Kwiat Jabłoni: Ich rodzinę spaja miłość i muzyka. Dzieci Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar podbijają scenę młodych

Czytaj dalej
Fot. Materiały prasowe
Gabriela Jelonek

Kwiat Jabłoni: Ich rodzinę spaja miłość i muzyka. Dzieci Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar podbijają scenę młodych

Gabriela Jelonek

Kwiat Jabłoni to jeden z popularniejszych zespołów młodego pokolenia. Stoi za nim rodzeństwo - Katarzyna i Jacek Sienkiewiczowie, dzieci Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar. Zamiłowanie do muzyki wynieśli z domu. W swojej twórczości poruszają tematy społeczne i związane z ekologią, co pokochali młodzi słuchacze.

Jak pandemia zmieniła Wasze granie? Płyta wprawdzie powstawała 2 lata, ale jej nagrywanie przypadło także na lockdown. Czy zmiana sytuacji na świecie, w naszym otoczeniu, była jakąś inspiracją?

Kasia: Prawie wszystkie utwory powstały przed pandemią, więc jeżeli słuchacze odnajdują w nich odniesienia do obecnej sytuacji, to pewnie dlatego, że obecnie już wszystko nam się z nią kojarzy. Podczas pandemii powstał jedynie tekst „Zaczniemy od zera”, który traktuje o życiu chwilą, a teraz właśnie tego najlepiej się uczymy. Część tekstu utworu „Przezroczysty świat” także powstała w pandemii.

Jacek: Tak, tam są bezpośrednie odniesienia. Myślę, że zamknięcie w pandemii dało nam bardzo dużo, bo mieliśmy masę czasu na to, żeby zastanowić się nad aranżacjami, wejść do studia kolejne trzy razy i coś pozmieniać. To taki zastrzyk czasu, którego normalnie byśmy nie mieli i muzycznie zupełnie inaczej wyglądałaby ta płyta.

To taki paradoks w świecie kultury, bo raczej artyści ubolewają, że nie mogą występować, a wy znaleźliście pozytyw sytuacji i go wykorzystaliście.

Jacek: Tak, zdecydowanie się to udało. Szczególnie pierwsze miesiące były intensywne i pozytywne. Oprócz nagrania płyty miałem np.: czas na pisanie pracy magisterskiej. Później zamknięcie zaczęło mi doskwierać. Brakuje mi tego, żebym mógł popracować w kawiarni, mógł wyjść ze znajomymi wieczorem i nie musiał się przez kolejne 2 tygodnie martwić, czy się nie zaraziłem. Jest coraz trudniej.

Kasia: Mimo różnych pozytywów, mam wrażenie, że najgorsza jest niewiedza, kiedy się to skończy. Wiele razy przygotowywaliśmy się do koncertów, które musiały być odwołane. Powoli ogarnia nas bezsilność i smutek.

To co teraz czujecie, podobnie jak miliony ludzi, może stać się materiałem do kolejnej płyty, czy dajecie sobie czas na odpoczynek?

Jacek: Obecna sytuacja z pewnością jest bardzo silnym bodźcem emocjonalnym. Negatywnym, ale jednak bodźcem i może być bardzo twórczy. Myślę, że napiszę utwór o tym co się teraz dzieje, żeby jakoś to też z siebie wylać. Jednak chyba nie jesteśmy jeszcze z Kasią gotowi na pisanie kolejnej płyty. Na razie cieszymy się tym, co jest.

Kwiat Jabłoni to zespół rodzeństwa - Kasi i Jacka Sienkiewiczów. W swojej twórczości poruszają tematy społeczne i związane z ekologią, co pokochali młodzi
Materiały prasowe Kwiat Jabłoni w swojej twórczości porusza tematy społeczne i związane z ekologią, co pokochali młodzi słuchacze.

Odcinacie się trochę od twórczości taty, aby jak mówicie – sami zapracować na swój sukces. Jednak np.: mój tata, a więc pokolenie waszego ojca – ku mojemu zdziwieniu słyszy u Was podobieństwa z Elektrycznymi Gitarami, szczególnie w utworze „Przezroczysty świat”. Co wy na to?

