Kwiatkowski: bohater, który nie wygrywa
Rozmowa z Miachałem Gołasiem, kolarzem Sky - o Tour de France, kulisach wyścigu i jeździe Michała Kwiatkowskiego.
Zaryzykuję tezę, że Michał Kwiatkowski mógł i powinien wygrać w piątek drugi etap w Pirenejach. Musiał koniecznie wrócić do Froome’a na ostatnim podjeździe?
Rozmawiałem z nim po tym etapie. Nie mówił mi jednak czy na ostatnim podjeździe odpadł od grupy Quintany czy postanowił czekać na Chrisa. Możemy powiedzieć jedno: na pewno należałoby mu się etapowe zwycięstwo. Froome został z 5-6 rywalami i dla ekipy to był duży komfort, że miał do pomocy Michała. Na pewno przydał się liderowi na końcowych kilometrów. Szkoda jednak, że nie dostał szansy, bo cały czas pokazuje, że jest w wysokiej formie.
Wydaje się, że Michał udowadnia w tym wyścigu niedowiarkom, ze za 2-3 lata faktycznie może być gotowy na klasyfikację generalną w TdF.
Ta sytuacja cały czas się zmienia. Kibice i media oceniają zawodnika z perspektywy dni i tygodni, a jego predyspozycje ewoluują w trakcie kariery. Jestem przekonany, że już teraz, jadąc na własne konto, byłby w czołówce tego touru. On jednak wyłączył swoje prywatne ambicje, poświęcił się dla drużyny i Chrisa. Wiem, że ma ogromną satysfakcję z tego powodu. Widzę, że swoim zachowaniem, także tym w stosunku do Rafała Majki, zyskał w oczach kibiców, może nawet więcej niż wygrywając etap. Dzięki Michałowi kibice wiele nauczyli się o kolarstwie i są w stanie teraz docenić wysiłek kolarzy. Nie wszyscy przecież w takim wyścigu mogą walczyć o zwycięstwo, a są także jego bohaterami.
Greg LeMond powiedział po Pirenejach: wyścig otworzyła słabość Frooma.
Słabość to duże słowo. Jako Sky jesteśmy ekipą stale obserwowaną i najbardziej krytykowaną, każde nasze niepowodzenie jest szeroko komentowane. Nawet w piątek po Pirenejach słyszałem opinie, że drużyna zawiodła. Tymczasem mieliśmy jako jedyni lidera i dwóch innych kolarzy w czołówce. Co powiedzieć o Astanie? Kolejny towarzysz Fabio Aru stracił kilkanaście minut. Nie było sytuacji, aby nasi liderzy byli zagrożeni, a przecież odpadł wcześnie Gerant Thomas, który miał być najważniejszym pomocnikiem Froome’a.
Froome faktycznie nie jest tak mocny jak rok temu czy może konkurencja jest lepiej przygotowana?
To prawda, poziom jest bardziej wyrównany i nie ma dużych różnic w czołówce. To są jednak wciąż różnice sekundowe, które dają dużą przewagę Froome’owi. Pamiętajmy, że w perspektywie jest czasówka w Marsylii, w której Chris czuje się bardzo dobrze. Dlatego w górach to inni muszą zyskiwać i walczyć, a nie on.
Jak ocenisz te wszystkie nieszczęścia i kontuzje w tej edycji? Thomas, Valverde, Majka, Fuglsang, Porte. Pech czy jest jakiś problem w kolarstwie?
To ryzyko od zawsze jest wliczone w kolarstwo. Kilku faworytów wypadło, ale jak spojrzymy na ostatnie 10 lat, to nie jest jakaś sytuacja wyjątkowa. Kontuzje się zdarzają, bo presja na zawodnikach jest coraz większa. Zobaczmy na ucieczki, prawie w ogóle nie dojeżdżąją do mety. Dzieje się tak, bo coraz więcej grup ma kandydatów na lidera i wszyscy chcą kontrolować wyścig. Poszczególne etapy zgarniają bardzo mocni ludzie lub sprinterzy na płaskich odcinkach.
Wiele się mówi o niebezpiecznych zjazdach. Może zbyt wiele etapów kończy się w ten sposób?
