Łączy ich to, że nie odpuszczają. Spotkania z takimi ludźmi to najlepsze, co może nas spotkać
Widziałem to. Był piękny. Włos rozwiany, szal obfity, okulary ciemne. Czerwone cabrio szlachetnie chrapało, posłuszne na dotyk, to słychać. Wioskę śląską ciął w poprzek - fru - jedną, drugą, trzecią, a pod sklepem i szkołą ludzie gadali. Że to on w drodze do Krakowa, a może Wrocławia. W każdym razie gdzieś do świateł i blasku.
Ważny śląski pisarz, bardzo dobry autor. Pięknie się wyrobił, zadbał o siebie, o szczegół i ogół, o każdy element. Dziś mu buty pastują, a niedawno przecież nosami kręcili. Że co to za fraza, że niech w Warszawie pokaże, że jaki Śląsk i o co w ogóle chodzi. Klęli w żywy kamień. Że na czym ten sukces i że szpanuje. No i że sławny, a pisać nie umie. A dopiął swego.
Kilka dni wcześniej spotkałem innego. Dziś na szczycie, ale - mówi - ciężko było. Zawziął się jednak i świat przekonał. Że widzi więcej, że umie i warto. Rysuje te swoje domy, rysuje muzea, a inni w szoku, gębę rozdziawiają. Piękne - go chwalą. I wręczają nagrody w konkursach światowych.
Gwiazda architektury, zacna postać. Lecz skromny, a nawet nieśmiały. No co jest, mógłby choć krzyknąć i po kątach rozstawić. Ale nie, inny charakter, temperament inny.
Albo ten, kolejny. Gdy na scenę wychodzi, krew zastyga, takie dźwięki płyną. Ma wszystkich pod palcem, kiwnie tylko, tłum faluje. Gra wszystko, zna wszystkich, gitara go słucha. Powinien kupony odcinać, a on jeździ po kraju od lewa do prawa. I uczy, że słuchać należy, że dźwięki to sztuka i „szanujmy się”, bo nie wiadomo, co będzie.
Gwiazda sceny, umie lepiej. Uczy młodych, mówi, co warto. Potem wsiada do kii, raczej zwykłej niż drogiej, i wraca do domu drogą niezbyt szeroką. Też sukces, lecz o innej twarzy.
Wspaniali ludzie. Jak bardzo inspirują. Od każdego choć cząstkę wziąć pomyślunku, talentu i szczęścia, a słońce zaraz jaśniej świeci.
Pogadaliśmy sobie o tym trochę na gali Człowieka Roku 2016 Województwa Śląskiego, którą zorganizował „Dziennik Zachodni”. Tyle ważnych ludzi, społecznicy, miłośnicy, działacze i księża, sportowcy, przedsiębiorcy, uczniowie, artyści. Nie wszyscy jak Pisarz - wiadomo. Większość skromnie raczej w kii niż w cabrio czerwonym. Ale łączy ich to, że nie odpuszczają. Że mogliby dawno rzucić to w diabły, ale nie. Chcą wciąż być lepsi i lepsi, chcą pomóc sobie, lecz przede wszystkim pomóc innym, chcą powalczyć trochę z życiem, które nie zawsze im sprzyja. Takie spotkania to najlepsze, co mogło mnie spotkać przed świętami. Dziękuję.
Marek Twaróg, redaktor naczelny DZ
TWITTER @MAREKTWAROG