Kasia: Nie pomyślałam o tym wcześniej, ale faktycznie, ten tekst Jacka jest podobny do stylu w jakim pisze tata. Jest w nim dużo wyliczeń, gęsto rozłożone słowa. To wrażanie może potęgować fakt, że w tej piosence jest dużo solowych partii wokalnych Jacka, a on ma naprawdę bardzo podobną barwę głosu do taty.

Jacek: Pisząc „Przezroczysty świat” miałem z tyłu głowy tekst „To już jest koniec”, tam też są wyliczenia.

Czytaj też: Nie zapominajmy o innych. Pomaganie pozwoli nam przetrwać

Czyli są odniesienia! Traktujecie to jako dobry „bagaż rodzinny”, czy jako coś, co może przeszkadzać?

Jacek: Pod wieloma względami to przeszkadza, szczególnie na początku, bo nie chcieliśmy być zaszufladkowani jako dzieci Kuby Sienkiewicza. Chcieliśmy wypracować swój styl i swoją grupę odbiorców. Dochodziło nawet do sytuacji, gdy nieco naginaliśmy rzeczywistość i udawaliśmy, że nie wiemy o kim mowa. (śmiech) Z drugiej strony, dzięki temu, że tata cały czas grał, nie baliśmy się jako dorośli ludzie w pełni zaangażować w muzykę i granie, bo widzieliśmy, że można to zajęcie traktować jako zawód, co nie jest oczywiste dla wielu ludzi.

Czy w dzieciństwie mieliście od strony rodziny presję, aby zostać muzykami, czy wręcz odwrotnie, ktoś mówił Wam, żebyście „znaleźli sobie porządny zawód”?

Kasia: Na szczęście rodzice nigdy nie mieli parcia na to, żebyśmy wykonywali jakiś konkretny zawód. Wspierali nas w tym, co nas akurat interesowało. Mama zapisywała nas na zajęcia dodatkowe, czy to na karate, na tańce. Co tylko chcieliśmy. Na granie na pianinie rodzice zgodzili się kiedy byliśmy bardzo mali mali, mieliśmy 6 lat i sami wpadliśmy na pomysł, żeby grać. Bardzo to doceniam, bo dzięki temu robię teraz to, co lubię, co kocham i dzięki temu jestem po prostu szczęśliwa. Bywało, że nasi dziadkowie namawiali nas, żebyśmy zostali lekarzami...

Jacek: Albo prawnikami! (śmiech)
Kasia: Albo pracownikami naukowymi na uniwersytecie.
Jacek: Dziadek ciągle ma nadzieję na to, że zostanę na doktoracie.
Kasia: A Ty masz nadzieję?
Jacek: Nie wiem, zobaczymy co będzie. (śmiech)

W domu na co dzień graliście wielopokoleniowo, z dziadkami i rodzicami?

Kasia: Wszystkie wakacje, święta i towarzyskie spotkania wiązały się dla nas z rodzinnymi i przyjacielskimi jam sessions, które zawsze inicjował nasz wujek. On hobbystycznie gra na wielu instrumentach: na akordeonie, na bandżo, na mandolinie. To jego grą zainspirował się Jacek. Zresztą ojciec chrzestny Jacka, Jacek Wąsowski, jest świetnym gitarzystą, mandolinistą i dobrzystą. To oni i nasi rodzice organizowali różne wyjazdy, np.: na Mazury i na takich wakacjach każdy dzień musiał zakończyć się wspólnym graniem, w którym każdy brał udział. Nawet kiedy ktoś nie umiał grać, to dostawał grzechotkę i w ten sposób się dołączał. Wykonywaliśmy wtedy dużo coverów rockowych i popowych przebojów.

Kwiat Jabłoni to zespół rodzeństwa - Kasi i Jacka Sienkiewiczów. W swojej twórczości poruszają tematy społeczne i związane z ekologią, co pokochali młodzi
Materiały prasowe Kasia Sienkiewicz: Zauważyliśmy na koncertach, że ludzie szczególnie w sposób zaangażowany i emocjonalny reagują na teksty, które dotykają poważnych problemów. Dlatego też nie baliśmy się wracać do tematów prowokujących refleksje.