Takie etapy także muszą być, ale musi być zachowana równowaga. Nie powinno być tak, że większość etapów w górach kończyć się będzie na zjeździe.
Mam też wrażenie, że płaskie etapy byłyby ciekawsze, gdyby były krótsze i bardziej dynamiczne.
Kolarstwo bardziej skondensowane byłoby z pewnością bardziej interesujące. To jednak specyficzny wyścig. Tour de France ma sporo etapów powyżej 200 km i nie sposób tego wyeliminować. To w końcu Wielka Pętla i wyścig musi objechać Francję. Każdy region chce zobaczyć peleton i to ma logistyczne uzasadnienie.
Kontuzje na szosie będą się zdarzać, bo presja na zawodnikach jest coraz większa.
Wiele mówi się o przewadze taktycznej Sky. Założenia na każdy etap ustalane są przed startem czy w trakcie rywalizacji?
Podstawowa taktyka ustalana jest z dnia na dzień. Nie wszystkie rzeczy da się jednak przewidzieć. Weźmy choćby piątkowy etap w Pirenejach: atakowali Alberto Contador i Nairo Quintana, trzeba było reagować. Wbrew opiniom wielu komentatorów, nie da się wszystkiego kontrolować przez radio. Wiele decyzji można podjąć wyłącznie na rowerze. Są pewne wytyczne, ale sytuacja może rozwinąć się inaczej. Wtedy dyrektor już nie może narzucać taktyki, a pojedyncze decyzje podejmują sami kolarze.
Kolarz ma prawo złamać taktykę, gdy widzi, że jest realna szansa, na przykład na zwycięstwo etapowe?
W piątek Landa i Michał sami podjęli decyzję, że spróbują zabrać się w odjazdy. Często jest tak, że przed etapem wskazuje się kolarzy: „ty i ty spróbujecie zaatakować”, ale wybór momentu takiej akcji należy do kolarza. To on wie, w jakiej jest formie i jak wygląda sytuacja na szosie.
Wiele się dyskutuje o zachowaniu Mikela Landy. Sky ma problem z Hiszpanem?
Pewnie chodzi o sytuację z końca górskiego etapu w czwartek. To było ostatnie 200 m. Wydawało się, że Froome będzie w stanie sam walczyć. Zresztą, przy takim nachyleniu pomoc Landy wiele by nie zmieniła. Hiszpan sam podjął decyzję, bo była szansa na wygranie etapu lub przynajmniej zabranie bonifikaty rywalom.
Teraz Sky ma dwóch kolarzy z szansami na wygrania klasyfikacji generalnej. To dobrze czy źle?
To może być duży atut w Alpach, zwłaszcza przy słabej Astanie. Spodziewam się, że Landa zostanie wysłany w odjazd i wtedy presja spocznie na Aru, to on będzie musiał gonić. Z drugiej strony, sytuacja z dwoma liderami nie jest komfortowa dla zespołu i trzeba do tego podejść delikatnie. Jedno jest pewne: liderem Sky pozostaje Froome, to dla niego będzie pracowała cała ekipa.
Trzeci tydzień w takim wyścigu jest najtrudniejszy?
Obciążenie jest coraz większe. Oprócz fizycznego zmęczenia coraz większe jest psychicznie. Relacja telewizyjna od samego startu wymaga od kolarzy nieustannego wysiłku, jeszcze dodatkowo zwiększa presje. Do tego transfery do hotelu po etapach, czasami do 100 km. Niezwykle ważne jest minimalizowanie strat energii. Drużyna musi być perfekcyjnie zorganizowana. W Sky nad wyżywieniem, odnową i ogólnie komfortem zawodników czuwa około 30 osób.
„Kwiatek” szaleje we Francji, a ty szykujesz się do Tour de Pologne.
Składu Sky jeszcze nie ma, na pewno pojedziemy z Łukaszem Wiśniowskim w Polsce. Właśnie pracuję nad formą na górskim zgrupowaniu w Livigno. O planach jeszcze mówić za szybko, ale na pewno postaramy się pojechać agresywnie. W tygodniowym wyścigu drużyny składają się z siedmiu kolarzy, to sprawia, że rywalizacja jest bardziej otwarta i dynamiczna.