Krzyż, jako przedmiot się nie liczy. To symbol miłości, która rezygnuje z siebie [GALERIA, WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak

Krzyż, jako przedmiot się nie liczy. To symbol miłości, która rezygnuje z siebie [GALERIA, WIDEO]

Eliza Gniewek-Juszczak

- Na krzyż warto spojrzeć, nie tylko z punktu widzenia katolika, który biega do kościoła, ale też zwykłego człowieka, który czasem ma rozdarte serce i wątpliwości – mówi Apoloniusz Fic ze Sławy, który kolekcjonuje krzyże. Czym jest dla nas dzisiaj krzyż?

Liturgia Wielkiego Piątku, najważniejszego dnia przed Wielkanocą przypomina o krzyżu. Gdyby nie było na nim śmierci Chrystusa, nie byłoby też Zmartwychwstania. A czy to prawda, że kto nosi krzyżyk na szyi, nosi krzyż przez całe życie? Dlaczego niektórzy wieszają krzyż w domu? Czy to tylko kawałek drewna? Pytania się mnożą. Odpowiedzi na najważniejsze pytanie, czym jest dla nas dzisiaj krzyż, będzie tyle, ile osób, które je sobie zada.

Wystawa krzyży w urzędzie miejskim

- Historycy rozróżniają 400 odmian krzyża, z tego 60 jest obecnych w naszej przestrzeni kulturowej. Krzyż nie jest wyłącznie przynależny chrześcijanom. Był obecny tysiące lat przed naszą erą, w postaci dwóch linii, czy symbolu kierunków świata – wyjaśnia Apoloniusz Fic ze Sławy, który przed świętami prezentował część swojej kolekcji podczas wystawy „Krzyż w sztuce i kulturze” w urzędzie miejskim w Sławie. Sala do obrad przekształciła się w muzealną. Mieszkańcy codziennie przychodzili podziwiać europejskie krucyfiksy, z których najstarsze miały prawie 300 lat.

– W tradycji chrześcijańskiej kaplice były lokowane przy zamkach, zespołach pałacowych. Krzyże były obecne w sferze mieszczańskiej, były pod strzechami. Każdy miał krzyż, czy później też kapliczkę – opowiada pan Apoloniusz. – Zwracano się do Boga z prośbą o duchowe wsparcie. To było widocznie dla tych ludzi bardzo istotne. Szanuję tradycję i uważam, że kultura chrześcijańska wprowadziła wiele elementów, na które warto spojrzeć, nie tylko z punktu widzenia katolika, który biega do kościoła, ale też zwykłego człowieka, który czasem ma rozdarte serce i wątpliwości. Dla niego ma to być nie tylko przedmiot kultu i celebry, ale też symbol tradycji, z której wyrośliśmy.

Kolekcja krzyży pana Apoloniusza wzięła się z fascynacji sztuką. Przy okazji różnych innych zainteresowań, m.in. białą bronią czy XIX-wieczną ceramiką zwrócił uwagę na krzyż, na to jak się przez wieki różnił. – To zainteresowanie zaczęło funkcjonować w innym wymiarze – mówi kolekcjoner, znawca broni z ogromną wiedzą o sztuce. – Dzisiaj patrzę na krzyż jak na dzieło sztuki. Ma nośnik rąk ludzkich i to jest dla mnie cenne. Należę do tych ludzi, którzy są wrażliwi na estetykę, patrzę na to, z czego krzyże były wykonane, w jakiej technice. Na początku krzyże robili wybrani rzemieślnicy. Później domorośli twórcy w przestrzeni etnograficznej. Krzyże były takie, jak kogo było stać. Były wykonywane z najcenniejszych kruszców, złota, srebra, z drogimi kamieniami, ale również z prostego drewna. W naszej przestrzeni duchowej funkcjonuje też coś takiego jak Syberia, zesłanie. Ludzie, którzy byli tam zesłani wykonywali krzyże z chleba. To było dla nich coś tak cennego, że oni w tym krzyżu zostawiali swoją duszę. To jest dla mnie fascynujące. Zajmuję się bardziej wartościami historycznymi, nie jestem tak związany emocjonalnie z samą kulturą chrześcijańską, ale dla mnie wartość krzyża sama w sobie jest wielka.

Chrystus wodzi oczami za każdym

Na wystawie i w galerii zdjęć, którą do tego artykułu dołączamy na naszej stronie www.gazetalubuska.pl można obejrzeć krzyże, jakie 100-250 lat temu wisiały w domach, stawiane były na rozstajach dróg, lub na grobach. - Wielką ciekawostką jest w całości zachowana stalowa forma do odlewania krzyży z 1878 roku. Służyła do odlewania lub wyciskania krzyży - opowiada właściciel kolekcji. - Mamy też bardzo ciekawe przedstawienie popiersia Chrystusa. To młody mężczyzna w powłóczystych, skromnych szatach. Ciekawostką jest to, że jak się patrzy na niego, to on oczami wodzi za tym, kto go obserwuje. Wielką ciekawostką wystawy, jedną z najpiękniejszych rzeczy, która nam się przytrafiła, jest mandylion. Śmiem podejrzewać, że jest to jedyne tego typu przedstawienie chusty św. Weroniki wykonane z gliny na ziemi lubuskiej, a kto wie, czy nie w Zachodniej Polsce. Mandylion mógł mieć tło krzyża, mógłby być pokazywany, jako przedmiot święty z natury, z odbiciem twarzy Chrystusa. Jedna tradycja mówi, że Weronika, jako matrona Rzymu ocierała zakrwawioną i spoconą twarz Chrystusa i na tej chuście odbiła się jego twarz. Inna tradycja mówi, że kiedy składano Chrystusa do grobu, przykryto go całunem, a twarz chustą i na niej odbił się wizerunek twarzy Zbawiciela.

Krzyż uniwersalny znak w sztuce

- Krzyż dla sztuki ma ogromne znaczenie. Związany jest z kulturą chrześcijańską, która wspólnie ze dziedzictwem starożytnego Rzymu są podstawą kultury europejskiej – przypomina Marta Małkus, dyrektor Muzeum Ziemi Wschowskiej, znawczyni historii Wschowy. – W naszym mieście można zobaczyć, w jaki sposób manifestacja wyznania wiary wygląda u obecnych w mieście przez kilka wieków luteranów, jak i franciszkanów, którzy skoncentrowani są na kontemplacji Męki Pańskiej. Na elewacji luterańskiego kościoła Żłóbka Chrystusa możemy zobaczyć w formie płaskorzeźby ewangeliczną scenę ukrzyżowania. Pod krzyżem stoją Maryja i św. Jan. U katolików pod krzyżem znajdziemy także świętych (np. Św. Mikołaja, św. Franciszka – u wschowskich franciszkanów), pośredników do Boga, w luterańskiej tradycji są tam ci, którzy zostali zapisani w Ewangelii, a tylko na epitafiach może się pojawić np. postać zmarłego, któremu jest ono dedykowane.

Wschowa jest wyjątkowym miastem, gdzie krzyż wpisany jest też w herb miasta. To podwójny krzyż jagielloński, zwany też lotaryńskim. Pomiędzy belkami są dwa kręgi, będące symbolem przywileju menniczego. – Pastor Valerius Herberger w XVII wieku pouczał wschowian jak mają rozumieć krzyż z herbu miasta. Są na nim widoczne dwie belki. Pierwsza jest tym krzyżem, który dźwiga na co dzień każdy śmiertelnik. Ta druga belka jest symbolem Krzyża Świętego i Męki Pańskiej. Dwa kręgi są symbolem oczu. Każdy, dźwigając swój codzienny krzyż ma nie tracić z oczu Męki Pańskiej i znaczenia śmierci Syna Bożego. Niesienie własnego krzyża ma ułatwić świadomość, że Syn Boży umarł na krzyżu dla człowieka w celu zbawienia go. Dlatego ludzie nie mają co narzekać na swoje trudy – przypomina przesłanie luterańskiego kaznodziei Marta Małkus.

