Ksiądz, który był pod ręką

Czytaj dalej
Fot. fot. Anna Kaczmarz
Grażyna Starzak

Ksiądz, który był pod ręką

Grażyna Starzak

Inteligentny, taktowny, nienagannie ubrany. Koledzy mówią o nim „dusza towarzystwa”. Gra na pianinie i gitarze, podobno świetnie tańczy. Kocha góry i doskonale jeździ na nartach. Ks. Tomasz Szopa jest nowym kanclerzem krakowskiej kurii .

W szkole średniej i na studiach prawniczych zbierał najwyższe oceny. W cuglach zdał egzamin sędziowski. Wróżono mu świetlaną przyszłość w zawodzie. Ku zaskoczeniu wszystkich postanowił zostać… księdzem. Szybko awansował w kościelnej hierarchii. Miesiąc temu objął urząd kanclerza krakowskiej kurii. Mianował go abp Marek Jędraszewski.

Nazwisko 43-letniego dziś księdza Tomasza Szopy pojawiło się w mediach w listopadzie 2011 r., gdy ogłoszono, że został nowym, po ks. Dariuszu Rasiu, sekretarzem kard. Stanisława Dziwisza. Kto podsunął metropolicie jego kandydaturę? - Nikt. Był pod ręką, jak Darek poszedł do kościoła Mariackiego - uśmiecha się w odpowiedzi kard. Dziwisz. - Dziś mogę powiedzieć, że się sprawdził. I cieszę się, że objął nowe, ważne stanowisko.

Ks. Tomasz Szopa, jako sekretarz kard. Dziwisza, miał sporo obowiązków. To on miał wpływ na to, kto i w jakiej kolejności odwiedza kardynała, a o takie spotkania zabiegało nawet kilkadziesiąt osób dziennie. Był zarówno sekretarzem, jak i kapelanem metropolity. - Sekretarz to trochę jak sekretarka w firmie, a kapelan to powiernik, osoba, której metropolita również radzi się w pewnych sprawach - wyjaśnia jeden z krakowskich kurialistów.

Wszyscy, którzy się z nim zetknęli, twierdzą, że była to właściwa osoba na właściwym miejscu. Inteligentny, dyskretny, grzeczny. - Nawet za bardzo ugrzeczniony. Na takim stanowisku trzeba czasem powiedzieć „nie” - uważa jeden ze współpracowników kard. Dziwisza.

Dla księdza Szopy praca sekretarza to była, jak dotychczas, „największa przygoda” życia. Mówi, że zawsze starał się postępować wedle wskazówek zwierzchnika, które otrzymał w czasie ich pierwszego wspólnego wyjazdu do Rzymu. - Po pierwsze kultura, po drugie dyskrecja, po trzecie nie pracować dla siebie, tylko dla osoby, której ma się służyć.

Miał 14 lat, gdy wraz z rodzicami i siostrą przeprowadzili się z Proszowic do Krakowa. Zamieszkali w Mistrzejowicach. Mama księdza Szopy jest cenionym lekarzem reumatologiem. Tata, inżynier z dyplomem AGH, pracował w kombinacie metalurgicznym. Obecnie na emeryturze, opiekuje się trojgiem wnucząt. - Mieliśmy z siostrą szczęśliwe dzieciństwo, u boku kochających się rodziców. Byliśmy bardzo ze sobą zżyci. Tak jest zresztą do dziś - mówi. Wiara była ważna w ich życiu, ale przyznaje, że nie byli „jakoś nadzwyczajnie religijni”.

Zanim włożył sutannę, młody Tomek marzył, by zostać informatykiem. Dlatego w liceum wybrał profil matematyczno-fizyczny. Był uczniem słynnego V LO im. Witkowskiego.

W trzeciej klasie liceum Tomek Szopa porzucił marzenia o informatyce. Postanowił zostać prawnikiem. Rozpoczął studia w Uniwersytecie Jagiellońskim. Dyplom obronił w cuglach. Świetnie zdał egzamin sędziowski. Chyba nikt z jego bliższego i dalszego otoczenia nie miał wątpliwości, że jest doskonale przygotowany do tego zawodu. I nikt nie przypuszczał, że zamiast togi włoży sutannę…

Późne powołania kapłańskie, chociaż zdarzają się coraz częściej, wciąż są w Polsce rzadkością. Tomasz Szopa był mężczyzną przed trzydziestką, gdy przekraczał progi seminarium. - Powołanie to sprawa bardzo osobista - mówi w odpowiedzi na pytanie, co było impulsem do wybrania takiej drogi życia. - U mnie zrodziło się w czasie studiów. Trochę czasu zajęło mi, aby się upewnić, czy rzeczywiście mam być księdzem. To było jak sinusoida - czasem większa, czasem mniejsza była pewność tego powołania. Dlatego stosunkowo późno wstąpiłem do seminarium. W tym miejscu mógłbym zażartować, że to był sposób na odmłodzenie się i próba uniknięcia kryzysu wieku średniego.

Dla jego rodziców i znajomych decyzja ta była sporym zaskoczeniem.

Krakowski architekt Andrzej Mikulski, kolega szkolny księdza Szopy, też był zdziwiony, kiedy przyjaciel powiedział mu o tym w czasie spaceru, na Błoniach. - Przyjąłem tę jego decyzję z szacunkiem, chociaż dziwiłem się trochę, bo do seminarium zwykle idą chłopcy, którzy jak się to mówi są „wychowani w zakrystii”. Tymczasem Tomek w szkole średniej nie był nawet lektorem. Nie ma też w rodzinie księdza. Zawsze był towarzyski, świetnie grał na gitarze, pianinie, dobrze tańczył, był ciekawy ludzi i świata.

Zaskoczona była także profesor UJ Elżbieta Traple, znany i ceniony prawnik. Doskonale pamięta, że siedział w jednej z pierwszych ławek, był bardzo zainteresowany wykładami, często zadawał pytania i chętnie zabierał głos w dyskusji. - Po studiach, w czasie aplikacji sędziowskiej, pracował u mnie w kancelarii. Wróżyłam mu wielką karierę - wspomina prof. Traple. Zanim opuścił kancelarię, odbyła z nim bardzo osobistą rozmowę. -Zapytałam, czy jest przekonany do tego, co robi i „dlaczego dopiero teraz?” Odpowiedział, że chciał być pewny swojej decyzji, a poza tym chciał przekonać się, na co go stać, uzyskać odpowiedni poziom w karierze prawniczej. Byłam zbudowana tą argumentacją. Ogromnie mi zaimponował.

Niektórzy duchowni przyznają się do tego, że wstępują do seminarium m.in. na skutek zawodu miłosnego. Ksiądz Szopa z wrodzonym sobie taktem zaprzeczył. Andrzej Mikulski też nic na ten temat nie wie i „nie przypuszcza”, żeby jego przyjaciel wybrał drogę kapłańską z powodu nieszczęśliwej miłości.

W seminarium duchownym kleryk Tomasz Szopa mieszkał w jednym pokoju z klerykiem Grzegorzem Kotalą, obecnie wikariuszem Bazyliki Mariackiej. Pomimo sporej różnicy wieku (ksiądz Kotala jest młodszy o osiem lat), zaprzyjaźnili się. - Jest świetnym duszpasterzem, opiekunem Kręgu Rodzin. Ma z nimi doskonały kontakt. Myślę, że m.in. dzięki temu, iż w czasie świeckich studiów i po nich miał kontakt z realnym światem. Tomek doskonale, w sposób zrównoważony, potrafi łączyć każdą chrześcijańską ideę z życiem i z realnymi problemami ludzi.

Z opinią księdza Kotali zgadza się ks. Piotr Studnicki, obecnie rzecznik archidiecezji krakowskiej, który był z księdzem Szopą i księdzem Kotalą na jednym roku w seminarium.

- Tomek uczył mnie jeździć na nartach. Byliśmy w Zakopanem w grupie kilkunastu kleryków. Tam przekonałem się, że w trudnych sytuacjach można na nim polegać - mówi ks. Studnicki. A było tak, że wybrali się z nartami na Kasprowy Wierch. Warunki były fatalne. Po kilku godzinach podjęli decyzję, że zjeżdżają nartostradą do Kuźnic. -To było dla mnie traumatyczne przeżycie. Zjechałem zdrowy i cały dzięki Tomkowi Szopie i jeszcze jednemu koledze. Na dole zdjąłem narty i ucałowałem ziemię. W jego opinii, nowy kanclerz krakowskiej kurii to człowiek dobrze wykształcony i „bardzo roztropny”. - Imponuje mi też tym, że mimo iż ciężko pracuje, potrafi znaleźć czas na odpoczynek. Wędruje po górach, jeździ na nartach, na rowerze. Do dzisiejszego dnia pamiętam życzenia, które składał mi na święta. Mówił: „życzę ci tego, żebyś potrafił łączyć życie aktywne z kontemplacyjnym”.

Ks. Tomasz Szopa w krakowskiej kurii zaczynał od funkcji konsultanta w 2006 r. I to „z doskoku”, bo był wtedy wikariuszem w jednej z parafii. W 2011 r. został sekretarzem kard. Stanisława Dziwisza. Miesiąc temu abp Marek Jędraszewski, nowy metropolita krakowski, powierzył mu funkcję kanclerza kurii. - To ważna funkcja, kanclerz jest „opoką dla biskupa”, który konsultuje z kanclerzem wszystkie ważne kwestie od strony prawnej - mówi ks. Dariusz Raś, proboszcz parafii mariackiej. Kard. Stanisław Dziwisz dodaje: - On kieruje całą instytucją i jest bezpośrednim współpracownikiem biskupa diecezjalnego, w tym momencie arcybiskupa - metropolity. To bardzo duża odpowiedzialność.

Czy ks. Tomasz Szopa sobie poradzi? Jego koledzy nie mają wątpliwości, że tak. - Jest dobrze przygotowany, ukończył studia prawnicze. Zrobił aplikację sędziowską. Poza tym, jako sekretarz księdza kardynała spotykał się z wieloma ludźmi. Na takim stanowisku - wiem z doświadczenia - dojrzewa się szybciej - przedstawia swoją opinię ksiądz Raś. Podobnego zdania są koledzy z seminaryjnego rocznika obecnego kanclerza. - Jestem pewien, że Tomek świetnie sobie poradzi. Jest człowiekiem bardzo kulturalnym i opanowanym, lecz potrafi być konkretny i zasadniczy - ocenia ks. Piotr Studnicki.

***

Ks. Tomasz Szopa urodził się w Proszowicach w 1974 r. W latach 1989-1993 uczęszczał do V LO w Krakowie. Po maturze rozpoczął studia prawnicze. W latach 1998-2001 odbył aplikację sędziowską przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie i ukończył ją egzaminem sędziowskim. Równolegle z odbywaniem aplikacji pracował w kancelarii adwokackiej prof. Elżbiety Traple w Krakowie. W 2001 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego i rozpoczął studia teologiczne na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Święcenia przyjął w 2005 r. z rąk kard. Franciszka Macharskiego, a rok później - święcenia kapłańskie z rąk kard. S. Dziwisza. W latach 2006-2008 był wikariuszem parafii Zesłania Ducha Świętego w Krakowie. Od 2006 do 2011 roku pracował jako konsultant ds. prawnych w Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Studiował prawo kanoniczne na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w latach 2006-2009. W latach 2011-2016 pełnił funkcję sekretarza i kapelana kard. Dziwisza. W lutym tego roku abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, mianował go kanclerzem kurii metropolitalnej.

Grażyna Starzak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.