Na początku pandemii ludzie przypomnieli sobie, że wspólne muzykowanie łagodzi obyczaje. Grali nie tylko na instrumentach, ale i garnkach. W sieci krąży mnóstwo filmików. Czy w czasie lockdownu Wy też praktykowaliście rodzinne granie, np.: poprzez połączenia wideo?

Jacek: Na Skype jest za duże opóźnienie, więc do końca się nie da. (śmiech) Dni spędzaliśmy głownie w sali prób i przy nagrywaniu płyty, albo sami ćwiczyliśmy granie. To było bardzo rozwojowe, bo wcześniej brakowało na to czasu. Lockdown poprawił nasze zdolności instrumentalne.

Czytaj też: Jaki jest współczesny mężczyzna? Rozmowa z psycholożką dr Beatą Pająk-Patkowską

Nie obawiacie się zmęczenia sobą? Jako rodzeństwo wiele rzeczy robicie razem. Lockown pokazał, że dla wielu to trudne. Historie rodzinnych zespołów unaoczniają jeszcze jedną kwestię, że bandy rozpadają się zwykle przez kłótnie o pieniądze lub propozycję solowych występów któregoś z ich członków.

Jacek: My mamy jasną sytuację finansową, bo dzielimy się zawsze po połowie. Co innego jeśli chodzi o prawa autorskie, tutaj każdy oczywiście otrzymuje za swoje utwory. Jeśli się kłócimy, to chodzi raczej o kwestie emocjonalne. Często wynika ze zmęczenia, bo np.: jesteśmy już długo w trasie ze sobą i drażnią nas jakieś zachowania. Czasami kłócimy się o sprawy natury estetycznej, np.: o drobną różnicę dynamiki jakiegoś instrumentu. Finalnie to wiele nie zmienia, ale potrafimy się kłócić o takie drobnostki.

Kasia: Odnosząc się do pytania o kariery solowe - zostaliśmy nauczeni przez rodziców, żeby nigdy sobie niczego nie zazdrościć. Wydaje mi się, że dzięki temu jesteśmy dosyć otwarci na to, aby każde z nas mogło działać również autonomicznie. Oczywiście obecnie oboje pracujemy na to, żeby Kwiat Jabłoni dawał nam jak najwięcej wspólnych muzycznych zadań, ale nigdy nie zabraniamy sobie nawzajem robienia czegoś solowo. Jacek napisał rok temu muzykę do spektaklu, ja prowadzę audycje w radiu - zawsze jesteśmy dumni z siebie nawzajem.

Jacek: Dziwne natomiast by było, gdybym np.: wydał solową płytę w podobnym stylu i podpisał się jako Jacek z Kwiatu Jabłoni. Robimy póki co rzeczy, które nie wchodzą w działalność zespołu i to jest w porządku.

Czytaj też: Chwalisz się dziećmi w sieci? Rozmowa z dr psychologii Joanną Matejczuk o publikowaniu wizerunku dzieci w sieci i ich udziale w talent show

Nie baliście się, że poważne tematy w Waszych utworach odstraszą młodego słuchacza? Szczególnie pokolenie Y, które wymieniacie w interpretacji utworów na płycie?

Jacek: Nie, nie baliśmy się, bo gdy słucham np.: polskiego rapu, to tam też jest sporo poważnych tematów. Na przykład sukces Maty polega na właśnie tym, że niezwykle trafnie opisał problem obecny wśród jego rówieśników, które moim zdaniem nigdzie w muzyce rozrywkowej tak dobitnie nie wybrzmiało jak w Patointeligencji. Pokolenie Y jest otwarte na poważne treści.

Kasia: Zauważyliśmy na koncertach, że ludzie szczególnie w sposób zaangażowany i emocjonalny reagują na teksty, które dotykają poważnych problemów. Dlatego też nie baliśmy się wracać do tematów prowokujących refleksje. Na szczęście mamy też w repertuarze kilka lżejszych utworów, żeby na koncertach nie wpadać całkowicie w smutek i melancholię. Nie jesteśmy tacy.

