Na razie na dopłaty za opady ratusz dał pieniądze. Czy jednak nie trzeba będzie płacić np. za garaże - nie wiadomo. Spółdzielnie mieszkaniowe alarmują, że po ustaleniu cen za „wody opadowe” wcale nie stanie się tak, że mieszkańcy bloków nie będą za nią płacić. Władze miasta uspokajają, ale na razie nie ma odpowiedzi na pytanie, kogo naliczanie opłat rzeczywiście dotknie.
Podatek za tak zwane wody opadowe - czyli deszczówkę i to, co powstaje ze stopionego śniegu i trafia do miejskiej kanalizacji - wciąż budzi wątpliwości. Podczas ostatniej sesji Rady Miasta przegłosowano opłaty za nią. Cena nie wzrosła od ubiegłego roku. To niecałe 4 złote brutto za metr sześcienny wody.
- Opłaty dotyczą firm, z którymi Miejskie Wodociągi i Kanalizacja podpisują umowy, a także na przykład placówek oświatowych, z którymi umowy podpisuje Urząd Miasta - wyjaśniał podczas przedostatniej sesji Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.
Jednak nie wszystko jest takie jasne...
Bunt i konsekwencje
Do radnych trafiły dwa pisma Pomorskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Traktujemy je jako wystąpienie Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych, takie mamy informacje także od Stanisława Grodzickiego, naszego radnego i także prezesa spółdzielni - mówi „Expressowi” Jarosław Wenderlich, radny Prawa i Sprawiedliwości.
Co wynika z pism spółdzielców? Po pierwsze, w piśmie PSM zauważono, że brakuje materialnej podstawy prawnej do wprowadzenia opłaty. To proste, bo tego rodzaju stwierdzenie wynika z przyjętego przez Sejm 20 lipca tego roku Prawa wodnego (ustawa z dnia 20 lipca 2017 r.).
W dalszej części tekstu przeczytasz:
- Kto będzie ponosił opłatę od deszczówki?
- Ile na dopłaty za deszczówkę przeznaczył ratusz i jak długo będzie dopłacał?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień