30 września 1977 roku. Późny wieczór. Rozpędzona półciężarówka wjeżdża w dwóch przechodniów na ówczesnej ulicy Wielkiego Proletariatu (dziś Ordona). Stało się to mniej więcej w okolicach zakrętu na wysokości więzienia.
Dramat, jaki w jesienny wieczór rozegrał się w centrum Szczecinka, wstrząsnął mieszkańcami. Żuk potrącił dwóch przechodniów. Zmarli i ich rodziny nie doczekali się sprawiedliwości.
Sprawca: nieznany
Na miejscu zginęli Franciszek Uczułka, rusycysta i ówczesny dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. księżnej Elżbiety w Szczecinku, oraz Stanisław Gabryelski, nauczyciel fizyki, także z dużego ogólniaka.
- Ogromna, niewyobrażalna tragedia - wspomina Bogdan Urbanek, ówczesny dziennikarz „Głosu Pomorza” ze Szczecinka.
Nie udało nam się dotrzeć do materiałów sądowych, które opisywałyby, jaką karę poniósł sprawca. Z prostego powodu - winnego nigdy nie znaleziono.
- Sprawa była bardzo tajemnicza, sprawca podobno uciekł, nie udało się go ustalić - dodaje Stanisław Żabski, matematyk, wieloletni nauczyciel I LO. - Wszyscy oczywiście byli tą tragedią poruszeni.
Sprawę doskonale pamięta natomiast Henryk Wiech, były komendant policji w Szczecinku, który służył wówczas w milicji.
- Byłem na miejscu zdarzenia - opowiada. - Obaj panowie zginęli na miejscu, nie mieli szans w zderzeniu z pędzącym żukiem, który wypadł potem aż do parku. Kierowca zbiegł, pojazd był zaś kradziony z jednego z miejscowych zakładów pracy. Mimo nacisków przełożonych, aby ustalić sprawcę, nigdy nam się to nie udało.
Tragiczny wypadek i fakt, że nie znaleziono winnego, powodował, że wielu snuło mniej lub bardziej realne teorie spiskowe - że ktoś po prostu chciał obu profesorów zabić, że sprawę wyciszono, bo sprawcą miał być syn jakiegoś lokalnego notabla. Po dekadach trudno dojść prawdy, ale faktem jest, iż miasto tętniło od plotek.
Pogrzeb z honorami
Śmierć dwóch pedagogów to był szok nie tylko dla szkolnej społeczności, ale i dla większości mieszkańców Szczecinka. Franciszek Uczułka w chwili śmierci miał zaledwie 49 lat - był także radnym i wiceprzewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej. Powszechnie lubiany i szanowany, nauczyciel i wychowawca z prawdziwego zdarzenia. Podobnie jak fizyk Stanisław Gabryleski - to dzięki takim osobowościom szczecineckie liceum należało w latach 70. XX wieku do regionalnej czołówki.
Pogrzeb Franciszka Uczułki był poruszającym wydarzeniem, któremu nadano oficjalną rangę. Bodaj po raz jedyny w historii trumnę z ciałem zmarłego wystawiono w sali obrad w szczecineckim ratuszu. Przy trumnie zaciągnięto warty honorowe, wystawiono księgę kondolencyjną.
Przed ratuszem zgromadziły się tłumy. - Nie pamiętam tak wielkiego, spontanicznego zgromadzenia - wspomina Bogdan Urbanek.
W smutny, październikowy dzień lał deszcz - fotoreportaż i krótka notka z tego wydarzenia znalazły się w szkolnej kronice I LO. Na zdjęciach widać rzesze uczniów na placu Wolności i nauczycieli odprowadzających kolegę w ostatniej drodze.
- Samego pogrzebu nauczycieli nie pamiętam, w pamięci utkwiło mi natomiast inne tragiczne zdarzenie w szkole w tamtym czasie - wspomina profesor Stanisław Żerko, historyk Instytutu Zachodniego w Poznaniu, wówczas szczecinecki licealista. - Pewnego dnia milicja nie wpuściła nas do szkoły, wewnątrz trwały czynności po zabójstwie palacza czy też stróża, którego zamordowano podczas libacji alkoholowej, ponoć przy użyciu cyrkla. Szczecinek nie cieszył się wówczas opinią bezpiecznego miasta, mówiło się, że nawet miejscowa milicja została specjalnie wzmocniona, aby poprawić stan bezpieczeństwa.
Tragiczne zgony wybitnych mieszkańców Szczecinka
Franciszek Uczułka urodził się w roku 1928 w Krotoszynie. Jak ustalił Bogdan Urbanek, po roku 1946 zamieszkał z rodzicami pod Świdwinem, gdzie ukończył liceum pedagogiczne. Uczył języka rosyjskiego w szkole powszechnej, po ukończeniu kursów pozwalających na naukę w szkołach średnich przeniósł się do Szczecinka, gdzie został kierownikiem ówczesnej Szkoły Ćwiczeń. Ukończył studia, a także kursy językowe na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. W I LO uczył matematyki, w roku 1971 został dyrektorem liceum.
Stanisław Gabryelski (1930-1977) w chwili śmierci miał 47 lat, uczył także w Szkole Podstawowej nr 3.
Przedwczesna, tragiczna śmierć zabrała wielu wybitnych mieszkańców Szczecinka. W roku 1979 zginął, spadając z rusztowania budowanego domu parafialnego, ksiądz Jan Lis, proboszcz parafii Mariackiej. W roku 2006 zmarł po feralnym zakrztuszeniu się podczas posiłku Witold Gładkowski, dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych, ostatni naczelnik miasta w PRL i senator. W roku 2009 zginął w wypadku samochodowym poseł Marian Goliński, były wieloletni burmistrz Szczecinka.