Święto Zmartwychwstania Pańskiego od dwóch tysięcy lat daje nadzieję ludziom wiary. Nadzieję, której potrzebuje Ukraina, Polska i świat.
„Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona Cyrenejczyka, wracającego z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szedł za Nim wielki tłum, w tym także kobiety, które lamentowały i płakały nad Nim.” Łk 23,26-27
Bez wątpienia czas, w którym się spotykamy jest najbardziej trudnym i wymagającym z punktu widzenia chrześcijańskiej wiary. Dotykamy jej fundamentu, który wiąże w swoim życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezus Chrystus. Żeby zbliżyć się do zrozumienia prawdy o miłości Boga do człowieka i Jego nieśmiertelnej natury, szukamy analogii i porównań, które jak ślady na piasku poprowadzą nas we właściwym kierunku. Stworzeni na obraz i podobieństwo nosimy w sobie wszystkie odpowiedzi, które mogą być odnalezione i uspokoją w godzinie próby.
Jednym ze sposobów odkrywania związku losów człowieka z historią Jezusa Nazarejczyka jest rozważanie Drogi Krzyżowej. Modlitwa przeplatana jest tu słowem i kontemplacją cierpienia Tego, który oddał życie za człowieka. Właśnie tu, w ludzkiej słabości Bóg staje się nam szczególnie bliski. Tegoroczne nabożeństwa odprawiane w naszych kościołach, często nawiązywały do wojennej sytuacji na Ukrainie. Oczywiste metaforyczne związki odbijają się w stacjach Męki Pańskiej jak w zwierciadle. Przynoszą je codzienne relacje korespondentów wojennych, nagrane w pośpiechu filmy, dramatyczne opowieści tych, którzy przeżyli piekło na ziemi.
Stacja pierwsza, druga i trzecia. Skazani na śmierć mieszkańcy Ukrainy. Podjęta walka i cierpienie, jak krzyż wzięty na ramiona. Mariupol, Mikołajew, Bucza… Pierwszy upadek pod naporem wojsk i pierwsze ofiary bombardowań.
Zapłakane matki walczących i umierających w każdej godzinie żołnierzy. Wsparcie niesione uchodźcom przez tysiące anonimowych Weronik i Szymonów. Kolejny upadek pod krzyżem, zniszczone miasta, szkoły, domy, szpitale. Brak sił by wstać.
Łzy ludzi i jeszcze jeden upadek pod ciężarem bezdusznych interesów możnych tego świata. Odarte z szat i godności, gwałcone ukraińskie kobiety. Przybijane strzałem w tył głowy cywilne ofiary wojny. Codziennie setki, tysiące umierających ludzi.
Ciała zabitych pakowane do czarnych foliowych worków. Głucho spadające do wykopanych na prędce grobów. Mogiły na placach zabaw, boiskach, w przydrożnych rowach.
Droga krzyżowa Ukrainy trwa i każdego dnia przypomina stacje Męki Pańskiej. Jest w niej ból i cierpienie milionów mieszkańców. Łzy matek i bezsilność w obliczu krzywdy. Ludzie, którzy beznamiętnie przyglądają się wojnie i upadek pod trudnym do uniesienia ciężarem. Konsekwentni w poszukiwaniu analogii zwracamy się w stronę Chrystusa.
Ten, który umiera na krzyżu, pokonał śmierć i zmartwychwstał. Jego tryumf stanie się udziałem wszystkich, którzy uwierzyli w miłość, a odrzucili zło i nienawiść. Taka jest wymowa rozpoczynającej się właśnie Wielkanocy. Święto Zmartwychwstania Pańskiego od dwóch tysięcy lat daje nadzieję ludziom wiary. Nadzieję, której potrzebuje Ukraina, Polska i świat.