Interpelacja radnego obudziła w mieszkańcach wątpliwości: czy na Dniach Gorzowa faktycznie powinni grać artyści spoza miasta?
- To tak, jakby na dniach otwartych w salonie fiata promowali audi... - tak o pomyśle zaproszenia na Dni Gorzowa artystów takich jak Bajm czy Maryla Rodowicz wypowiada się internauta Dominik. Jego wypowiedź to komentarz pod skanem interpelacji, jaką Jerzy Synowiec złożył 24 marca. - (...) pozwolę sobie zaproponować koncepcję zaproszenia wyłącznie artystów pochodzących z Gorzowa lub nadal związanych z naszym miastem - czytamy w dokumencie.
Radny proponuje artystów takich jak Dawid czy Michał Kwiatkowscy, Krystyna Prońko, Piotr Bukartyk, Adam Bałdych, Przemysław Raminiak, Michał Wróblewski, Błażej Król, aktorzy Teatru Osterwy, Urząd Bezpieczeństwa, Formacja Brudny Widelec czy Filharmonicy gorzowscy.
Wcale nie są gorsi
- Nie rozumiem, dlaczego mamy zapraszać artystów takich jak Maryla Rodowicz czy Bajm - tym bardziej bez Beaty Kozidrak - skoro to są zespoły sprzed 40 lat - mówi w rozmowie z ,,Gazetą Lubuską” radny. - Podsunąłem prezydentowi i wiceprezydentowi pomysł, żeby skupili się na artystach z Gorzowa, którzy wcale nie są gorsi, a myślę wręcz, że lepsi.
Radny podkreśla. że zdaje sobie sprawę z faktu, że jego interpelacja nie może niczego wymusić. - Chcę jedynie wskazać pewien kierunek działań - mówi.
Spytaliśmy kilkoro mieszkańców, jakich artystów oczekiwaliby na tegorocznej imprezie. - Fajnie by było posłuchać ,,swoich” wykonawców - mówi Daniel Romanowski, uczeń technikum gastronomicznego. Chłopak podkreśla jednak, że lubi także utwory zarówno Maryli Rodowicz, jak i Bajmu. - Najlepiej byłoby po prostu wymieszać artystów i p o problemie - proponuje.
Podobnego zdania jest spotkana na deptaku przy ul. Chrobrego pani Daniela, emerytka.
Paulina, licealistka, która często bywa w filharmonii, uważa z kolei, że zaproszenie artystów spoza miasta jest lepsze. - Ich nie możemy zobaczyć czy posłuchać na co dzień - mówi. - A jak ktoś chce posłuchać gorzowskiej filharmonii, to może po prostu się do niej udać.
Nic nie jest jeszcze pewne
- W historii Dni Gorzowa jeszcze się nie zdarzyło, żeby miasto nie wykorzystywało potencjału gorzowskich twórców - mówi dyrektor Miejskiego Centrum Kultury Hanna Błauciak.
Zarówno ona, jak i Marta Liberkowska z wydziału promocji i informacji gorzowskiego magistratu przypominają, że Dni Gorzowa nie opierają się tylko na scenie głównej. - Są też inne dodatkowe projekty, które stanowią lwią część obchodów dnia miasta - mówi Liberkowska. I dodaje, że każdego roku artyści gorzowscy pojawiają się na Dniach Gorzowa, zarówno na scenie głównej jak i w pozostałych miejscach.
Udało nam się jednak ustalić, że w tym roku nie będzie typowej sceny alternatywnej, jak to bywało w poprzednich latach. - Jest to spowodowane remontem estakady kolejowej - tłumaczy dyr. Błauciak z MCK. Będzie za to scena z ,,nieco inną muzyką”. Jak to dokładnie miałoby wyglądać? Tego pani dyrektor nie chce póki co zdradzać.