Kto się boi disco polo, czyli uprzedzenia zamiast dumy, że utwory podbiły tłumy
„Ona tańczy dla mnie” powstała w Sejnach, „Przez Twe oczy zielone” w stolicy Podlaskiego. Od 2012 roku disco polo bez specjalnej promocji podbija media. A przecież urodziło się właśnie w Białymstoku. Mogliśmy być stolicą tańca, miastem bluesa. Czas na spojrzenie prawdzie w oczy.
Jest czas transformacji, co nie zabronione - dozwolone. Przed „Centralem” w Białymstoku, w kultowych dziś „szczękach” Jerzy Suszycki sprzedaje kasety. Poznaje go Zenek Martyniuk z miejscowości Gredele. Suszycki wietrzy interes, bo słyszy w trącących cygańską nutą piosenkach Martyniuka, potencjał. Kopiarki kaset idą w ruch, a pieniądze płyną strumieniem. Tak było, a na handlu kasetami z disco polo wyrosły fortuny.
- Dopóki była muzyka chodnikowa - nikomu to nie przeszkadzało - wspomina Piotr Świergalski. Dyplomowany aktor dzięki tej muzyce stał się twarzą rozpoznawalną w całej w Polsce. Jak to się stało? Zacznijmy od początku.
W dalszej części artykułu m.in.:
- Jak wyglądały początki muzyki disco polo w regionie
- Jak wyglądały imprezy w podlaskich "tańcbudach"
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień