Kto pomoże przyciąć drzewa starszej pani?
Gałęzie się sypią, kable energetyczne rwą na potęgę. Słup całkiem zniknął w chaszczach. Olga Tokarska z Lubanic szuka pomocy.
Niewielki domek w środku wsi. Dookoła zarośla, obok droga, równie zapuszczona. Mieszka tu 81-letnia Olga Tokarska. Starsza pani telefonicznie prosi nas o interwencję. Gdy przyjeżdżamy, wyciąga legitymację Związku Sybiraków, orzeczenie o niepełnosprawności. Mówi, że ciężko jej chodzić za swoimi sprawami. Urzędnicy nie chcą okazać jej pomocy.
- Najbardziej chodzi o te drzewa z tyłu - przyznaje. - Tak strasznie urosły, że rwą kable elektryczne. Przyłącze prądu trzeba było zrobić z drugiej strony domu.
Wzdłuż działki pani Olgi biegnie gruntowa droga gminna. Dalej jest rów melioracyjny. I to właśnie do Lubuskiego Urzędu Melioracji i Urządzeń Wodnych starsza pani skierowała swe pierwsze kroki. Prosiła o pozwolenie na wycinkę rosnących tam drzew. Odpowiedź była odmowna. Powodem był brak jednoznacznych granic, które uniemożliwiają ustalenie, czy drzewa są w gestii urzędu, czy prywatnego właściciela.
- Bo z tymi działkami jest namieszane - mówi O. Tokarska. - Gmina nawet żywopłot wzdłuż drogi tnie, twierdząc, że nie jest mój. A drzewami, które rosną tuż obok, zająć się nie chcą. Tylko suche gałęzie wciąż mi na posesję wrzucają. Sama mam je sprzątać?
Urząd widzi sprawę inaczej. Sekretarz gminy, Radosław Pogorzelec, wskazuje, że spór o granicę działki ciągnie się od dawna. Choć akt notarialny mówi jedno, mieszkanka upiera się przy drugim - mimo, że wielokrotnie usiłowano jej faktyczny stan rzeczy objaśnić. - Co do drzew, nigdy żaden wniosek o wycinkę do naszego urzędu nie trafił - mówi R. Pogorzelec. - A przecież taka jest droga postępowania. Po uzyskaniu zgody właściciel gruntu sam przystępuje do wycinki. Urząd nie może wydawać publicznych pieniędzy na prace na prywatnym terenie.
Jak podkreśla sekretarz, gdy drzewo zagraża bezpieczeństwu, istnieje teoretyczna możliwość uzyskania pomocy w GOPS. Sprawą zainteresować można również Eneę, która czuwa nad stanem linii energetycznych. - Ta pani często do nas dzwoni. My jednak na telefon nie działamy. Potrzebne są formalne wnioski. W ich przygotowaniu pomocą służyć może sołtys lub miejscowy radny - mówi Radosław Pogorzelec.
Autor: Grzegorz Kozakiewicz