Kto z kim w sądeckim PiS-ie trzyma
Wiesław Janczyk: Zjazd toczy się normalnym torem, a ja mam wszelkie pełnomocnictwa prezesa. Andrzej Czerwiński, poseł PO: Musi być w PiS-ie bardzo źle, skoro piorą swoje brudy na zewnątrz.
To miała być czysta formalność, a wyszła awantura, o której mówił cały kraj. Okazało się bowiem, że w mateczniku Prawa i Sprawiedliwości, którym jest Sądecczyzna i Podhale za nic mają namaszczenia i rekomendacje samego prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego. A Warszawa nie zdawała sobie z tego sprawy. Była przekonana, że wszystko pójdzie „po bożemu” i do Nowego Sącza na obrady nie przysłała nawet obserwatora z centrali.
Nowym szefem regionu miał zostać wiceminister finansów Wiesław Janczyk. Już kilka tygodni wcześniej Janczyk zmienił na funkcji szefa struktur okręgowych senatora Stanisława Koguta. Wybrany jednak nie został, bo zjazd został przerwany. Do kiedy?
- Po pierwsze, zjazd nie został przerwany, tylko trochę przeciągnie się w czasie. A do kiedy? A do momentu, aż nie opadnie bitewny kurz - mówi nam Wiesław Janczyk.
O ile przed zjazdem nie było problemów z uzyskaniem komentarzy, to od ubiegłej niedzieli lokalni działacze PiS-u nabrali wody w usta. I nie chcą za żadną cenę wypowiadać się pod nazwiskiem.
Bohaterowie zjazdu
Wiesław Janczyk, lat 52, pochodzi z Chomranic, mieszka w Męcinie. Z wykształcenia polonista, z zawodu bankier, finansista i polityk. W ławach poselskich od 2005 roku. W poprzedniej kadencji zastępca Joachima Brudzińskiego - „pierwszego kadrowego PiS-u” w Komitecie Wykonawczym partii. W obecnej kadencji pierwszy zastępca wicepremiera Mateusza Morawieckiego w ministerstwie finansów. Kilka tygodni temu namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego na szefa regionu sądeckiego. Ma opinię polityka spokojnego, unikającego konfliktów. Raczej polityczny szachista niż bokser.
Stanisław Kogut, lat 63, urodzony w Białej Niżnej, mieszka w Stróżach. W Senacie od 2005 roku - zawsze z rekordowym poparciem w skali kraju. Wcześniej krajowy szef kolejowej „Solidarności”. Budowniczy hospicjum i ośrodka dla niepełnosprawnych w Stróżach. Pasjonat futbolu, szczególnie „Kolejarza” Stróże. Po odejściu Arkadiusza Mularczyka z PiS-u do Solidarnej Polski, przejął stery w regionie sądeckim. Charakterologicznie, zupełne przeciwieństwo Janczyka. Typ fightera, rasowy wiecowiec i związkowiec. Tropiciel masonów. Medialny pupil Radia Maryja i Doroty Gawryluk z Polsatu.
Rozgrzewka...
Aula sądeckiej WSB-NLU, niedziela 20 listopada. Od wczesnych godzin przedpołudniowych zjeżdżają się delegaci z całego okręgu wyborczego, obejmującego teren od Gorlic po Zakopane. Spodziewany jest przyjazd 556 delegatów. I pierwsze zaskoczenie, przybywa ich zaledwie 334. Z opinii delegatów wiemy, że nic nie zapowiadało późniejszych wydarzeń. Przynajmniej na zewnątrz.
- Janczyk nawet nie rachował szabel, bo liczył na swoje tradycyjne zaplecze polityczne, które opiera się na samorządowcach. No i oczywiście miał w rękach glejt od Jarosława. Kogut też nie okazywał specjalnych emocji. Myśleliśmy, że wszystko pójdzie sprawnie i szybko - słyszymy od jednego z delegatów. Ale nie poszło.
Podrażniony Kogut
Odwołanie Stanisława Koguta z funkcji szefa regionu było dla niego prestiżową porażką. Bo szef regionu to duża figura w partii. To on między innymi decyduje o kształcie list do parlamentu, wskazuje kandydatów do ważnych funkcji politycznych w regionie. Ale nie o samo odwołanie poszło, raczej o jego styl i formę.
