Ksiądz Jan Klimek od współczesnych trędowatych
Szpital Psychiatryczny w Kobierzynie na obrzeżach Krakowa. Dla niektórych piekło na ziemi. Już na dźwięk nazwy niektórzy ludzie mają gęsią skórkę. Kiedy ksiądz Jan Klimek przywiózł pierwszy raz do szpitala swoją mamę, powiedziała mu: Boże, Jasiek, co ty zrobiłeś, że cię tu zesłali?
Przed tym, jak ksiądz Jan objął funkcję kapelana szpitalnego, kardynał zapytał go: „Zastanów się dobrze, czy chcesz tam iść?”. Do wyboru dali mu jeszcze inną placówkę w diecezji krakowskiej. Ksiądz Jan przyszedł do przyszpitalnego kościoła incognito, zobaczył, że na mszy świętej w tygodniu jest około 40 pacjentów i pomyślał: będę tutaj potrzebny. To była jego dobrowolna decyzja, a nie rozkaz przełożonych.
W tym roku minie 11 lat, od kiedy jest kapelanem szpitala psychiatrycznego imienia Józefa Babińskiego w Krakowie-Kobierzynie.
- Pracuję tu tak długo tylko dlatego, że pewnie nie ma nikogo chętnego na moje miejsce. W historii tej kapelanii są bolesne karty, tak dramatyczne, jak życie niektórych naszych pacjentów. Moi dwaj poprzednicy, którzy byli tu przede mną, zginęli tragicznie - opowiada ksiądz Klimek, rodem z Mszany Dolnej.
Już sama nazwa ma odciśnięte piętno. Nawet sąsiednia parafia zmieniła parę lat temu swą nazwę. Z Kobierzyna na Ruczaj
Pigułka na „sens życia”
- Pierwsze spotkanie z tym miejscem było dla mnie bardzo traumatyczne. Przywiozłem na leczenie swojego parafianina. Zaprzyjaźniona rodzina prosiła, bym go przekonał do leczenia. Długo go namawiałem. Kiedy go zostawiałem, byłem przerażony, do jakiego piekła go przywiozłem - wspomina kapłan. Przerażały go mury tego szpitala, widział tylko brudne, pęknięte ściany, stare dachówki. Dopiero potem, stopniowo, zaczął dostrzegać piękno stuletniego budynku i odkrywać jego historię. Dziś, po latach, szpital został pięknie odnowiony.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień