W kwietniu władze Torunia zgłosiły prokuraturze brak ponad 600 tys. zł w kasie Zespołu Szkół nr 7. A także to, że winną tego jest księgowa. Od tego czasu śledztwo wciąż toczy się „w sprawie”. Dopóki pani K. nie usłyszy zarzutu, nie można zająć jej majątku.
Dokładnie 21 kwietnia br. władze miasta zwołały konferencję prasową i poinformowały, co odkryli kontrolerzy w szkole przy ulicy Bażyńskich. A mianowicie: brak ponad 600 tysięcy złotych.
- Nasza kontrola wykazała, że pieniądze od 2010 r. przywłaszczała sobie główna księgowa. Zawiadomiliśmy o tym prokuraturę - ogłosił Zbigniew Fiderewicz, wiceprezydent Torunia.
Ciągle „zabezpieczają”
Zawiadomienie Urzędu Miasta dotyczyło nie tylko przywłaszczenia sobie przez panią K. mienia znacznej wartości, ale i podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez dwie dyrektorki ZS nr 7. Chodziło o Hannę Mincer, byłą dyrektorkę oraz Iwonę Cieślak, obecną.
Ze względu na tzw. właściwość miejscową zawiadomienie złożono w Prokuraturze Rejonowej Toruń Centrum Zachód. Tutaj też wszczęto śledztwo. Po jakimś czasie trafiło ono do Prokuratury Okręgowej. Dlaczego? Sprawę zabrał ze sobą prowadzący ją prokurator, który awansował.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień