Ks. Radek Rakowski: Pomnik księdza z Lichenia nie powinien już stać
- Już w czasie kiedy ten pomnik powstawał, budził niemałe kontrowersje, ponieważ wiele osób zwracało uwagę, że Eugeniusz M. stawiał go sobie za życia - mówi ks. Radek Rakowski, duszpasterz akademicki i wikariusz parafii pw. św. Stanisława Kostki w Poznaniu.
Jakie ma ksiądz wrażenia po obejrzeniu filmu Tomasz Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu"? Część wiernych i duchowieństwa uznała, że dokument uderza w Kościół.
Film obejrzałem jeszcze w dniu premiery. Jeśli chce się o czymś dyskutować, to należy to sprawdzić i zweryfikować, założyłem
dobre intencje ze strony braci Sekielskich i że w dobrej wierze wykonują oni swoją pracę. Na pewno nie chciałem się uprzedzać. Trzeba szanować pracę innych. Teraz mogę więc spokojnie stwierdzić, że produkcja nie jest atakiem, choć znajdują się w niej pewne elementy wskazujące na niezrozumienie dokładnie wspólnoty jaką jest Kościół.
Co ksiądz ma na myśli mówiąc o niezrozumieniu?
Oglądając film może towarzyszyć nam wrażenie samowładztwa duchownych, gdzie klerykalizm jest tak silny, że panuje przekonanie jakoby do księży należały kościoły, krzyż, Matka Boża, generalnie wszystko, co wiąże się z wiarą w Boga. To nieprawda, wszystko należy bowiem do wspólnoty, czyli wszystkich wiernych Kościoła. Przedstawienie sprawy w ten sposób powoduje, że pojawiają się komentarze typu: „mam nadzieję, że już nigdy progu kościoła nie przekroczycie”. Ale jak można komuś kazać zostawić swoje dotychczasowe życie? Wiele razy narzekamy na polityków, że źle rządzą. Czy jednak mamy wszyscy zostawić Polskę i już naszym krajem się nigdy nie zajmować? Żeby pokazać, politykom że źle robią. Tak nie jest, ponieważ wszystkim nam zależy, by wprowadzać reformy i zmiany, zarówno w Kościele, jak i kraju. Polityków i duchownym oderwanych od rzeczywistości lepiej sprowadzać na ziemię i uzdrawiać ich relacje ze wspólnotą.
Pod koniec filmu pojawia się informacje, że wielu duchownych, w tym przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki i metropolita gnieźnieński prymas Wojciech Polak nie chcieli w nim wystąpić. Dodatkowo KEP przesłał Tomaszowi Sekielskiemu maila, w którym rzecznik stwierdza, iż produkcja może być stronnicza. Tymczasem kilka godzin po premierze zarówno abp. Gądecki, jak i prymas dziękują dziennikarzowi. Skąd ta niekonsekwencja?
Zgadzam się, było to działanie niekonsekwentne. Uważam, że Kościół w takich sytuacjach rzeczywiście bywa zbyt mocno zdystansowany. Trzeba oddać głos świeckich, którzy chcą rozmawiać, prowadzić dialog ze swoimi duszpasterzami. My, jako duchowni, niepotrzebnie od tego uciekamy, obudowując się wysokim murem.
Po co? Przecież było wiadomo, że film i tak powstanie, a Sekielskiemu trudno zarzucić, by prezentował postawę "kościołożercy".
To może być wynikiem lęku i strachu przed ewentualnym atakiem. Narosło wiele nieporozumień. Cieszę się jednak bardzo z faktu, że zarówno arcybiskup Gądecki, jak i prymas Polak podziękowali autorom filmu i przede wszystkim przeprosili ofiary i wiernych za rany zadane wspólnocie Kościoła. Jak widać wierzą oni w uzdrowienie Kościoła. To pierwszy krok, by zacząć odbudowywać relacje ze światem mediów, porozmawiać z Tomaszem Sekielskim, który próbuje wyjaśniać rzeczywistość, a dalej odzyskać zaufanie wiernych.
W filmie pojawił się też wielkopolski wątek, czyli księdza Eugeniusza M., pomysłodawcy i głównego budowniczego sanktuarium w Licheniu, który w przeszłości molestował dzieci. Choć został od przez zakon marianów odsunięty od działalności duszpasterskiej, przed bazyliką nadal stoi pomnik Eugeniusza M. z Janem Pawłem II. Powinno się go usunąć?
Już w czasie, kiedy ten pomnik powstawał, budził niemałe kontrowersje, ponieważ wiele osób zwracało uwagę, że Eugeniusz M. stawiał go sobie za życia. Ale z drugiej strony świętość w Kościele nie polega na bezgrzesznym życiu, a pokucie za zło, nawróceniu i rozpoczęciu nowego życia. Choć nie wiem w jakim stanie psychicznym i fizycznym obecnie znajduje się budowniczy bazyliki, wszystko teraz znajduje się w jego rękach. To on popełnił grzech, więc jeśli będzie szedł w zaparte i unosił się nadal pychą, zniszczy wszystko co powstało w Licheniu, a przede wszystkim zaufanie wiernych, którzy przez wiele lat wspierali budowę świątyni.
Co z pomnikiem?
W tej chwili nie powinien on już dłużej stać w Licheniu, zwłaszcza, że obok postaci księdza znajduje się Jan Paweł II.
Przy okazji filmu wraca też dyskusja o papieżu Polaku i jego statusie świętego. Coraz częściej zwraca się uwagę, że za jego pontyfikatu do 2001 r. nadal obowiązywała instrukcja watykańska "Crimen Sollicitationis", która niosła ze sobą tuszowanie spraw
związanych z przestępstwami seksualnymi duchownych.
Powinniśmy o tym szczerze rozmawiać i wyjaśnić tę sprawę. Kościół nie może teraz chować głowy w piasek i tłumaczyć, że problem pedofilii dotyczy różnych grup zawodowych. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – dzieci były krzywdzone. I to jest dramat. Instrukcje ktoś napisał i widać, że ówczesne procedury były niewystarczające, a nawet błędne. Jako instytucja jesteśmy odpowiedzialni za takie przepisy, tym bardziej musimy zatroszczyć się o wprowadzenie aktualnych procedur napisanych przez papieża Franciszka. Nie podejrzewałbym Jana Pawła II o ukrywanie zła w Kościele. Był on człowiekiem wybaczenia i dawania drugiej szansy. Dziś, kiedy papież nie żyje, zdecydowanie zbyt łatwo niektórym przechodzi jednak ferowanie wyroków i opluwanie go. To nie jest nasza kultura.