Laki nie miał szczęścia do ludzi. Zdychał z głodu dwa miesiące
- To nie chodzi o karę w zawieszeniu? - dopiero na sam koniec dwudniowego procesu na twarzy oskarżonej Joanny S. z Prudnika pojawiło się coś więcej niż obojętność: lekkie zdziwienie. - Ja bym chciała w zawieszeniu.
Pies Laki umarł z głodu za kanapą. Z nazwy niby „szczęściarz”, ale szczęścia to on nie zaznał. Konał jakieś dwa miesiące w opuszczonym mieszkaniu na II piętrze prudnickiej kamienicy. Prokurator zlecił lekarzowi weterynarii profesjonalną sekcję zwłok.
Lekarz stwierdził, że śmierć nastąpiła na przełomie lutego i marca. Mieszkanie z Lakim w środku zostało opuszczone w grudniu. Jakiś człowiek musiał początkowo przychodzić tam i zostawiać psu coś do jedzenia. Dopiero po jakimś czasie... zapomniał.
Lekarz stwierdził, że śmierć nastąpiła na przełomie lutego i marca. Mieszkanie z Lakim w środku zostało opuszczone w grudniu. Jakiś człowiek musiał początkowo przychodzić tam i zostawiać psu coś do jedzenia. Dopiero po jakimś czasie... zapomniał.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień