Ktoś wezwał karetkę, rachunek dostał pacjent
Faktura za udzieloną pomoc medyczną we Frankfurcie mocno zaskoczyła pana Stanisława. - Dlaczego niby mam płacić? - pyta
Ze Stanisławem Taniukiewiczem spotykamy się w jego mieszkaniu na osiedlu Grzybowym w Słubicach. Mężczyzna cztery lata temu miał udar. To przez niego dziś jest skazany na wózek inwalidzki. Ma też taki z akumulatorem, którym codziennie rusza w miasto, żeby jakoś zabić czas. Pan Stanisław mieszka samotnie, ciągnie go do ludzi...
Ciągnęło go też w lipcu. Pojechał przez most graniczny na Święto Hanzy do Frankfurtu. Kiedy chciał poprawić but, który zsunął mu się ze stopy, spadł z wózka. Przechodnie szybko zawołali policję, ta z kolei zadzwoniła po karetkę.
Rachunek w euro
- Kiedy przyjechała karetka siedziałem już na wózku. Nie wiem, kto mnie podniósł, czy zwykli przechodnie, czy policjanci. Nie pamiętam też, czy ktoś z karetki udzielał mi pomocy. Chyba widziałem strzykawkę, ale nie jestem pewien. Było zamieszanie, byłem też oszołomiony sytuacją. Wszystko działo się tak szybko. Pamiętam tylko urywki tych scen - wspomina dziś pan Stanisław.
Do domu wrócił wózkiem, już bez niczyjej pomocy. Nic mu nie było, czuł się dobrze. I pewnie by zapomniał o całej sprawie, gdyby po jakimś czasie nie dostał rachunku ze szpitala klinicznego we Frankfurcie. - Byłem zaskoczony. Za co ten rachunek, nawet nie leżałem w szpitalu, dlaczego mam płacić?! Przecież mam kartę europejskiego ubezpieczenia. Próbowałem to wyjaśnić w Narodowym Funduszu Zdrowia. Tam się dowiedziałem, że mam skserować fakturę i wysłać z powrotem na adres kliniki. Tak też zrobiłem - mówi nam pan Stanisław.
Za co ten rachunek, nawet nie leżałem w szpitalu, dlaczego mam płacić?!
Mężczyzna martwi się, że chociaż zrobił, jak mu poradzili urzędnicy, będzie musiał płacić. Wtedy we Frankfurcie nie pokazał Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego, chociaż miał ją przy sobie. - Nie pamiętam, żeby ktoś o nią poprosił. Pokazałem tylko dowód - mówi dzisiaj.
Fundusz odda pieniądze
Poprosiliśmy NFZ w Zielonej Górze o wyjaśnienia. - Jeżeli pacjent nie miał przy sobie Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego, placówka miała prawo obciążyć go kosztami. Najlepiej, żeby pacjent wystąpił teraz do lubuskiego oddziału wojewódzkiego NFZ o certyfikat tymczasowo zastępujący EKUZ na dzień zdarzenia - radzi Agnieszka Hałas, rzeczniczka funduszu.
Certyfikat pan Stanisław powinien pokazać niemieckiemu szpitalowi, żeby ten anulował fakturę. Gwarancji jednak nie ma i jeżeli szpital się nie zgodzi, pan Stanisław będzie musiał zapłacić, a potem starać się o zwrot pieniędzy już w kraju. - Składając wniosek w NFZ w Zielonej Górze - podpowiada Agnieszka Hałas z NFZ.
Przy okazji radzi też wyrobić sobie kartę europejskiego ubezpieczenia i mieć ją przy sobie (wniosek można pobrać ze strony funduszu), nawet gdy tylko na chwilę wybieramy się za granicę.