Łaguta też ucieknie?
Rosjanin Grigorij Łaguta - dotąd łączony głównie z Toruniem lub Zieloną Górą - jest bardzo blisko beniaminka PGE Ekstraligi z Rybnika.
Według niektórych źródeł żużlowiec już nawet zaakceptował warunki kontraktu i podjął ostateczną decyzję. W Rybniku dostanie 300 tys. zł za podpis i 4 tys. zł za punkt. Na potwierdzenie zapewne poczekamy do 19 grudnia, bo wtedy dopiero kluby mogą podpisywać i ogłaszać kontrakty z nowymi zawodnikami.
Ostatnio starszym z rosyjskich braci interesował się MrGarden GKM Grudziądz. Grigorij nie podjął nawet rozmów i za pośrednictwem swojego brata Artioma poinformował działaczy, że już ma pracodawcę.
To może skomplikować plany w Toruniu. Tu Łaguta był opcją rezerwową, gdyby oferty KS ostatecznie nie przyjął Greg Hancock. A na to się zanosi, bo Amerykanin zwleka z odpowiedzią z dnia na dzień i nie jest tajemnicą, że jest mocno kuszony przez Falubaz Zielona Góra, a zwłaszcza nowego trenera Marka Cieślaka.
Zakładając pesymistyczny scenariusz kto zostałby Toruniowi? Przede wszystkim Jason Doyle. Z nim rozmowy urwały się po wymianie pierwszych propozycji, ale łatwo ponownie nawiązać kontakt. Trzeba jednak pamiętać, że Australijczyk na pewno także ma inne oferty (choćby z Wrocławia czy I-ligowego Orła Łódź). Potem zostają jeszcze Antonio Lindbaeck czy Andreas Jonsson, obaj z nazwiskami, ale na pewno dużo mniejszą renomą w ekstralidze od Hancocka czy nawet Doyle’a.
Jeszcze jednego seniora szuka coraz intensywniej MrGarden GKM Grudziądz, który wraca do PGE Ekstraligi. Ma pięciu, ale Peter Ljung był kontraktowany z myślą o I lidze, na najwyższą klasę rozgrywek jest za słaby. Na liście życzeń klubu można umieścić Lindbaecka, Doyle’a oraz Kenni Larsena.