Kto zakłamuje historię, ten błądzi w przyszłości [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Piotr Smoliński
Karina Obara

Kto zakłamuje historię, ten błądzi w przyszłości [rozmowa]

Karina Obara

Rozmowa "Gazety Pomorskiej" z prof. Romanem Kuźniarem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, byłym doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Czy szczyt NATO, który w sobotę zakończył się w Warszawie, będzie szczytem historycznym?
Ma zadatki na to, aby takim być, bo podjęto na nim szereg decyzji wzmacniających wiarygodność art. 5 (zbrojna napaść na jednego z członków Sojuszu będzie uznana za napaść na wszystkich - przyp. red.). W końcowym dokumencie, który zwieńczył szczyt, mamy język tak stanowczy wobec Rosji, jakiego w żadnym dokumencie Sojuszu Atlantyckiego jeszcze nie było. To język potępiający Rosję za jej poczynania, za łamanie prawa międzynarodowego i domagający się od Rosji wycofania się ze swojej agresywnej polityki wobec sąsiadów.

Do tego tysiąc amerykańskich żołnierzy rozmieszczonych na zasadzie rotacji - jak obiecał prezydent Obama.
Żołnierze mają się pojawić już na początku 2017 r. To jest nawet ważniejsze dla państw bałtyckich, bo ich sytuacja geostrategiczna jest nieporównywalnie gorsza od Polski. Bataliony mają być docelowo wielonarodowe po to, aby zapewnić automatyzm reakcji obronnej w przypadku ataku nieprzyjaciela.


Szczyt NATO. Obama potwierdza wysłanie żołnierzy do Polski

Rosja jest nieobliczalna, Europa ma wątpliwości, o czym świadczą Brexit i droga Węgier. Czy w tym kontekście możemy w ogóle mówić o bezpieczeństwie jako czymś przewidywalnym?
Rosja jest obliczalna i przewidywalna, ale w złym tych słów znaczeniu. Możemy obawiać się takich zachowań ze strony Rosji, które zagrażają naszemu bezpieczeństwu. I stąd te decyzje na szczycie NATO. Jeśli chodzi o Brexit, nie ma on wpływu na bezpieczeństwo Unii. Brytyjczycy, już zdając sobie sprawę, jak głupio postąpili, będą chcieli jeszcze bardziej zaangażować się w bezpieczeństwo w Europie. Mówię o tych rozsądnych Brytyjczykach. Premier Cameron nie musiał robić referendum i nie powinien doprowadzać do nieszczęścia, jakim jest wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii. Jest to jednak złe przede wszystkim dla Brytyjczyków, bo Unia bez nich przeżyje. Co do Węgier, zachowują się lojalnie wobec NATO, ale w Unii uważani są za kraj obniżający poczucie bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że ta tendencja się nie pogłębi.

Skąd ta nadzieja?
Bo spotkania na szczycie NATO były ważnym rodzajem edukacji dla państw członkowskich. Te wszystkie rozmowy, panele pozwoliły na nawiązanie więzi, które zwykle procentują w przyszłości lepszym rozumieniem sojuszników.

A propos edukacji. Podczas szczytu została przygotowana wystawa „Polska w NATO”. Nie było tam nazwisk osób, które się do tego przyczyniły: prezydenta Wałęsy, prof. Geremka, prezydenta Kwaśniewskiego, prezydenta Komorowskiego. Rzecznik rządu uznał ten zarzut za „czepianie się niuansów” .
Rzecznik rządu jest infantylny, podobnie jak jego wypowiedzi. Obóz rządzący ma problem z prawdą historyczną. Znany jest z jej zakłamywania. Dla mnie to świadczy o małości tych ludzi.

Na wystawie dominowały głównie zdjęcia polityków PiS.
Jak można zapomnieć o zasługach poprzedników? O tym, że dzięki poprzednikom na Polskę zawsze można było liczyć jako na sojusznika NATO, o nazwiskach, które nas do NATO wprowadzały? Nie rozumiem tego.

Zawsze powtarzam, że polityk nie musi być wysoki, ale nie może być mały. Małość źle służy zarówno interesom kraju, jakości polityki, jak również interesom tych, którymi się rządzi. A kto zakłamuje historię, ten oczywiście błądzi w przyszłości, bo wprowadza opinię publiczną w fałszywe sytuacje.

A jak Pan odebrał słowa prezydenta Obamy na temat demokracji w Polsce i Trybunału Konstytucyjnego? Prezes Kaczyński powiedział, że Obama podał demokrację polską za wzór. Tak zrozumiał słowa amerykańskiego prezydenta.
Prezes Kaczyński albo ma problemy ze słuchem, albo problemy ze wzrokiem. Obawiam się nawet, że ma problemy z realną oceną rzeczywistości. Prezydent Obama wyraził się bardzo precyzyjnie i dość delikatnie w tak trudnej sprawie. Nie jest łatwo zwracać uwagę krajowi sojuszniczemu, że powinien bardziej czuwać i pracować nad tym, co się dzieje z jego demokratycznymi instytucjami. To było bardzo czytelne zwrócenie uwagi i niekomfortowa sytuacja dla Polski.


Prezes PiS: Barack Obama boleje nad tym, że TK nie szanuje instytucji demokracji

Wstyd?
Gorzej niż wstyd! Jeśli prezydent głównego kraju sojuszniczego zwraca nam uwagę, i to publicznie, to jest się czym martwić. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w Sojuszu Atlantyckim po zimnej wojnie. I to nie były prywatne słowa prezydenta Obamy. Wyraził niepokój, który jest obecny także w innych krajach sojuszniczych. Jeśli rządzący będą udawać, że tego nie rozumieją, to jest zapowiedź przyszłych kłopotów Polski. Trzeba z takich słów wyciągnąć wnioski. Bo jest życie po szczycie. I jeśli takie słowa zignorujemy, sojusznicy mogą się od nas odwrócić.

Kto zakłamuje historię, ten błądzi w przyszłości [rozmowa]
archiwum "Gazety Pomorskiej" Prof. Roman Kuźniar: - To wstyd, że prezydent Obama zwrócił nam publicznie uwagę na temat demokracji.
Karina Obara

Polityka, psychologia i kultura są ze sobą nierozerwalnie związane i dlatego fascynują mnie dziennikarsko. To, co ludzie wyprawiają na tych polach jest warte pokazania. Zdanie niech każdy wyrobi sobie sam:-)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.