Krzyż, jako przedmiot się nie liczy

- Krzyż jest symbolem cierpienia, ale jednocześnie daje nadzieję. Nie oszukujmy się, nasze życie przynosi różne problemy. Przeżywamy trudności i cierpienia, śmierć kogoś bliskiego. Mówi się, że to jest krzyż, który niesiemy przez całe życie – wyjaśnia ks. Waldemar Kostrzewski z parafii św. Michała Archanioła w Nowej Soli. – Dla nas chrześcijan krzyż ma kontekst religijny. Pan Jezus niósł krzyż i umarł na tym krzyżu, ale po trzech dniach zmartwychwstał. Krzyż jest symbolem miłości, która rezygnuje z siebie dla innych. Żyjemy dla innych, tak jak Jezus żył i umarł na krzyżu dla nas. To ważne, np. w małżeństwie małżonkowie przeżywają różne kryzysy. Co to za mąż czy żona, którzy nie potrafią zrezygnować z siebie dla współmałżonka? Jeśli tego nie ma, nie ma też miłości. Krzyż, jako przedmiot nic nie znaczy, to kawałek drewna. Jako chrześcijanie nie czcimy tego kawałka drewna, tylko to drewno przenosi nas w inną rzeczywistość duchową. Potrzebujemy widzialnego znaku tej duchowej rzeczywistości.

Ks. Waldemar Kostrzewski przypomina też, że krzyż wieszany w domach jest symbolem błogosławieństwa bożego. - To jest znak, że ten dom zamieszkują chrześcijanie. Zabobonem może stać się wtedy, kiedy w domu zacznie się jego kult, jako przedmiotu - zaznacza ksiądz Waldemar.

Krzyż na plecach, czy na ścianie

- Każdy swój krzyż nosi na plecach, to znaczy los, ale z krzyżem to ma niewiele wspólnego – twierdzi Julian Wolniczak, który wnikliwie obejrzał wystawę krzyży w sławskim urzędzie. – Mamy krzyże w domu, bo to wynika z tradycji, myślę, że nie z przekonań. Ojciec i matka mieli, dziadki mieli, to my też, ale to nie znaczy, że codziennie przed tym krzyżem się modlimy przez pół dnia. Wisi, bo wisi.

Rafał Fic, syn pana Apoloniusza, szykując aranżację wystawy krzyży w urzędzie miejskim, skupiał się na tym, aby krucyfiksy można było jak najlepiej pokazać, żeby nie były tylko wiszącymi elementami ekspozycji, ale pogrupowane zgodnie z czasem i miejscem pochodzenia, rodzajem wykorzystanej techniki i materiałem, którego użyto do jego powstania.

- Dzisiaj jest łatwiej kupować zabytkowe krzyże. Mamy internet. Wszędzie jest nam blisko i to powoduje, że przedmiot, który jest obiektem naszych zainteresowań, jest łatwiej pozyskać. Głównym terenem naszych penetracji były północne Czechy. Jestem zakochany w sztuce wiedeńskiej. Wszystko, co związane jest z dworem Franciszka Józefa jest dla mnie ewenementem i jestem pełen szczęścia, że mogę to oglądać - podkreśla Apoloniusz Fic.

- Ta pasja, którą Apoloniusz zaraził swojego syna, a syn teraz ojca i razem się mobilizują przyniosła wspaniałe kolekcje - podkreśla wiceburmistrz Krzysztof Gruszewski, który z żoną obejrzał wystawę.

Apoloniusz Fic na co dzień jest kwiaciarzem, bukieciarzem i producentem kwiatów: – Wiedzę zdobywałem przez lata. Ojciec mój też był zapalonym kolekcjonerem, również był wrażliwy na piękno. Zresztą rodzina, z której pochodzę, była zawsze skazana na sztukę.

Eliza Gniewek-Juszczak

Opisuję to, co dzieje się w powiecie nowosolskim, ale także to, co dotyczy mieszkańców całego województwa lubuskiego. Ciekawią mnie przepychanki polityczne, przemiany gospodarcze w regionie i emocjonują ludzkie sprawy. Piszę o religii, ale też tym, co się buduje. Lubię odkrywać ciekawostki Nowej Soli, Kożuchowa, Otynia, Bytomia Odrzańskiego i Nowego Miasteczka oraz wielu innych miejscowości. Publikuję artykuły w Gazecie Lubuskiej oraz na portalach www.gazetalubuska.pl i www.nowasol.naszemiasto.pl.
Chętnie napiszę o Twojej sprawie, wydarzeniu, które organizujesz lub sukcesie, którym chcesz się pochwalić.
Skończyłam filologię polską w Zielonej Górze i dziennikarstwo w Poznaniu. W Gazecie Lubuskiej pracuję od 2016 r.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.