Kwadratura kuli. Magia kłamstwa. Ludźmi nie kieruje rozum i prawda, tylko instynkt stadny, oparty na bzdurze i magii. Niech żyje manipulacja
Człowiek to wiecznie kłamiąca małpa - tym zdaniem zaczyna się znakomity film „Cała prawda o kłamstwie”, który można za darmo obejrzeć na internetowej stronie ARTE po polsku. Naukowcy zwracają uwagę, że kłamią także zwierzęta. Psy, by nas zrobić w bambuko, patrzą nam w oczy z szacunkiem. Kantujące koty wgapiają się w nas z pogardą. Kiedy świnia traktuje gospodarza jak równego sobie, to zapewne robi go w konia.
„Dzieci szybko uczą się rozpoznawać kłamstwo” - to kolejny cytat z filmu. Można by z tego wyciągnąć wniosek, że łgarstwo jest tylko niewinną igraszką, która od tysiącleci (bo ma dłuższą historię niż prostytucja i dziennikarstwo) służy rozrywce. Ktoś kłamie, wszyscy od razu to widzą - i mamy ubaw po pachy lub satysfakcję z faktu, iż zdemaskowaliśmy łgarza. Byłoby pięknie, co?
Wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę, że tak nie jest. Nierozpoznane kłamstwa urządzają nam życie i wyjątkowo często nie mają krótkich nóg. Biografie polityków, którzy potrafili zajść na kłamstwie bardzo daleko, wypełniają półki bibliotek. Ich następcy patrzą na nas z ekranów. Bo ludzkość jako całość i ludzie jako jednostki nie potrafią wyciągać racjonalnych wniosków.
Opowiada o tym inny znakomity film na ARTE: „Edward Bernays i inżynieria zgody”. Nazwisko Bernaysa, urodzonego w 1891 r. w Wiedniu, a zmarłego 103 lata później w Ameryce, bratanka Zygmunta Freuda, znają wszyscy spece od reklamy i public relations. Zarówno ci, którzy próbują nam sprzedać banany, auta lub piwo, jak i ci, którzy chcą nam wcisnąć polityków.
Studiując dzieła wuja i innych naukowców oraz przyglądając się różnym zbiorowościom, Bernays doszedł do wniosku, że społeczeństwo nie kieruje się czymś tak banalnym i w miarę łatwym do weryfikacji, jak prawda i rozum. O wszystkim decyduje instynkt stadny, będący wypadkową nieracjonalnych zachowań, opartych na bzdurze i magii. To groźne. Dlatego, uznał Bernays, każde społeczeństwo musi być poddawane umiejętnej manipulacji. Głównym jej narzędziem jest propaganda - rozumiana jako „spójne ciągłe działania w celu wypracowania korzystnych relacji” między daną firmą, marką (lub partią) a grupami odbiorców (konsumentami lub suwerenem)”.
Weźmy klasyczną akcję Bernaysa sprzed II wojny. O pomoc poprosili go producenci papierosów. Kobiety paliły wtedy sto razy mniej niż mężczyźni, przez co zyski koncernów tytoniowych nie były tak wielkie, jak mogłyby być. W rozwoju biznesu przeszkadzała niska społeczna akceptacja palących pań. Drugą barierę stanowiło prawo: w miejscach publicznych wolno było palić wyłącznie panom. Lobbing okazał się nieskuteczny.
Co zrobił Bernays? Delikatnie zwrócił uwagę najbardziej wpływowym feministkom na ów zakaz, jako „kolejny przejaw dyskryminacji na tle płci”. Resztę pracy wykonały bojowniczki o wolność, równość itp. W wyniku ich działań papieros w ręku kobiety stał się „pochodnią wolności”. A że „przy okazji” zyski koncernów tytoniowych wystrzeliły…
Wolność, naród, równość, sprawiedliwość, honor, ojczyzna, patriotyzm, dobrobyt - oto, co nas podnieca. Wiedzą o tym i sprzedawcy piwa, i partyjni spindoktorzy. Nie dziwmy się więc, że wszelkie podobieństwa zachowań w kampanii wyborczej i działań niemiłościwie nam panujących polityków do sztuczek Bernaysa - nie są przypadkowe.