8, 13 i 50. - Umówiliśmy się w firmie, że pojawimy się w zajezdni ok. godz. 10. Tak, by mieć kilka godzin na spokojne przygotowanie, sprawdzenie jeszcze ustawień w pojeździe itd. Na pewno do samego rana czułem pewne napięcie, ale razem z kolegą staraliśmy się zachować pełen spokój, by też uspokoić szefostwo - opowiada.
Gdy kilkanaście minut przed godz. 17 dostał wiadomość, że to on będzie prowadził tramwaj, w zajezdni przy ul. Brożka panowała już pełna mobilizacja. W MPK tłumaczą, że specjalnie ostateczną decyzję podali motorniczym tuż przed wyjazdem, aby nadmiernie się nie stresowali już kilka dni przed tym wyjątkowym czwartkiem. - Nie dostaliśmy jakiś specjalnych wytycznych.
Ustalone było, że z Ojcem Świętym mamy jechać z prędkością ok. 7 km/h - by też pielgrzymi mieli szansę go pozdrawiać. Znam Kraków doskonale, ale wcześniej dokładnie analizowałem sobie każdy fragment tej stosunkowo krótkiej trasy. Wsiedliśmy więc pewni siebie z kolegą i pojechaliśmy w stronę kurii - mówi Krzysztof Torba. Nie przypuszczał jednak, że oprócz samego prowadzenia tramwaju czeka go jeszcze większy zaszczyt. Gdy kilka minut po godz. 17 papież wsiadł do „Krakowiaka”, podszedł przywitać także motorniczych.
- Wzruszony uklęknąłem i ucałowałem pierścień Ojca Świętego. Byłem pod takim wrażeniem, że nawet nie wiem, czy coś powiedział. Wręczył mi natomiast wspaniałą pamiątkę: różaniec - zdradza Krzysztof Torba. Wie już, co zrobi z prezentem od Franciszka. Od razu pomyślał, że przekaże go jednemu ze swoich synów - 24-Łukaszowi lub 21-letniemu Grzegorzowi.
Co ciekawe, starszy z synów - Łukasz również pracuje jako motorniczy (od dwóch lat). - Nie namawiałem go do tego, ale chyba też poczuł, że to naprawdę ciekawa praca. Cały czas coś się dzieje. Czasem są niespodziewane sytuacje. Raz np. rowerzysta wyjechał mi tuż przed tramwaj, udało mi się zahamować tuż przed nim i w pewien sposób uratowałem mu życie. I to daje ogromną satysfakcję - podkreśla motorniczy.
Obaj jego synowie przez kilka lat grali w piłkę nożną w krakowskiej Garbarni. Tak intensywnie im kibicował i angażował się w treningi, że... sam został kierownikiem drużyny juniorów młodszych w krakowskiej Garbarni. - Bardzo zżyłem się z trenerem Stanisławem Śliwą i to on kilka lat temu zaproponował mi funkcję kierownika drużyny. Zgodziłem się bez wahania i w wolnym czasie pomagam, jak mogę - opowiada
W samych superlatywach wypowiada się o motorniczym Marek Siedlarz, wiceprezes Garbarni. - Trzeba powiedzieć, że za pełnienie funkcji kierownika drużyny nie otrzymuje żadnej gratyfikacji. Robi to całkowicie z pasji i zamiłowania do piłki - podkreśla wiceprezes Siedlarz. - To bardzo wesoły, uśmiechnięty i sumienny człowiek. Zawsze można na niego liczyć. Jako kierownik drużyny odpowiada chociażby za przygotowanie całej dokumentacji przed meczem itd. Bardzo cieszymy się, że miał okazję wieźć papieża Franciszka, ponieważ naprawdę na to zasługuje - dodaje Marek Siedlarz.
Emocjonalna podróż
Sam przejazd tramwajem z Franciszkiem z kurii na Błonia trwał zaledwie kilka minut. Krzysztof Torba zapamięta go jednak na całe życie. Podkreśla, że dla niego to duże przeżycie, również duchowe.
- Jestem mocno wierzącym człowiekiem, tak jak moja żona Dorota. Chodziłem na Błonia, gdy odwiedzał nas Jan Paweł II. Móc stanąć i przywitać się z papieżem osobiście to jednak coś niezwykłego. Na żywo Ojciec Święty zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Jego uśmiech dodaje energii - podkreśla motorniczy. Zaznacza jednak, że od momentu startu spod kurii był skupiony tylko na jeździe. Więcej czasu na obserwowanie papieża miał więc asystujący mu drugi motorniczy - 65-letni Bogdan Wietki, który do pracy w MPK wrócił w 2007 roku, po 26 latach przerwy.
- Pierwszy raz jako motorniczy pracowałem jeszcze na studiach. Potem m.in. prowadziłem własną firmę. Ale w pewnym momencie potrzebowałem nowego impulsu w życiu i postanowiłem wrócić do MPK - wspomina Bogdan Wietki. I zapewnia, iż nie poczuł żalu, gdy dowiedział się, że to jednak nie on poprowadzi tramwaj z papieżem.
- Bardzo cieszyłem się, że też będę w tym tramwaju. Też przywitałem się z Ojcem Świętym. I pewnie mam nawet trochę więcej wrażeń niż kolega, bo oprócz pewnych rad, które mu dawałem, to też mogłem obserwować, jak papież spaceruje po tramwaju. Sam przejazd przebiegł bowiem bardzo spokojnie, bez żadnych niespodziewanych zdarzeń - podkreśla Bogdan Wietki.
Obaj motorniczowie już dziś ponownie wsiądą do tramwajów, by wozić krakowian i pielgrzymów. Tramwaj „Krakowiak”, którym w czwartek podróżował papież Franciszek oraz towarzyszące mu niepełnosprawne dzieci, już wczoraj wyjechał ponownie na krakowskie torowiska i woził krakowian oraz pielgrzymów na linii nr 8 z Borku Fałęckiego do Bronowic.
- Po ŚDM będzie on kursował m.in. na linii 50 i 52. Każdy będzie więc mógł przejechać się tym samym pojazdem co papież. Franciszek podczas jazdy chodził po tramwaju i siadał na kilku siedzeniach, więc akurat jednego konkretnego krzesełka nie będziemy w szczególny sposób oznaczać - podsumowuje Marek Gancarczyk.
arkadiusz.maciejowski@dziennik.krakow.pl