Kto nami rządzi? Grają o władzę, nie myślą o państwie
Rozmowa z dr hab. Adrianą Dudek, pochodzącą z Głuchołaz, kierownikiem Zakładu Polityki Zagranicznej i Zagrożeń Globalnych Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Niebawem na rynku wydawniczym pojawi się pani druga książka opisująca polską politykę zagraniczną w latach 1992 – 1997, a właściwie sposoby podejmowania ważnych decyzji w polityce zagranicznej . To jeszcze świeże wydarzenia. Nie boi się pani, że ktoś się poczuje urażony wnioskami z książki?
Parę osób może się poczuć urażonych, tak jak to miało miejsce w przypadku mojej pierwszej książki o systemach decyzyjnych w polskiej polityce zagranicznej w latach 1989 – 1992. Wtedy uprzedzano mnie, że narażę się opisywanym ludziom i faktycznie, naraziłam się środowisku związanemu z Krzysztofem Skubiszewskim (od red: minister spraw zagranicznych w latach 1989 – 1993, zmarł w 2010 roku). Kiedyś poproszono mnie o napisanie artykułu do zbiorowej publikacji na temat Krzysztofa Skubiszewskiego. Tymczasem rodzina byłego ministra przeczytała moją pierwszą książkę i zablokowała mój artykuł w zbiorowym opracowaniu. Są też i inne reakcje. Pierwsza moja książka wpadła w ręce Pawła Kowala (od red: wiceminister w latach 2006 – 2007). Spotkaliśmy się kiedyś przy okazji jakiegoś sympozjum naukowego i powiedział mi szczerze: Tak było. Jemu jest łatwiej teraz to przyznać, bo zajmuje się działalnością naukową. Na potrzeby książki przeprowadziłam kilka wywiadów, wymieniłam korespondencję mailową z kilkoma osobami, wiceministrami, dyrektorami departamentów. W którymś z maili napisałam do jednego z nich coś, co wynikało z moich badań. Pamiętam jak mnie zbeształ w swojej odpowiedzi, że to bzdura, nieprawda, nic takiego nie miało miejsca. Może tak sobie ułożył w głowie te wydarzenia?
Urzędy państwowe chętnie udostępniały pani dokumenty do badań?
Archiwa wyodrębnione nie podlegają ustawie o dostępnie do informacji publicznej, są udostępniane na podstawie rozporządzenia rządu z 2011 roku. O udostępnieniu jakichś dokumentów decyduje dyrektor archiwum, a nawet szef kancelarii urzędu. Urzędnicy zasadniczo nie dopuszczają obcych do dokumentacji, bo „może coś się znajdzie na nich”. W archiwum MSZ od razu mi powiedzieli, że nie dostanę od nich żadnych dokumentów. Z innych urzędów dostałam. Część dokumentacji MSZ trafiała do kancelarii Prezesa Rady Ministrów i tam je można znaleźć. Z Kancelarii Prezydenta dostałam do wglądu tylko część dokumentacji. Niechętnie i wybiórczo.
- "Po 1989 roku dobór kadr miał charakter notesowo-towarzyski. Uczestnicy tamtych wydarzeń piszą o tym wprost w pamiętnikach"
- "Nasza kultura polityczna to brak myślenia kategoriami racji stanu, dominacja interesów grupowych. Mamy niedojrzałe elity"
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień