Przestępczość dotyka nie tylko zwykłych, uczciwych obywateli, ale także tych notowanych. Oni także bywają poszkodowanymi, którzy proszą policję o pomoc, a potem zdarza się... chcą wycofać zarzuty.
Kryminalni mają z nimi nieraz, mówiąc kolokwialnie - skaranie boskie. Bo „bandyterka” często na swoje ofiary wybiera ludzi swojego pokroju. Także z kryminalną kartą i do tego niestroniących od kieliszka. A potem, bywa, że napadnięty pokrzywdzony, z litości i źle pojętej solidarności, wstawia się za swoim oprawcą.
Nic nie wytargował
Tak właśnie było w miniony czwartek w Chojnicach. Dwa dni po zdarzeniu napadnięty 41-letni chojniczanin „okupował” korytarz w Prokuraturze Rejonowej w Chojnicach. Nietrzeźwy, drugiej świeżości. Wiedział, że teraz albo nigdy, bo właśnie ważą się losy jego kompana.
Od decyzji prokuratora, potem sędziego zależało, czy ten pójdzie za kratki, czy nie. Nic nie wskórał, 37-letni Damian P., podobnie jak 31-letni Łukasz J. są już w areszcie. Spędzą tam najbliższe dwa miesiące. Działali w warunkach tzw. recydywy, w związku z tym za rozbój grozi im nawet do 15 lat.
Policja, prokuratura - gdy dochodzi do przestępstwa - muszą stać na straży: porządku i bezpieczeństwa każdego obywatela. Nawet tego, który później zaprzecza, że został skrzywdzony.
Więcej o tym w pełnej wersji artykułu w plus.pomorska.pl
Zapraszamy!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień