Latynoska muzyka i taneczne hity [ROZMOWA]
O muzycznych propozycjach na sylwestra i o tym, o co nie wypada prosić didżeja, opowiada kielczanin, DJ_Rob Stan, grający między innymi w kieleckich klubach Kosmos, Opium i Maska.
Czego będziemy słuchać na sylwestrowych imprezach? Co jest aktualnie na topie?
Jeśli chodzi o klubowe imprezy, to na pewno nie spotkamy się z disco polo. Zabrzmią za to remixy najnowszych przebojów, oczywiście w tanecznych wersjach. Najlepszą zabawę zapewnią utwory z czołówek radiowych list przebojów, czyli to, co
wszyscy znamy.
Krótko mówiąc – nie będziemy podpierać ściany...
Na pewno nie. Sylwester to czas na zabawę. Każdy chce hucznie i z przytupem pożegnać stary i przywitać nowy rok. Z_pewnością będzie też sporo muzyki latynoskiej,
taką zazwyczaj najbardziej lubią kobiety. Enrique Iglesias potrafi rozkręcić imprezę... Myślę, że nie zabraknie też nowych, popularnych tanecznych przebojów, jak na przykład Burak Yeter – „Tuesday”, Calvin Harris – „This Is What You Came For”, Kungs – „This Girl” czy Imany – „Don’t Be So Shy”. To kawałki, które w YouTubie mają miliony wyświetleń.
Masz okazję grać na tematycznych imprezach? Czy takie często się zdarzają?
To oczywiście zależy od kreatywności organizatorów i lokalu. Najczęściej spotykane takie imprezy to dyskoteki w stylu retro. Modne są przebojowe lata 70. i 80., ale zdarzają się i zabawy w stylu lat 20. Kolorowe koszule, frędzle, peruki... Pomysłów jest wiele, a takie motywy najczęściej wybierają organizatorzy sylwestrów w hotelach i restauracjach. W naszym
regionie mniej, ale w większych miastach dość popularne są też tak zwane „silent
disco”, czyli ciche dyskoteki. Imprezowicze mają na uszach słuchawki, z których płynie głośna muzyka. Słuchacz ma do wyboru na przykład trzy kanały, pomiędzy którymi może sam się przełączać. Muszę przyznać, że dla osoby postronnej może wyglądać to dość komicznie. Na parkiecie panuje cisza, czasem słychać tylko wrzaski i nucenie bawiących się osób.
Z pewnością często spotykasz się z klubowiczami, którzy podchodzą do didżejki i proszą o zagranie swoich ulubionych utworów. Jakie to zwykle są kawałki i jak odpowiadasz na takie sugestie?
Z reguły są to takie prośby, których nie jestem w stanie zrealizować (śmiech). Najczęściej pytają o „coś fajnego”, „coś żywszego” lub „coś w stylu disco polo”. O to pytają mnie właściwie co week¬end. Często też zdarzają się równie konkretne prośby w stylu „no wiesz, ten teledysk, w którym dziewczyna macha do kamery”. Jeszcze inni nucą fragmenty refrenu, bo nie znają wykonawcy ani tytułu. Jeszcze inni podchodzą do didżejki z telefonem, żeby coś z niego puścić.
Takie zapytania to dobry materiał na felieton, bo pomysłowość klubowiczów jest naprawdę niesamowita.
Przy czym klubowicze bawią się najlepiej?
Odpowiedź jest oczywista – przy tym, co znają i co jest na topie w rozgłośniach
radiowych. To się odczuwa, kiedy puści się coś mniej znanego. Trzeba umieć wyczuć preferencje muzyczne bawiących się i starać się spełnić ich wymagania.
Miałeś okazję grać nie tylko w regionie, ale i poza nim, nawet za granicą. Czy można jakoś porównać imprezowi¬czów z regionu do innych?
Mieszkańcy świętokrzyskiego są raczej mniej otwarci na muzyczne eksperymenty, na utwory, których nie znają. Zdecydowanie lepiej reagują na komercyjną muzykę.
Muzyczne podróże nie są wskazane w tym przypadku. Czasem trzeba się troszkę
pomęczyć, żeby zagrać na wysokim poziomie i ze smakiem, a jednocześnie sprawić, by publiczność
dobrze się przy tym bawiła. Jeśli chodzi o zagranicę, to „co kraj, to obyczaj”. Każda nacja ma inny smak, gust muzyczny.