Ksiądz Garbecki: Pozostanie w domu i przeżywanie Eucharystii za pośrednictwem internetu jest jak najbardziej właściwe
Ksiądz Radosław Garbecki mówi nam o tym jak osoby wierzące powinny podejść do tego co się obecnie dzieje i jak odnosić się do internetowych rewelacji o koronawirusie jako Karze Boskiej za jedzenie nietoperzy. Tłumaczy też przesłanie listu arcybiskupa do wiernych, który wzywa do przeżywania Eucharystii w domu, bez konieczności uczestniczenia w mszach w kościele.
Z ks. Radosławem Garbeckim z parafii św. Floriana w Białymstoku rozmawia Tomasz Mikulicz
Wszyscy wiemy, w jak trudnym obecnie okresie żyjemy. Dla wielu z nas może to być bardzo przytłaczające. Jak sobie z tym radzić?
Ks. Radosław Garbecki: Ja radzę sobie w ten sposób, że szukam oparcia w Panu Bogu i mojej wierze. Mierzę się też oczywiście z rzeczywistością życia doczesnego, ale mam świadomość powołania każdego z nas do życia wiecznego. Myślę, że osobom wierzącym daje to taką powiedziałbym "przestrzeń większej swobody" w przeżywaniu tego trudnego okresu, w jakim się teraz znaleźliśmy.
No tak, ale zawsze pojawia się strach przed śmiercią. Każdy chce żyć.
Gdybyśmy nigdy nie umarli bylibyśmy skazani na wieczność bez możliwości poznania Pana Boga. Świat doczesny daje nam tylko namiastkę obcowania ze Stwórcą. Można powiedzieć, że jako chrześcijanie nie trzymamy się tak kurczowo życia tu na Ziemi. Nie jest ono naszym celem nadrzędnym. Uczucie strachu przed śmiercią oczywiście cały czas nam towarzysz, jednak w ten strach wchodzi światło, które daje Bóg otwierając przed nami życie wieczne.
Życie tu na Ziemi też jest jednak bardzo ważne.
Oczywiście. Święty Ignacy Loyola powiedział: Żyj tak jakby wszystko zależało od ciebie, ale ufaj Bogu tak jakby wszystko zależało od Niego. Te dwie rzeczywistości nakładają się na siebie i dopełniają. Z jednej strony dbam więc o życie, ale z drugiej mam świadomość, że nie wszystko zależy ode mnie. Więc zawierzam życie Bogu.
Oczywiście nie oznacza to, że mogę lekceważyć zalecenia jakie obecnie obowiązują na zasadzie, że "moja wiara jest tak silna, że Bóg i tak ocali mnie przed koronawirusem?"
Nikt nie powinien tak myśleć! Wiara musi być rozumna. Papież Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio bardzo mocno podkreślał, że wiara bez rozumu przemieni się w zabobon. A zabobon jest wynaturzeniem wiary i staje się grzechem. Wiara zmienia się wtedy w jakąś herezję w duchu fideistycznym (fideizm to pogląd filozoficzny i teologiczny głoszący prymat wiary nad poznaniem rozumowym i teoriami naukowymi - przyp. red.). Z jednej strony mam rozum i przestrzegam zaleceń związanych z przeciwdziałaniem rozprzestrzeniania się wirusa, a z drugiej strony składam swoje życie w dłonie Pana Boga. Bo nie wszystko jestem w stanie zrobić sam.
Czytaj też: Koronawirus w Białymstoku. Tak wygląda miasto niemal wymarłe. Zobacz zdjęcia i film z drona [Ratusz, Pałac Branickich, Planty]
Zgodnie z rządowymi ograniczeniami w mszach w kościołach może brać udział do 50 osób. Czytając jednak komentarze w internecie łatwo zauważyć, że wiele osób domaga się całkowitego zakazu wejścia wiernych do świątyń. Bo przecież obecnie każdy może obejrzeć nabożeństwo przez internet.
Mamy konkretne wskazania biskupów, którym Kościół powierza troskę o człowieka. Oni wskazują nam przestrzeń budowania relacji z Bogiem w obecnym czasie, w tym świecie. To oni, rozeznając, wskazują nam na dany czas drogę. Pozostanie w domu i przeżywanie Eucharystii za pośrednictwem mediów jest, w obecnym czasie, wiec jak najbardziej właściwe. To co w przywiązaniu do pewnej formy (czyli chodzenia w niedzielę do kościoła) odczuwamy jako brak, dopełni nam Bóg. Pozostając w domu nie mamy zrezygnować ani z modlitwy, ani z Eucharystii. To nie tylko wyraz racjonalnego podejścia do mierzenia się z koronawirusem, ale też wyraz posłuszeństwa wobec naszego pasterza.
Tyle, że jak wspomniałem - w kościele może przebywać do 50-ciu osób. Może należałoby zrobić następny krok i w ogóle zakazać wiernym uczestniczenia w mszach?