Pod koniec października Jarosław Kaczyński jednym pociągnięciem pióra odwołał z funkcji Koguta i powołał na nią Janczyka. Stało się na kilkanaście dni przed zjazdem. Senator, przynajmniej oficjalnie, decyzję władz dzielnie przyjął „na klatę”. W lokalnych mediach deklarował wierność i lojalność względem prezesa Prawa i Sprawiedliwości, ale z tonu jego wypowiedzi przebijała nuta goryczy.
- Każdy, kto zna charakter Staszka mógł się domyślić, że nie zasypia gruszek w popiele, że za wszelką cenę będzie chciał udowodnić, kto naprawdę rządzi na Ziemi Sądeckiej. No i Staszek zawiązał spółdzielnię przeciw Janczykowi - wyjaśnia nam sądecki parlamentarzysta.
Senatora Stanisława Koguta wsparli między innymi senator z Podhala Jan Hamerski oraz posłowie Barbara Bartuś z Gorlic, Anna Paluch (Podhale) czy Piotr Naimski.
Rozjuszony Janczyk
Prawdziwa burza zaczęła się wówczas, gdy okazało się, że Wiesław Janczyk nie uzyskał niezbędnego poparcia. Przegrał różnicą zaledwie pięciu głosów: 161:166.
- Mówiąc obrazowo, Wiesiek dostał piany. Żądał przerwania zjazdu, wydzwaniał do Warszawy, groził, że wystrzeli w kosmos środowisko starosty limanowskiego Jana Puchały. Dawno nie widziałem go tak zdenerwowanego - opowiada nam jeden z delegatów.
Co na to Wiesław Janczyk?
- To bzdura. Telefony się grzały, bo to normalne podczas takich zjazdów. Żadnych kłótni ani gróźb nie było. Kulturalnie wymienialiśmy się poglądami - mówi. Jak odbiera swoją porażkę? - To nie porażka, to wypadek przy pracy, który zawsze może się zdarzyć. Gdyby trzy osoby zagłosowały inaczej, tematu w ogóle by nie było - komentuje ze stoickim spokojem minister.
Krajobraz po bitwie
Wybory na szefa regionu pokazały, jak mocno podzielony jest sądecko - podhalański PiS.
- A dla mnie to burza w szklance wody. Wewnętrzna opozycja poprężyła muskuły, ale co z tego? I tak decydujący głos ma tu Jarosław Kaczyński. Skoro on wskazał kandydata, to sprawa jest zamknięta. Na ile znam statut PiS, to pamiętam, że pełnomocnikiem regionu można być długie lata. Tak więc senator Kogut odniósł pyrrusowe zwycięstwo. Nie wiem tylko, czy dobrze zbilansował zyski i ewentualne straty - analizuje Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego.
- Koguta upokorzono, a Janczykowi utarto nosa. Takie są efekty zamordyzmu w ich partii - komentuje Bronisław Dutka z PSL. - Ale komisarza nie wprowadzą, bo przyznaliby się do tego, że w sądeckim PiS jest totalny bałagan. Dla mojej partii to tylko woda na młyn - dodaje.
- Uważam, że działania senatora Koguta były szkodliwe dla PiS-u. Zresztą, kiedy byłem szefem okręgu, doprowadziłem do zawieszenia go w partii, bo nie dało się z nim pracować. Popieram więc prezydenta Nowaka, który chce, żeby go w ogóle wyrzucić - dodaje Arkadiusz Mularczyk (poseł Solidarnej Polski), który chce wrócić do PiS i właśnie złożył stosowne podanie w tej sprawie.
Andrzej Czerwiński (PO): - Musi być tam bardzo źle, skoro piorą swoje brudy na zewnątrz. Przykro na to patrzeć, bo psują opinię całej klasie politycznej. Niewykluczone więc, że Jarosław Kaczyński wystawi kogoś trzeciego, żeby zażegnać kryzys.
Do przerwy 0:1
Co dalej w sądeckim PiS?
- Wszystko idzie swoim normalnym torem. Moje pełnomocnictwa od prezesa nie wygasły, niedługo zostanie ustalony termin dokończenia zjazdu - przekonuje Wiesław Janczyk.
A telefon senatora Stanisława Koguta zamilkł.