Jacek: Nasze koncerty to trochę komediodramat. Sinusoida emocji. Widzę często skrajne emocje u naszych słuchaczy, śmieją śmieją się lub płaczą w czasie utworów. Teksty Kwiatu Jabłoni są dosyć proste w przekazie, ale mimo to każdy może je interpretować po swojemu.

Kwiat Jabłoni to zespół rodzeństwa - Kasi i Jacka Sienkiewiczów. W swojej twórczości poruszają tematy społeczne i związane z ekologią, co pokochali młodzi
Materiały prasowe Jacek Sienkiewicz: Nasze koncerty to trochę komediodramat. Sinusoida emocji. Widzę często skrajne emocje u naszych słuchaczy, śmieją śmieją się lub płaczą w czasie utworów. Teksty Kwiatu Jabłoni są dosyć proste w przekazie, ale mimo to każdy może je interpretować po swojemu.

Mówicie, że na Waszej płycie nie ma nic o miłości, albo jest jej bardzo mało. Ale Wasi fani odnajdują w nich uczucie i chcą je mieć np.: jako tło muzyczne do teledysków ślubnych. Wśród najczęstszych wyborów zakochanych padają tytuły takie jak „Drogi proste” i „Mogło być nic”.

Jacek: Dopiero nagrywając niektóre utwory w studiu zorientowałem się, że można w ten sposób je interpretować. W tekście jest przecież „powiedz tak”.

Kasia: Zaczęłam tak „weselno-ślubnie” odczytywać znaczenie piosenki „Drogi Proste”, dopiero, gdy ją nagraliśmy. Z wielką radością oglądaliśmy filmiki z tak zwanych pierwszych tańców do piosenki „Nic więcej” z poprzedniego albumu, więc już nie mogę się doczekać, aż dostaniemy kolejne nagrania do nowych utworów!

Co Was inspiruje? Inni ludzie, religia, filozofia, którą studiuje Jacek, czy może bieżąca sytuacja?

Kasia: Chyba wszystko co wymieniłaś. Do tego inspirują nas nasze emocje, książki, piosenki, których słuchamy.

Czy ograniczenie kontaktów z nowymi ludźmi, np.: na koncertach, sprawia, że poszukiwanie inspiracji jest trudniejsze?

Jacek: Mnie bardzo inspirują rozmowy z ludźmi, nie tylko muzycznie, ale i życiowo, więc bardzo mi tego brakuje. Grono, które spotykam od roku, to przecież tylko kilka osób. Przykładem inspiracji rozmową jest już wcześniej wspomniany „Przezroczysty świat”. W jednym z wywiadów rozmawialiśmy o postmodernistycznym podejściu młodych ludzi do świata i to mnie zainspirowało. Trasy koncertowe dają dużo silnych, twórczych uczuć.

Czytaj też: Przytulanie - czy jest potrzebne tylko dzieciom?

Czym lub kim jest Buka w utworze o tym samym tytule? Alegorią, metaforą?

Kasia: Pisząc tę piosenkę chciałam przedstawić Bukę jako metaforę czy symbol rzeczy, których się boimy, bo ich nie znamy. Miałam na myśli przede wszystkim złe stany psychiczne, np.: depresję. Często nie wiemy, dlaczego się w naszym życiu pojawia i z jakiego powodu potrafi do nas wracać. To co poznamy, wydaje nam się mniej straszne i możemy stawić temu czoła.

Dla pokolenia lat 90. Buka uosabia różne lęki. Po Strajku Kobiet pojawiło się mnóstwo odniesień do waszego utworu, także dlatego, że Kaja Godek użyła Muminków w swojej retoryce. Według niektórych Buka z waszego utworu to symbol ruchu pro-life, Jarosława Kaczyńskiego i opresji, która jak mgła ciągnąca się za postacią z bajki, ma w różnych wymiarach spadać na obywateli. Co sądzicie o takim politycznym porównaniu? Zgadzacie się z nim?

Kasia: Cieszę się, że są takie interpretacje. Zawsze jestem ich ciekawa. Liczę na to, że piosenki, które śpiewamy mogą być odbierane uniwersalnie. Jak najbardziej ta interpretacja jest trafiona i aktualna. Wszystko co się obecnie dzieje budzi strach, obawy, właściwie nie wiadomo jak daleko to wszystko jeszcze zajdzie i o co tak naprawdę niektórym chodzi, albo kiedy nasi rządzący zmienią prawo, obradując np.: pod osłoną nocy.