Nie ma takiej potrzeby. Nasz arcybiskupa Tadeusz Wojda w liście dał nam konkretne wytyczne, które są dobre na ten czas. Napisał on: "Z racji na najnowsze dyspozycje Władz Państwowych, ograniczam możliwość uczestnictwa wiernych we Mszach św. w kościołach i kaplicach (w niedziele i w dni powszednie) do osób zamawiających intencję mszalną, a w wypadku pogrzebu, do najbliższej rodziny. We wszystkich Mszach, wraz z duchowieństwem parafialnym, posługującymi w liturgii i uczestnikami może brać udział maksymalnie 50 osób". Arcybiskup wyraźnie wskazuje, że wierni mogą uczestniczyć wyłącznie w mszach zamawianych a w pogrzebach może uczestniczyć jedynie najbliższa rodzina. I dopiero tu, spośród osób zamawiających mszę, gdyby np. rodzina okazała się dość liczna, pojawia się ograniczenie ilościowe do 50 osób.
Czytaj też: Koronawirus w Podlaskiem. Pierwszy pacjent z COVID-19 na pomoc czekał kilka dni. Krzysztof Drabikowski: Sanepid ignorował zgłoszenia
W internecie można znaleźć wiele różnych rewelacji. Jak chociażby o pewnym rabinie, który odnalazł w Torze słowa podobne do "wirus" i "corona".
To wyraz błędnego podejścia do Słowa Bożego. Nie możemy go czytać z perspektywy naszego życia. Słowo Boże jest bowiem czymś pierwotnym w stosunku do naszego życia. Nie chodzi o to, abyśmy spojrzeli na naszą rzeczywistość i później szukali w Piśmie Świętym w wybiórczy sposób jakichś uzasadnień różnych naszych teorii. Do takich rewelacji warto więc podejść z wielkim dystansem. Żeby nie wchodzić w manipulację Słowem Bożym.
Jedna z teorii na temat koronawirusa głosi, że pochodzi on od nietoperzy. A na targu w Wuhan (czyli w chińskim mieście, gdzie zaczęła się epidemia) można było kupić właśnie nietoperze. Wspomniany rabin wyciąga z tego wniosek, że ludzie zgrzeszyli jedząc te zwierzęta, bo jak głosi Księga Kapłańska nietoperze to zwierzęta nieczyste i nie można ich jeść.
Gdy patrzymy na Stary Testament musimy mieć świadomość, że obserwujemy dzieje Narodu Wybranego, który ciągle dojrzewał. Jako chrześcijanie czytamy Stary Testament, czyli też Księgę Kapłańską, przez pryzmat Nowego Testamentu. Właśnie w Nowym Testamencie św. Piotr przebywając w Jafie miał widzenie i słyszy głos, który mówi mu "Zabijaj Piotrze i jedz.(…) Nie nazywaj nieczystym to co Bóg oczyścił". Nowy Testament pokazuje nam szerszą perspektywę. W Starym Testamencie wiele zwierząt uznawane było za nieczyste. Nie chodziło nawet o to, że nie można było ich jeść, ale wręcz też dotykać ich padliny. Cały Stary Testament jest drogą dojrzewania w wierze i przygotowaniem na przyjście Mesjasza. Warto też sięgnąć do wywiadu z Prymasem Wojciechem Polakiem, w który stwierdził on wprost, że koronawirus nie jest Karą Bożą. Ktoś kto myśli inaczej jest niestety na prostej drodze, by zbłądzić.
Spotkałem się z opinią, że obecna sytuacja może zmienić u wielu ludzi podejście do Boga. Tylko czy można mówić o prawdziwej wierze kogoś, kto uwierzył w Boga, bo boi się, że koronawirus go zabije?
Wiele wydarzeń może nas otworzyć na Boga. Strach jest jedną z nich. Coś co może być otwarciem drzwi nie stanie się jednak czymś co będziemy przeżywać w pomieszczeniu, do którego wejdziemy za tymi drzwiami. Strach może być tylko pierwszym krokiem czy też pewną przestrzenią refleksji, która pozwoli na późniejsze budowanie głębokiej relacji z Bogiem. Droga wiary nie jest jednak drogą strachu. W Biblii jest piękny obraz Jezusa modlącego się na górze i obserwującego zarazem swoich uczniów, którzy przeprawiając się łodzią przez Jezioro Galilejskie walczą z burzą. Wszyscy są przerażeni. Jezus widzi ich zmagania i lęk. Oczywiście możemy postrzegać Boga jako tego, kto jest nieobecny i nie reaguje na nasze cierpienia. Jeżeli jednak będziemy wierzyć, to zobaczymy Boga jako tego, kto choć jest dla nas niewidzialny, to ciągle na nas patrzy. Jezus przyszedł do swoich uczniów. Przyjdzie i do nas. Musimy tylko go zaprosić.