Kuba pójdzie w stronę modelu chińskiego [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Pavel Golovkin
Adam Willma

Kuba pójdzie w stronę modelu chińskiego [rozmowa]

Adam Willma

Rozmowa z MARIO BETANCOURTEM, Kubańczykiem mieszkającym w Toruniu, o Kubie po śmierci Fidela Castro.

Kuba pójdzie w stronę modelu chińskiego [rozmowa]
nadesłane - Najważniejsze, żeby zmiana odbyła się w sposób pokojowy - mówi Mario Betancourt.

Wiadomo było, że czas Fidela Castro moja. Kubańczycy byli na to przygotowani?
Od dłuższego czasu Fidel Castro był już bardzo schorowany, więc można było spodziewać się wiadomości o jego śmierci. Często dziś słyszę porównania wydarzeń na Kubie do upadku komunizmu w Europie Wschodniej. Te porównania nie mają większego sensu, bo sytuacja, w której znajdowała się Kuba była jednak zupełnie inna. Komunizm w wersji kubańskiej był specyficzny - z jednej strony bardzo restrykcyjny, komunistyczne służby kontrolowały wszystko i uchodzą za jedne z najskuteczniejszych na świecie. Ale jednak w ostatnim okresie pozostawiono względną swobodę ludziom kultury i pozwolono na swobodę wyznania. Kuba jest krajem, w którym członkiem partii komunistycznej może być osoba wierząca.

W ostatnim czasie Kuba przeszła duże zmiany. Czy ta liberalizacja będzie po śmierci Castro postępować?
Od dłuższego czasu komunizm w wersji kubańskiej był dość fasadowy. Na wiele spraw władze patrzą przez palce. Sądzę, że - jeśli nie nastąpi nic niespodziewanego - sytuacja będzie zmierzała do modelu chińskiego. Jedna partia i jeden przywódca będą sprawowali władzę w kraju, w którym jednocześnie dopuszczona zostanie gospodarka wolnorynkowa. Myślę, że w tym kierunku pójdzie polityka Raula Castro.

Mówi się, że Fidel był bardzo niezadowolony z powodu serdeczności, z jaką Raul przyjął Baracka Obamę. Zapewne więc teraz, gdy Raul nie ma hamulca w postaci brata, będzie w coraz większym stopniu otwierał się na Amerykę.

Ale to nie Obama będzie prowadził politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych w kolejnej kadencji.
I to może być problem. Za Trumpem stoją politycy Partii Republikańskiej, którzy są znacznie bardziej niechętni rozszerzaniu współpracy z obecnymi władzami Kuby. Republikanie mają największe wpływy w Senacie, którzy mają dużo do powiedzenia w sprawie polityki zagranicznej. Mam jednak nadzieję, że Trump zmieni w tej kwestii zdanie i bardziej otworzy się na dialog. Niestety kubańska opozycja jest wyjątkowo podzielona. To wzmaga tylko chaos, bardzo w tej chwili brakuje jedności.

Najpierw trzeba wyjść z kryzysu, w którym cały czas pogrążona jest Kuba.
O to się nie obawiam, bo Kuba ma ogromny potencjał rozwoju. Jest kilka gałęzi przemysłu, które stoją na wysokim poziomie. Myślę przede wszystkim o przemyśle farmaceutycznym i badaniach z zakresu genetyki. Ogromne są też bogactwa naturalne, po które Kuba może sięgnąć. Wielkie możliwości otworzą się dla turystyki.

Kto będzie rządził Kubą?
Na razie oczywiście Raul Castro, ale on zapowiedział już, że obowiązki będzie pełnić do 2018 roku. Sądzę, że część ludzi, którzy dziś mają znaczenie polityczne, niebawem zaangażuje się w biznes, tak jak to się stało w Europie Wschodniej. Bez wątpienia jednak będzie musiała się zmienić sytuacja gospodarcza, bo ludzie oczekują zmiany, są już zmęczeni obecną sytuacją.

Jaką rolę odegra emigracja?
Trzeba pamiętać, że część tych emigrantów to ludzie o mocno prawicowych poglądach, którzy głosowali na Trumpa. Jednak większość Kubańczyków ma mocne przekonanie o ideach sprawiedliwości społecznej. To ludzie, którzy nie chcą komunizmu, życzą sobie wolności wypowiedzi, ale niekoniecznie chcieliby usunąć w cień wszystkie zmiany polityczne, do których doszło w latach 60. i 70. W tej chwili jest jeszcze zbyt wcześniej, żeby ułożyć jakiś rozsądny scenariusz polityczny. Dla mnie najważniejsze jest, żeby zmiana - jakakolwiek by ona nie była - odbyła się w sposób pokojowy.



Adam Willma

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.