Ktoś musi dbać o dom
- Dzięki gazecie działa domofon i mamy światło na korytarzu - powiedziała Teresa Dejnega, lokatorka kamienicy przy ul. Drzewnej.
W maju do redakcji ,,GL’’ zgłosiła się zielonogórzanka Teresa Dejnega. Poprosiła o pomoc. Pani Teresa mieszka w kamienicy przy ul. Drzewnej. Są w niej 3 mieszkania i na parterze 1 lokal usługowy. Mieszkanie i lokal zostały wykupione. Pozostałe 2 mieszkania należą do miasta. Nasza Czytelniczka zajmuje lokal komunalny na ostatnim, 3. piętrze.
- Najgorzej jest jednak od czasu, gdy powstała u nas wspólnota mieszkaniowa. Jeden z właścicieli blokuje jakiekolwiek prace w kamienicy. Ostatnio z pracy zrezygnowała zarządczyni, bo wspólnota jest zadłużona - opowiada T. Dejnega. - Ja mam mieszkanie komunalne, płacę za nie blisko 500 zł i za co? Za pijaków śpiących na klatce schodowej. Za zalane sufity, ściany i pokoje ogrzewane piecami węglowymi.
W kamienicy, po rezygnacji zarządczyni, odcięto prąd na klatce schodowej i w piwnicy. Klatka schodowa stała się meliną dla pijaków i narkomanów. Po opisaniu kłopotów lokatorów budynku w ,,GL’’ ponownie pojawiło się światło na korytarzu i w piwnicy. Próbowaliśmy też skontaktować się z właścicielami lokalu handlowego, którzy odgrodzili się od pozostałych mieszkań i ich zdaniem blokują remont z kamienicy. Niestety, mimo początkowych obietnic spotkania, później właściciel nie odbierał już telefonu od reportera ,,GL’’.
Skontaktowaliśmy się też z Zakładem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Zapytaliśmy dlaczego ZGKiM aktywnie nie stanął w obronie lokatorów i majątku miasta i nie zwrócił się do sądu, aby zmusić jednego z członków wspólnoty do opłat na rzecz utrzymania części wspólnych kamienicy i powołania zarządcy.
Jan Skwaryło, kierownik działu utrzymania budynków ZGKiM odpowiedział, iż w małej wspólnocie mieszkaniowej (a tak jest w tym przypadku) nie ma obowiązku wyboru zarządu. Obecnie administracja prowadzi rozmawy z pozostałymi właścicielami lokali na temat dalszego sposobu zarządu tą nieruchomością.
- Gdyby nie ,,GL’’ nic byśmy nie wskórali. Może teraz coś się zmieni? - mówi z nadzieją w głosie T. Dejenga. - Mimo że domofon działa, pijacy i tak siłą forsują zamek i przebywają na klatce schodowej. Bez wymiany drzwi się nie obędzie.