Kto sięgnie po lubuską miedź? Na ten temat cicho...
Rada dialogu społecznego zajęła się lubuskimi złożami miedzi. Tymczasem potrzebny jest dialog między KGHM i Miedzi Cooper.
Zatem co dalej z wydobyciem miedzi w naszym regionie? Premier Morawiecki stwierdził, że trzeba zbadać złoża i potrzebne jest porozumienie zainteresowanych firm. Zapewnił też, że honorowane będą decyzje poprzedniej władzy i żaden z ubiegających się o koncesję podmiotów nie będzie traktowany w sposób uprzywilejowany...
Znacznie ciekawiej, czyli bardziej konkretnie, było podczas niedostępnego dla dziennikarzy posiedzenia rady, przede wszystkim za sprawą wystąpień przedstawicieli Miedzi Cooper i KGHM. Szef Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej Janusz Jasiński stwierdził krótko, że górnictwo miedzi jest szansą dla Polski i regionu. Dla Lubuszan kluczowym jest konflikt o złoża miedzi w Bytomiu Odrzańskim. To 1,3 mld zł podatków i jakieś 8 tys. miejsc pracy... Zwolennicy obecności Miedzi Cooper są przekonani, że to właśnie kapitał kanadyjski jest gwarantem inwestycji. A dla KGHM to tylko głęboka rezerwa surowca.
Dyrektor generalny Miedzi Cooper prof. Stanisław Speczik, mówiąc o lubuskich zasobach, sprecyzował, że dyskusja toczy się wokół 50 mln ton miedzi, która byłaby eksploatowana przez 70 lat. Już jakiś czas temu KGHM z Miedzi Copper próbowały zawrzeć porozumienie co do podziału „łowieckiego” terytorium, gdzie granica nie przebiegałby na mapie, ale na... głębokości. Czyli to co powyżej 1500 metrów należałoby do KGHM, poniżej do Kanadyjczyków, którzy zapewniają, że dysponują potrzebną technologią. Z kolei KGHM przypomniało, że złoża te bada od 1976 roku i uruchamia budowę szybu na lubusko-dolnośląskim pograniczu.
Na 70 lat eksploatacji powinny pozwolić zasoby lubuskich złóż miedzi...
Pocieszeniem dla obu stron miała być informacja, że główny geolog kraju zdecydował o opracowaniu „Polityki surowcowej państwa”. Jest również propozycja zmiany ustawy, która ma umożliwić stosunkowo szybkie przejście od koncesji do eksploatacji. A tak na marginesie. Podobno na zakończenie dyskusji między obydwoma konkurentami pojawiło się 1700 metrów, jako głębokość graniczna, oddzielająca dwóch kandydatów do eksploatacji lubuskiej miedzi.
- Oczywiście mam nadzieję na rozwiązanie sporu, który został nieco sztucznie wywołany - mówił po spotkaniu prof. Speczik. - My robimy swoje, pojutrze kończymy dwa odwierty w okolicy Nowej Soli, do końca roku wywołamy jeszcze pięć, pracuje przy tym około czterystu ludzi. Nie rezygnujemy oczywiście z Bytomia Odrzańskiego, tego wymaga od nas infrastruktura eksploatacji złoża. Rozumiemy także interes KGHM zabiegającego o jego południową część. Mam nadzieję, że wypracujemy porozumienie.
Z środowego (29 czerwca) spotkania zadowolony był dyrektor naczelny ds. górnictwa i hutnictwa KGHM, Krzysztof Tkaczuk.
- Mogliśmy zaprezentować nasze stanowisko dotyczące koncesji na obszary „Bytom Odrzański” i „Kulów-Luboszyce” - mówi. - Miało miejsce jedno spotkanie prezesa KGHM – Krzysztofa Skóry, z prof. Speczikiem, podczas którego była mowa o konieczności prowadzenia rozmów dotyczących zagospodarowania złoża miedzi. W 2012 r. złożyliśmy wniosek dotyczący koncesji na obszar Bytom Odrzański. Niezależnie od tego kontynuujemy podziemne roboty udostępniające złoża ukierunkowane również na wskazany obszar. Podjęliśmy też decyzję o uruchomieniu projektu budowy nowego szybu „Odra”, położonego na granicy koncesyjnej, który ma służyć docelowo m.in. eksploatacji złoża zalegającego w obszarze Bytomia Odrzańskiego...