Ks. prof. Marecki: od nawrócenia do uzdrowienia
Na przestrzeni wieków, w Kościele katolickim było wielu świętych, których kult, związany z uzdrowieniami, wciąż trwa.
Częstochowa, Gidle, Gietrzwałd... Dlaczego z modlitwą o uzdrowienie pielgrzymuje się do konkretnych, wybranych miejsc?
Ks. prof. Józef Marecki: Każde z tych i innych sanktuariów ma swoją historię, a jego początki sięgają znaczącego wydarzenia: umieszczenia relikwi świętego, odnalezienia cudownego obrazu, łaski otrzymanej przy tym obrazie, czy na miejscu, gdzie były objawienia. Przykładowo, przywieziony na Jasną Górę, do niewielkiego, nieznanego kościółka obraz Matki Boskiej nagle sprawia, że w miejscu tym zaczynają dziać się niezwykłe rzeczy. Ludzie nawracają się przed nim, czują się odnowieni, wracają do domów opowiadając, że otrzymali łaskę zdrowia lub doświadczyli duchowego uzdrowienia. Dzięki temu wierni zaczynają pielgrzymować do tego miejsca. Pojawia się więcej duchownych, spowiedników. Klasztor zyskuje sławę. I tak trwa to do dziś.
A jak Kościół traktuje uzdrowienia?
Kościoły chrześcijańskie wyróżniają dwa rodzaje uzdrowień - duchowe oraz fizyczne. W trakcie uzdrowień duchowych dochodzi do przemiany wewnętrznej. Kiedy ktoś po wielu latach wraca do Kościoła, sakramentów i odradza się jego religijność, nazywamy to nawróceniem. Natomiast uzdrowienie fizyczne możemy zobaczyć, i na podstawie badań, dokumentacji medycznej, obiektywnie je ocenić.
Świątyniom, w których pielgrzymi modlą się o uzdrowienie, przeważnie oręduje Maryja. Kościół właśnie ją uważa za szczególną patronkę chorych?
Zdecydowanie. Maryja patronuje chorym. Już najstarsze polskie kościoły były dedykowane trzem postaciom: Jezusowi Chrystusowi, Michałowi Archaniołowi i Matce Bożej. Z drugiej strony, na przestrzeni wieków, w Kościele katolickim było wielu świętych, których kult, związany również z uzdrowieniami, trwa. Wodą ze źródełek św. Paraskewy, uznawanej za patronkę oczu, pielgrzymi obmywają sobie twarz, licząc na to, że zostanie im przywrócony wzrok. O św. Błażeju popularnie mówi się jako o świętym „od gardła”, a do św. Idziego ludzie modlą się z problemami niepłodności. We Włoszech bardzo znane są sanktuaria św. Antoniego, św. Rity i św. ojca Pio. W Polsce blisko połowa wszystkich sanktuariów, to świątynie pod wezwaniem Matki Boskiej.
Skąd w Polsce ten kult maryjny?
To wypadkowa wielu wydarzeń historycznych. Pamiętajmy o tym, że we wczesnym średniowieczu na ziemiach francuskich i terenach Niemiec, gdzie istniało już chrześcijaństwo, mocno rozwinął się kult maryjny. Kiedy misjonarze z Francji, Czech, Niemiec przybyli do Polski, przynieśli ze sobą praktyki religijne, związane ze szczególną modlitwą do Maryi. Poza tym, na przełomie XII i XIII wieku w Polsce rozpowszechniły się mocne ośrodki misyjne - klasztory benedyktyńskie i cysterskie - gdzie powszechne są łaskami słynące obrazy Matki Boskiej, czy też ołtarze Jej dedykowane.
Dominikanie i franciszkanie, którzy zakładają tu klasztory w XIII wieku, też mają na to wpływ?
Oczywiście, a do tych dwóch rodzin zakonnych niedługo później dołączają karmelici. Nie zapominajmy też, że dzisiejsza Warmia i Mazury w XIII wieku zostały zdominowane przez zakon krzyżacki, którego patronem jest Najświętsza Maryja Panna. Krzyżacy szerzyli kult swojej patronki. Od średniowiecza rozwijała się w Polsce modlitwa, szczególnie różańcowa. Dla ludzi, którzy nie potrafią pisać i czytać, taka powtarzana modlitwa jest łatwa do przyswojenia.
Z czasem Maryi przypisuje się rolę opiekunki całego kraju.
Dzieje się tak w wyniku wielkich wydarzeń historycznych, w których to zjawisko kultu Maryi ma znaczenie. Władysław Jagiełło modli się przed wizerunkiem Maryi, a Jan Kazimierz obiera ją za Królową Polski. W Częstochowie zwycięstwa narodu polskiego są przypisywane zasługom Maryi, która wstawia się u swojego Syna, żeby wyprosić dla Polaków łaskę zwycięstwa. Kult Maryi był szczególnie mocny podczas zaborów, a sanktuaria maryjne stały się wówczas ogniskami życia wolności i niezależności. Jan Paweł II powtórzył w 1979r. podczas pielgrzymki do Polski za kard. Stefanem Wyszyńskim, że tam, w Częstochowie, zawsze byliśmy wolni.
Sanktuaria spełniają więc też funkcje ostoi patriotycznych. Przecież najstarszym zachowanym polskim tekstem poetyckim jest „Bogurodzica”. I właśnie dzięki tym elementom: religijnym, narodowym i kulturowym, Polacy uznają Maryję za swoją szczególną orędowniczkę.
Wracając do uzdrowień: zanim Kościół uzna oficjalnie za cud, musi zostać spełnionych kilka warunków.
Nie jesteśmy w stanie udowodnić nawrócenia. Kościół bada tylko uzdrowienia fizyczne na podstawie trzech źródeł. Pierwszym z nich jest informacja od lekarzy, że zjawisko jest niewytłumaczalne medycznie. W ramach drugiego badane są relacje świadków zdarzenia. Ostatnie, najtrudniejsze do zweryfikowania, to dokumentacja pacjenta prowadzona przed i po chorobie. Taką dokumentację bada komisja, w której skład wchodzą medycy z różnych ośrodków, niezależni a nawet niewierzący. Problem w tym, że w przypadku wielu uzdrowień, takich informacji brakuje. Mnóstwo z nich nigdy nie zostanie uznanych za oficjalne, ponieważ pacjent od dawna nie chodził do lekarza, ani nie przebywał w szpitalu. Kościół - najprościej mówiąc - nie ma wystarczających dowodów.
Mimo to w miejsca niepotwierdzonych przez Kościół uzdrowień wciąż pielgrzymują tysiące pątników. Dlaczego?
Brak dokumentacji nie sprawia, że Kościół nie wierzy w dane zjawisko nadprzyrodzone. Natomiast powoduje, że nie można tego zjawiska uznać za oficjalne. Osoba uzdrowiona może traktować to jako prywatny cud - Kościół nazwie to wtedy otrzymaną łaską.
Poza tym chodzi o vox populi - głos ludu, który uznaje, że dane miejsce szczególnie sprzyja nabożeństwom i modlitwom o zdrowie. Te sanktuaria są przez kolejne pokolenia omodlone, tam dokonują się przemiany duchowe, a to ludziom wystarcza. W tych konkretnych sanktuariach, dzięki szczególnym nabożeństwom i uroczystościom, jest pewna atmosfera miejsca. I chociaż wierni tak samo modlą się w domach i w kościołach parafialnych, chętnie pielgrzymują właśnie do tych miejsc.