Ks. Kita - człowiek dobrego serca
W styczniu 2016 roku mija 35 rocznica śmierci księdza kanonika Józefa Kity, proboszcza parafii p.w. św. Bartłomieja w Unisławiu. Bardzo dobrze wspominanego.
Lubił spacery, często chodząc ulicami Unisławia rozmawiał z parafinami, był miłośnikiem przyrody.
- We wspomnieniach starszych pozostał jako dobry człowiek, dobry kapłan, skromny, bezkonfliktowy, umiał znaleźć rozwiązanie każdej sytuacji - mówi Elżbieta Jendrzejewska, kierownik Gminnej Biblioteki Publicznej w Unisławiu.
Józef Kita urodził się 27 sierpnia 1907 roku w Czarnym Lesie w rodzinie wielodzietnej. Gdy miał 13 lat rozpoczął naukę w „Collegium Marianum” w Pelplinie. Następnie ukończył Gimnazjum w Chełmnie, zdał maturę, a po niej wybrał Seminarium Duchowne w Pelplinie.
- W połowie 1931 roku przyjął święcenia kapłańskie - informuje Elżbieta Jendrzejewska. - Pracował w różnych parafiach. W Unisławiu proboszczem był w latach 1945-1980. W tym, od 11 grudnia 1945 do listopada 1947 roku był administratorem - a dopiero później otrzymał nominację na proboszcza parafii.
Rok później został tymczasowym Dziekanem Dekanatu Chełmżyńskiego, a od 1960 roku został kanonikiem gremialnym Kapituły Kolegialnej Chełmżyńskiej.
Bez wątpienia, przyszło mu zarządzać probostwem w trudnym dla kraju okresie gospodarczo-politycznym. Brak pracy, pieniędzy, bieda to trudny czas dla polskiego kościoła. Starano się pozbawić ludzi duchowości, poddawano ciągłym represjom, prześladowaniom i zastraszaniu.
- Jak mówią ludzie, ksiądz Kita niczemu się nie poddał. Odważnie i uczciwie pełnił ciężką posługę duszpasterza i proboszcza - podkreśla szefowa biblioteki. - Starał się, aby parafianie nie tracili wiary. Msze św. odprawiał z godnością i pokorą, a wiarę parafian starał się podbudować interesującymi kazaniami, mówił treściwie.
Parafianie chętnie i licznie uczestniczyli wtedy w mszach św. Pomimo komunistycznej ideologii, w kościele czuło się atmosferę bezpieczeństwa i wiarę na lepsze jutro. Ksiądz Kita nie potępiał jednak osób, które nie uczestniczyły w nabożeństwach. Choć nie popierał ich wyboru, to rozumiał panującą sytuację i starał się dyskretnie zachęcić ich do udziału. I często mu się to udawało.
Ks. Kita był wrażliwym duszpasterzem, nie potrafił przejść obojętnie obok potrzebujących, we własnym zakresie starał się ich wspierać: pożyczał pieniądze i nigdy nie zabiegał o ich zwrot. Potrzebującym oddawał przysłowiową ostatnią koszulę.
Bardzo często odprawiał też darmowe intencje mszalne, sakramenty, pogrzeby, a pobrane podczas kolęd ofiary - przekazywał osobom, które wsparcia potrzebowały. Znał swoich parafian i dobrze wiedział, kto potrzebuje pomocy.
Uwielbiał dzieci, a one uwielbiały jego. Katecheza z nim była przyjemnością. Umiał rozmawiać z dziećmi i młodzieżą. Chłopcy chętnie zgłaszali się by służyć do mszy.
- Interesował się życiem uczniów, dylematy starał się rozwiązywać prowadząc ciekawe dyskusje. Chciał, by dzieci idące do I komunii świętej były dobrze przygotowane, a ostatnim krokiem był uroczysty poczęstunek w plebanii - tak wspominają mieszkańcy gminy Unisław - dodaje Elżbieta Jendrzejewska.
Najdotkliwszym problemem, z którym zmagał się było pozyskiwanie funduszy na remont kościoła czy budowę obiektów parafialnych, na to drugie nie otrzymał nawet zgody od ówczesnych władz. Utrudnione było kupno materiałów do budowy i sprzętu niezbędnego do wyposażenia świątyni. Mimo to starał się by kościół był zadbany i przesiąknięty atmosferą skupienia. Dzięki niemu powstał tzw. Nowy Cmentarz, który stał się chlubą parafii. Postawiono krzyż misyjny, przebudowano wikariatkę, zbudowano kaplicę w Siemoniu.
Ksiądz dbał o zieleń wokół unisławskiej plebanii i na cmentarzu. Pomagał mu w tym Szczepan Brzozowski. Doceniał też Martę Dembińską - swoją gospodynię i przyjaciółkę, która jego wzorem wspomagała ludzi potrzebujących do końca swojego życia.
- Proboszcz wielkiego serca - jak nazywają go parafianie, zmarł 4 stycznia 1981 roku. Spoczął na cmentarzu przy kościele w Unisławiu - informuje szefowa unisławskiej biblioteki. - Wcześniej zrzekł się pełnienia obowiązków proboszcza. Był postrzegany jako człowiek uczciwy, rzetelny, sprawiedliwy, patriota, który potrafił zrozumieć, ale i ukarać. Był wzorem prawdziwego duszpasterza. Nie zamykał się w plebanii, był otwarty i towarzyski - wspominał Paweł Urbanowski w art. „Pasterz dobry” czyli ksiądz Kita w oczach parafian” w Zeszytach Historycznych.
Za pomoc i oprac. dziękuję pani E. Jendrzejewskiej. Na podstawie Zeszytów Historycznych pod red. Sebastiana Bartkowskiego.