Ktoś przehandlował ławki w Gorzowie?
- Przy ładnej pogodzie, w biały dzień nawet nie ma jak usiąść na Wełnianym Rynku w Gorzowie! - skarży się Czytelnik. Miasto chce uregulować handel pod chmurką.
- Te ławki są dla ludzi, którzy chcą odpocząć, a nie dla sprzedawczyń. Gdy tylko jest pogoda, to nawet nie ma gdzie usiąść. Wszędzie te przekupki! - złości się pan Bogusław, nasz Czytelnik z centrum. Na co? A na to, że gdy chce usiąść na ławkach pomiędzy Studnią Czarownic a bimbą na Wełnianym Rynku, to zawsze są one zajęte.
- Jeśli te panie chcą siedzieć i sprzedawać, to niech chociaż przyniosą sobie krzesełka i na nich siedzą. A ławki niech zostawią przechodniom - mówi Czytelnik.
Przeszliśmy się w okolice Studni Czarownic i my. Na ul. Hawelańskiej problemów ze znalezieniem miejsca, by spocząć, nie było. Dwie ławeczki, obie wolne. Dodajmy jednak uczciwie, że stojące w palącym słońcu. Na Wełnianym Rynku już tak dobrze nie było. Na siedem ławek pięć zajętych było przez sprzedawczynie, a dwie pozostałe cieszyły się - rotacyjnie - sporym zainteresowaniem przechodniów.
- Takie pretensje, że siedzimy to zwykła ludzka złośliwość - słyszymy od pani Marii, jednej ze sprzedawczyń. - Kiedyś nosiłam stołek, ale to było bardzo niewygodne, no bo jak tu do tramwaju wejść i z towarem i krzesełkiem? Nieraz spotykam się z przytykami, że tu siedzimy. Ale chyba lepiej, że to my jesteśmy na tych ławkach, a nie pijacy - mówi gorzowianka.
- A ja to zawsze przychodzę ze stołeczkiem. I wie pan, dlaczego? Bo brzydzę się tych ławeczek. Niech pan spojrzy, co się dzieje koło byłego Empiku. Tam tylko bezdomni i pijacy siadają - mówi z kolei Zofia Ćwikła ze śródmieścia, kolejna sprzedawczyni. Na Wełnianym Rynku handluje, by dorobić sobie do skromnej emerytury. Podobnie jak inne sprzedawczynie, za możliwość handlu płaci kilka złotych. - Czasami to 4 złote, czasami koło 10 zł. To zależy od tego, ile miejsca zajmuję - mówi.
- Nie możemy nikomu zabronić siedzenia na ławce - odpowiada Andrzej Jasiński, komendant straży pożarnej. Nie oznacza to jednak, że temat handlu pod chmurką, który nie każdemu przypada do gustu, miasto pozostawia samemu sobie. Właśnie trwają prace nad uregulowaniem handlu w mieście.
- To, jak on będzie wyglądał, będzie wiadomo do końca września. Nie chcemy, by osoby sprzedające z chodnika chińską bieliznę były na widoku. Czy jednak spowoduje to, że nie będzie pań sprzedających na Wełnianym Rynku, trudno powiedzieć - mówi wiceprezydent Łukasz Marcinkiewicz.