Kucharz z Gorzowa napisał niezwykłą książkę kucharską!
- Gotowanie to wspaniała przygoda - mówi Łukasz Konik, znany kucharz z Gorzowa, którego książka kucharska jest dostępna w całej Polsce
Od 2 grudnia w całej Polsce w Empikach jest twoja książka kucharska. To chyba pierwsza książka kucharska gorzowianina w ogólnokrajowej sieci! Opowiedz jak powstawała. Skąd pomysł?
Nad książką pracowałem prawie trzy lata. Z przyjemnością, ponieważ gastronomia molekularna to mój konik, moje hobby. Czemu ją napisałem? Z kilku powodów. Trochę dlatego, że ciągle dostawałem pytania, jak się zabrać do „takiego” gotowania. Trochę dlatego, że do tej pory nie było żadnego polskiego, ogólnodostępnego źródła. Postawiłem to w końcu zmienić. A jak powstawała? W trudzie i znoju (śmiech)! Jedno zdjęcie robiliśmy prawie godzinę. Trzeba było ustawić dobre światło, tło. Potem się okazywało, że wszystko mamy już ustawione, a tu nagle przyszedł mi inny pomysł na talerz. I znowu wszystko od początku! „Gastronomia Molekularna” zawiera wszystko co każdy powinien wiedzieć na temat nowoczesnego gotowania. Zwykły Kowalski również znajdzie przepisy w stylu „krok po kroku”. Tak, aby niektóre dania mógł przygotować w domowym zaciszu. Bez sprzętu i zaplecza.
Zanim świat poznał Dawida Szkudlarka, zwycięzcę programu TopChef i Pawła Salamona, zdobywcę kulinarnego Pucharu Polski byłeś właśnie Ty. Trzy znakomitości z jednego miasta! Można więc mówić o „gorzowskiej szkole gastronomii”? Jakim cudem kucharze z Gorzowa seryjnie zdobywają sławę?
Cóż, mogę mówić tylko za siebie! Wszystko, co osiągnąłem, zawdzięczam ciężkiej pracy. Takiej po siedem dni w tygodniu po 10-12 godzin. We wszystkie weekendy i święta. Pamiętam, że moi koledzy w weekendy chodzili na dyskotekę, a ja w poczcie czoła pracowałem w skwarze w kuchni. To wszystko po pewnym czasie musiało w końcu zaowocować. Dzisiaj młodzież ma łatwiej: ma dostęp do najlepszego sprzętu, wykształconej i dobrze wykwalifikowanej kadry, do zasobów internetu. Za moich czasów wyczynem i przeżyciem był pierwszy wyjazd na konkurs kulinarny, na którym zdobyliśmy drugie miejsce. Bo wśród startujących były same hotele i restauracje 4 i 5-gwiazdkowe. Do dziś z niektórym nauczycielami ze szkoły wspominamy, że przecieraliśmy szlaki następnym uczniom.
Opowiedz o tym. Jaka była Twoja droga z Gorzowa do Warszawy i z gorzowskiego Gastronomika na salony i przed kamery? Co dziś łączy cię z rodzinnym miastem?
Mam swój mały domek w Gorzowie. Mam też rodzinę, do której staram się przyjeżdżać raz na kwartał. A do Gastronomika trafiłem z powołania. Mając dwa lata jako kelner obsługiwałem gości podczas imienin mamy. Potem przyszedł okres, kiedy zamiast zabawek, mama kupowała mi garnki i patelnię. I tak z czerwonym paskiem na koniec gimnazjum poszedłem do gastronomika. Nie zapomnę nigdy, gdy jedna z nauczycielek podczas rekrutacji zapytała mnie, czy nie pomyliłem szkoły. Stanowczo odpowiedziałem, że nie! Na co dzień mieszkam i pracuje w Warszawie. Jestem głównym szefem kuchni hoteli i restauracji Uzdrowisko-Konstancin Jeziorna, współpracuję też z telewizją, dla której przygotowuję różne realizacje kulinarne. Robię to, co kocham!
Blogi, seriale, telewizyjne show, konkursy - cała Polska zakochała się w gotowaniu. Jak sądzisz, dlaczego?
Moda, trend. Kiedyś cała Polska tańczyła, bo ludzie zakochali się w „Tańcu z gwiazdami” i w podobnych programach, a dzisiaj cała Polska gotuje. To kolejna moda, która ciągle trwa. I niech tak zostanie (śmiech)! Dla nas, kucharzy, to świetny czas, by pokazać właśnie naszą rodzimą kuchnię polską. I nie musi to koniecznie być kotlet schabowy, ziemniaki i zasmażana kapusta, ale coś innego, nieoczywistego, ale też pysznego!
Czy tacy TOP-owi kucharze jak ty jadają czasami coś zwykłego? Zdradź nam, jaka jest twoja codzienna ulubiona potrawa? Albo kto robi u ciebie w rodzinie najlepsze schabowe, pierogi na święta czy karpia?
Oczywiście, że jadam różne potrawy, w tym właśnie z „normalnego” menu. Nie jestem wybredny, zawsze zjem to, co przygotuje mi moja żona. Jednak kiedy jestem w Gorzowie, oddaję się kulinarnie mojej mamie. Schabowy i pierogi przygotowane właśnie przez nią... Mmm! Na samą myśl już mi ślinka cieknie! Nikt nie dorówna jej w przygotowaniu klasycznych potraw.
Teraz narobiłeś mi smaku! Lepiej więc kończmy. Powiedz tylko, czy po tej książce będą kolejne?
Podobno jak napisze się jedną książkę, trzeba zabierać się za następną. I tak jest. Już pracuję nad drugą. Będzie to książka skierowana dla dzieciaków i rodziców. Każdy mały i duży chef (czyli szef kuchni - dop. red.) znajdzie w niej coś dla siebie.