Czy uważacie, że wasze teksty są zaangażowane politycznie? Czy wpisujecie się w nurt muzyki w polityce i polityki w muzyce?

Jacek: Nie, wydaje mi się, że nasze utwory nie są zaangażowane politycznie. Często dotyczą zagadnień społecznych i są krytyczne, ale nie piszemy stricte protest songów w dosłownym znaczeniu. Zawsze chcieliśmy, aby nasze utwory były ponadczasowe i nie odnosiły się do konkretnych sytuacji, bo wtedy ich „data przydatności” jest znacznie krótsza. Swój stosunek do polityki wyrażamy raczej w social mediach czy w wywiadach.

Kwiat Jabłoni to zespół rodzeństwa - Kasi i Jacka Sienkiewiczów. W swojej twórczości poruszają tematy społeczne i związane z ekologią, co pokochali młodzi
Materiały prasowe Kwiat Jabłoni to zespół rodzeństwa - Kasi i Jacka Sienkiewiczów. Są dziećmi Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar, ale długo się do tego nie przyznawali, aby słuchacze nie przykleili im łatki dzieci znanego ojca.

Polityka mimowolnie dotyczy wszystkich sfer naszego życia. Występowaliście przecież np.: na Młodzieżowym Strajku Klimatycznym. Idąc dalej: macie eko okładkę swojej płyty, planujecie eko trasę koncertową, eko winyl! Czy w pandemii w ogóle da się być eko?

Kasia: Obecnie koncerty są tak trudne do zaplanowania, odwołaliśmy już cztery trasy, że w zasadzie trudno nawet myśleć o tym, czy nasze wysiłki są ekologiczne. To co na pewno da się zrobić podczas tras koncertowych, to wymaganie od organizatorów ekologicznych zachowań, np.: wodę zamiast w plastiku wolimy w szklanych butelkach. To są rzeczy, na które mamy wpływ, których możemy aktualnie wymagać. Przed pandemią Paul McCartney wymagał, aby tam gdzie gra jedzenie było tylko wegańskie.

Coldplay zapowiedział, że nie będzie koncertował, dopóki nie wymyśli jak to zrobić, aby zmniejszyć swój ślad węglowy.

Jacek: My jeszcze nie doszliśmy do takiego momentu kariery, ale oczywiście podziwiam takie stanowisko, choć jest bardzo radykalne. My wybraliśmy drogę małych kroków i to wydaje mi się wartościowe, aby pokazać ludziom, że możemy robić to co lubimy, a jednocześnie zredukować emisję dwutlenku węgla czy produkcję śmieci. Dlatego m.in. wydaliśmy płytę w eko opakowaniu. Odbiorca wciąż ma ulubiony krążek w dłoni, ale bez niepotrzebnej folii i plastiku.

Kasia: Nie o to chodzi, żeby postępować tak radykalnie jak gwiazdy światowej sławy, których koncerty wyglądają zupełnie inaczej, bo odbywają się na wielkich stadionach, z dużą ilością świateł, potrzebnych jest mnóstwo pojazdów i osób do obsługi. Według nas radykalne zmiany nie dają rezultatu w dłuższej perspektywie, potrzebne nam drobne kroki wielu osób, aby było widać faktyczną zmianę nawyków nie tylko jednostek, ale całych społeczeństw. Działanie codzienne każdej osoby ma znaczenie.

Czytaj też: Czy robienie planów w dobie pandemii ma sens? "To one dają nam nadzieję" - mówi psycholog

Niektórzy radykalne zmiany i zmuszanie do nich innych nazywają ekoterroryzmem.

Jacek: Podobnie jest z przejściem na wegetarianizm. Wydaje mi się, że łatwiej jest namówić 10 osób na ograniczenie spożycia mięsa, niż do całkowitej rezygnacji z niego. Metoda małych kroków jest skuteczna, bo działanie wielu jednostek nawet na mniejszą skalę daje lepszy efekt niż radykalne zmiany u jednej osoby.

-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Gabriela Jelonek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.