Kontrowersje. Wraz z początkiem roku czeka nas karczowanie prywatnych działek - alarmują urzędnicy i ekolodzy.
Od 1 stycznia na tych terenach będzie można wycinać drzewa bez zgody magistratu. To efekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody, która czeka już tylko na podpis prezydenta. Urzędnicy i ekolodzy ostrzegają, że wraz z nowym rokiem rozpocznie się usuwanie drzew i krzewów na szeroką skalę. - Ponadto ustawa w zmienionej wersji, nie daje samorządom żadnych szans wyegzekwowania nasadzeń w zamian za usuwane drzewa - alarmuje Elżbieta Koterba, wiceprezydent Krakowa ds. rozwoju.
Zgodnie z nowymi przepisami, właściciel działki bez zezwolenia może usunąć drzewa, jeśli ich obwód nie przekracza 100 cm (m.in. topola, wierzba i kasztanowiec) lub 50 cm (pozostałe gatunki). To znacznie łagodniejsze prawo, niż dotychczas obowiązujące (odpowiednio 35 i 25 cm). Pomimo, iż te regulacje nie dotyczą wycinki w celach gospodarczych, to i tak aktywiści są bardzo zaniepokojeni.
- Mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy na prywatnej działce dojdzie do wycięcia całej zieleni przez właściciela, a potem taka „czysta działka” zostanie sprzedana deweloperowi - ostrzega Anna Cioch ze Stowarzyszenia Wspólne Czyżyny. Jego członkowie przez ostatnie miesiące starali się nie doprowadzić do usunięcia 51 drzew z terenu budowy osiedla Avia. Teraz dzięki nowym przepisom część z nich może zniknąć już z początkiem roku.
Do tej pory osoby bez zgody wycinające drzewa na swoich działkach, musiały liczyć się z wysokimi karami. Tylko w tym roku krakowski magistrat wydał 21 takich decyzji. - Łącznie na sprawców nałożono karę w wysokości ok. 700 tys. zł - informuje Jan Machowski z UMK. Stawki za nielegalną wycinkę określa teraz rozporządzenie ministra środowiska. Od nowego roku to rady gmin będą określać wysokość tych kar oraz kryteria ich nakładania (m.in. ze względu na gatunek drzewa czy cel ich usunięcia). Jednak maksymalnie 500 zł za jedno wycięte drzewo, a grzywnę w ogóle unikną osoby wycinające drzewo o obwodzie pnia poniżej 120 cm (m.in. topola, wierzba i kasztanowiec) lub 80 cm (pozostałe gatunki).
Mimo wszystko władze Krakowa mają związane ręce. Do 1 stycznia nie zdążą przyjąć uchwały regulujących kary za wycinkę drzew. - O planowanych działaniach miasta po zmianie ustawy będziemy szczegółowo mówić na planowanej na początku stycznia konferencji prasowej - zapowiada Jan Machowski.
Zagrożenie wycinki drzew na szeroką skalę dostrzega prof. Eugeniusz Dubiel, współtwórca mapy roślinności Krakowa. - Zielone tereny w granicach miasta są bardzo istotne, dlatego że lasy naturalne w mieście to zaledwie 5 proc. Kolejne 7-8 proc. to wszelkiego rodzaju nieużytki, które w części zostały gęsto zalesione. Po znacznej wycince drzew odsetek miejskiej zieleni znacznie by się zmniejszył - wskazuje prof. Dubiel. Jego obawy podziela Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego RMK. - W Krakowie mówi się, że każde drzewo jest na wagę złota, od lat ludzie walczą z deweloperami. Tymczasem okaże się, że największą liczbę wycinek przeprowadzą prywatni właściciele działek - kwituje Stawowy. Zagrożenie jest tym większe, że ponad połowa terenów zielonych w Krakowie jest w prywatnych rękach. Zdaniem radnego PO trzeba zwrócić się do ministra środowiska, żeby jeszcze raz rozważył wprowadzanie nowych przepisów, albo wprowadzić takie regulacje, by miasto miało kwestię zieleni pod kontrolą.
Problem niekontrolowanej wycinki zaznacza także Marek Bolek, prezes Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań. Dodaje, że deweloperzy doskonale zdają sobie sprawę, iż przy wyborze lokalizacji kupujący mieszkania na pierwszym miejscu stawiają to, czy w pobliżu jest zielony skwer lub park. - Dlatego też deweloperzy nie są przeciwko zieleni w Krakowie. Teraz zmierzamy do realizacji naszej inicjatywy utworzeniu parku na gminnym terenie, gdzie będziemy mogli sadzić drzewa w zamian za wycięte - zapowiada Marek Bolek.
Według danych magistratu, od stycznia do listopada wydano zezwolenie na usunięcie 9671 drzew, zobowiązując właścicieli działek do nasadzenia 9131 nowych.