Kuria w Toruniu nie chce płacić za księdza pedofila. Kościół zaleje fala pozwów?

Czytaj dalej
Fot. Fot. Grzegorz Olkowski
Małgorzata Oberlan

Kuria w Toruniu nie chce płacić za księdza pedofila. Kościół zaleje fala pozwów?

Małgorzata Oberlan

Ruszył proces Mariusza Milewskiego, żądającego od Kościoła miliona zł za krzywdy, które wyrządził mu ksiądz pedofil. Takie zadośćuczynienia już w Polsce przyznawano, a szykują się kolejne pozwy...

Dżinsy, granatowa kurtka, sprężysty krok. 29-letni Mariusz Milewski, zdążający do Sądu Okręgowego w Toruniu, zdaje się sprawiać wrażenie pewnego siebie i opanowanego. Nie kryje personaliów, wizerunku i historii swojego dramatu.

Dopiero gdy przed sądową furtą zderza się z kamerami, mikrofonami i dziennikarzami, emocje dochodzą do głosu. Mężczyzna z trudem opanowuje drżenie rąk i głosu.

„Mariusz, trzymaj się!”. „Ty już wygrałeś!” - wspierają go okrzykami aktywiści z Fundacji Opowiemy Wszystkim. Ściskają, przytulają.

To jest czwartek, 12 marca 2020 roku. Świat, Polska i Toruń żyją koronawirusem. Sądy właśnie zawieszają większość rozpraw. Proces „Mariusz Milewski kontra Kuria Diecezjalna w Toruniu o milion złotych” jednak rusza.

Najpilniejsze rozprawy się odbywają - zapewnia sędzia Wojciech Modrzyński, przewodniczący I Wydziału Cywilnego sądu.

„Tylko nie mów nikomu”

- To nic złego. Tylko nie mów nikomu - to ksiądz Jarosław P. powiedział chłopcu po pierwszym razie.

Mariusz miał 9 lat i był ministrantem. Jarosław P. był wtedy księdzem w parafii pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła w Ostrowitem (gmina Biskupiec, powiat nowomiejski, diecezja toruńska).

Zaznaczmy od razu, że Jarosław P. już księdzem nie jest. Karnie skazany został za seksualne wykorzystywanie chłopca na 3 lata więzienia i trafił za kraty. Wcześniej był kapłanem, najpierw przygotowującym Mariusza i jego kolegów do I Komunii Świętej, potem katechetą w miejscowej szkole i pasterzem dusz, w którego wpatrzona była cała wieś. Był postacią nieskazitelną.

Odkąd pamiętam, w moim domu zawsze była bieda, z którą już od najmłodszych lat musiałem sobie radzić. Jak się później okazało, ksiądz potrafił to umiejętnie wykorzystać. Znał doskonale sytuację w mojej rodzinie. Alkoholizm taty, brak środków na podstawowe potrzeby, takie jak książki do szkoły czy ubrania - opowiadał nam Mariusz Milewski w obszernym wywiadzie w lutym ubiegłego roku.

Ksiądz zaprosił chłopca na plebanię. Wiedząc, że w jego domu nie ma łazienki, zaproponował skorzystanie z niej u siebie. Potem chłopca wykorzystał.

Jako 9-latek instynktownie czułem, że to, co zrobił ksiądz, nie było czymś dobrym, jednak usprawiedliwiałem go, sądząc, że tak bogobojny człowiek, który służy przy ołtarzu, nie mógłby mi zrobić niczego złego - wspominał Mariusz Milewski.

Nikomu nie powiedział. Myślał, że to był taki jeden raz. Ale razów było o wiele, wiele więcej. Ksiądz Jarosław P. seksualnie wykorzystywał dziecko, a potem nastolatka, przez 10 lat!

Nastoletniemu „podopiecznemu” załatwił miejsce w bursie Caritasu w Grudziądzu.

Kościół kryjący grzechy

Co sprawiło, że skrzywdzony mężczyzna przemówił?

Nachalność księdza. (...) Dawał do zrozumienia, że jestem jego wyłączną własnością i nie mam prawa wchodzić w relacje z kimś innym. Twierdził, że stosunki seksualne z nim są na pewno mniejszym złem niż stosunki seksualne z innymi. Chciał mnie na wyłączność. Zacząłem się dusić - relacjonował pan Mariusz.

