Łap za kijki i w drogę! To naprawdę nic nie boli!
- Ruch to zdrowie. A do tego frajda i po prostu lepsze samopoczucie – przekonują panie: Teresa, Alina i Mirosława, które regularnie chodzą na marsze z kijkami.
Dzień dobry. Długo panie tak chodzą?
Alina: Każda z nas ma inny staż. Ja chodzę już od około siedmiu lat. Pani Teresa od pięciu, a Mirosławę, moją siostrę, wciągnęłam jakoś cztery lata temu.
Mirosława: Przyjeżdżam tu, na Górczyn, aż z centrum! Tylko po to, by pochodzić.
A ile trwają przechadzki?
Teresa: To zależy od naszej decyzji. Jednak by ruch miał sens, staramy się spędzać na marszu nieco ponad godzinę. A spacerujemy kilka razy w tygodniu. Mamy swoją ulubioną trasę. Idziemy z Górczyna ulicą Szarych Szeregów prosto w ulicę Silwanowską (to ta na wjeździe do Przedszkola nr 20 - dop. red.), a potem cały czas przed siebie, aż do Wawrowa. Wybieramy tę trasę, bo jest blisko osiedla, ma przyjazną nawierzchnię, chodzi się między polami, ruch aut jest znikomy i można spokojnie porozmawiać.
Czyli rozmawiacie podczas spacerów?
Razem: Czasami tak, czasami nie. Zależy, jak się nam układa marsz. Bywa, że tak się zapomnimy, iż łapiemy się na szybkim tempie, a czas nam mija migiem.
Kiedy chodzicie, a kiedy odpuszczacie sobie trening?
Alina: Lubimy wyjść wcześnie rano, nawet około 7. Często wychodzimy też po południu. Jeśli pyta pan o pogodę, to wypracowałyśmy jedną zasadę: nie chodzimy w wielki deszcz, by się nie przeziębić. Inna aura nie jest dla nas wymówką. Poza tym ich nie szukamy: częściej zdarza się, że ciągnie nas do marszu. To niesamowicie, jak wysiłek fizyczny „wyciąga” z człowieka złe emocje.
Zima nie jest przeszkodą?!
Razem: To tylko kwestia dobrania odpowiedniego stroju.
No dobrze. A tak szczerze: jak to jest z wiekiem? Czy nordic walking jest dla wszystkich?
Teresa (śmiech): Jestem z pań najstarsza i zapewniam, że tak. To tylko kwestia odpowiedniego podejścia.
Jak to rozumieć?
Teresa: Dobierajmy dystans, tempo i czas treningu do naszych możliwości. Jeśli dopiero zaczynamy, bądźmy ostrożni. Jeśli już znamy swoje możliwości, możemy dać sobie bardziej w kość. A jeśli czujemy, że dziś nie jest nasz dzień, zachowajmy umiar w doborze dystansu. Przede wszystkim proszę zawsze pamiętać, że wysiłek fizyczny ma nam służyć, a nie być przykrym obowiązkiem czy zniechęcać do kolejnego wyjścia z domu.
Niektórzy ludzie nie zaczynają przygody z ruchem, bo się wstydzą. Tu mam za dużo ciała, tam za mało, wolno się ruszam, nie mam stroju, ludzie będą się gapić i śmiać ze mnie... Co panie na to?
Razem: Wiadomo, że każdy ma jakieś obawy. Trzeba je pokonać i pamiętać, że przecież chodzimy dla siebie! Dla zdrowia i samopoczucia. Kijki warto mieć porządne, ale strój? Wystarczy najzwyklejszy, wygodny dres. Do tego uśmiech, trochę wiary w siebie i zapewniamy: od pierwszego kroku zapomnicie o tremie czy wstydzie. Nogi same was poniosą!