W 2012 roku zgłosił rzecz wychowawczyni w bursie. Temat nabierał rozpędu, obrastał spotkaniami, obietnicami rozwiązania.

W końcu Mariusz Milewski doczekał się „wysłuchania” (przesłuchania?) w kurii przed obliczem ówczesnego biskupa toruńskiego Andrzeja Suskiego. Ruszyła procedura sądu kościelnego.

W 2015 roku pokrzywdzony otrzymał wyrok z kurii. Księdza uznano niewinnym. „Nie udowodniono ks. Jarosławowi P. zarzucanych mu czynów” - brzmiała sentencja. Tyle.

Sąd: Za kraty. I czas zapłaty

Rok wcześniej, bo w 2014 roku, ruszyła z kolei procedura karna. Jej wynikiem był wyrok skazujący Jarosława P. na 3 lata więzienia za seksualne wykorzystywanie chłopca.

Sprawca trafił za kraty, choć ścieżkę prawną wykorzystał do końca: łącznie ze skargą kasacyjną do Sądu Najwyższego. I ta ostatnia instancja w niczym mu racji nie przyznała, w karze nie ulżyła.

Dla Mariusza Milewskiego natomiast rozpoczęła się kolejna batalia: o zapłatę. Proces, który 12 marca ruszył w Toruniu o milion złotych, toczyć się będzie za zamkniętymi drzwiami z uwagi na jego interes prywatny i drastyczność szczegółów. Wiadomo jednak, że pozwana Kuria Diecezjalna w Toruniu płacić nie chce. Ani miliona, ani złotówki. Stoi na stanowisku, że Kościół nie może ponosić odpowiedzialności za indywidualne grzechy. „Czyny skazanego Jarosława P. zostały bowiem popełnione co najwyżej przy okazji (sposobności) wykonywania czynności księdza katolickiego, a nie przy wykonywaniu tych czynności” - stwierdził adwokat kurii w odpowiedzi na pozew.

Proces toruński będzie też starciem prawników. Tylko do końca nie wiadomo, jakich. Mariusza Milewskiego reprezentuje doświadczony adwokat Laszlo Schlesinger, od lat udzielający się pro bono, współpracujący m.in. z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Wspomaga go adwokat Remigiusz Rasmus.

Kurię do niedawna reprezentował mecenas Michał Kelm. To prawnik, który wielokrotnie bronił księży pedofilów, a także reprezentował kurie we Wrocławiu i Bydgoszczy w sprawach o odszkodowania. Niedawno jednak został wykluczony na 3 lata z zawodu, decyzją Naczelnej Rady Adwokac-kiej. 12 marca w sądzie stawił się ze strony kurii inny prawnik, w zastępstwie, ale pojawiły się wątpliwości formalne. Najpierw trzeba je rozstrzygnąć, by sąd mógł przejść do kolejnych czynności, czyli np. przesłuchiwania świadków.

Kościół zaleją pozwy?

Milionowe żądanie w Toruniu nie jest pierwszym w kraju. Przypomnijmy, że Towarzystwo Chrystusowe wypłaciło już zasądzony 1 mln zł pani Katarzynie, która jako dziewczynka krzywdzona była przez Romana B., byłego już kapłana. Co prawda na 26 marca Sąd Najwyższy zaplanował rozpatrzenie skargi kasacyjnej w tej sprawie, ale do precedensowej wypłaty w Polsce już doszło.

Milionowych pozwów będzie prawdopodobnie więcej, bo przybywa karnych wyroków skazujących duchownych. Doniesienia z ostatnich dni są następujące.

13 marca, Zgorzelec. Piotr M., były proboszcz w Ruszo-wie, skazany zostaje niepra-womocnie na 5 lat więzienia za pedofilskie czyny wobec dwóch dziewczynek.

16 marca. Gdańsk. Michał L., były już ksiądz z Rumii, skazany zostaje (też nieprawomocnie) na 12 lat więzienia za dwukrotne zgwałcenie 17-latki.

Karne wyroki otwierają ofiarom drogę do żądania zapłaty za krzywdy. Kościół o tym wie i musi się do kolejnych pozwów przygotować. Pytanie, czy będzie ich kilka, czy też spłyną falą, jak np. w Irlandii.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.