Leaving Neverland. Nowy świat bez Jacksona, bez gwiazd, bez złudzeń
Szanowni Państwo, ladies and gentlemen, witajcie w świecie pozbawionym złudzeń, właśnie opuszczamy Neverland, bajkowy świat Michaela Jacksona. Czy to koniec ery autorytetów i idoli?
Część z nas resztki złudzeń co do Jacko jeszcze miała, prawda? Choć nie powinna. Już w 1993 roku Evan Chandler pozwał Michaela Jacksona, oskarżając go o seksualne wykorzystywanie swego 13-letniego syna, Jordana. Chłopiec podczas rozmów z policją i biegłym psychiatrą opowiedział o intymnych szczegółach nocy spędzanych w sypialni króla popu.
Jego zeznania potwierdziło kilku dawnych pracowników Neverland. Nawet siostra Michaela, La Toya, w wywiadzie dla MTV opowiedziała o pedofilii brata i czekach na wielkie sumy przekazywanych rodzicom krzywdzonych dzieci w zamian za milczenie. Ta sprawdzona metoda - płacenie za ciszę - zadziałała także wtedy. Jackson zawarł ugodę z rodzicami Jordana Chandlera na kwotę 23 milionów dolarów i nie stanął przed sądem.
Płacił za milczenie
I nadal czuł się bezkarny. Do tego stopnia, że dziesięć lat później mówił w wywiadzie dla dziennikarza BBC: „Spanie z chłopcami jest słodkie. Dostaję od nich to samo, co im daję”. Wtedy w sypialni piosenkarza nocował kolejny chłopiec, Gavin Arizo. Mimo licznych dowodów winy zgromadzonych podczas przeszukania rancza Neverland, Jackson ponownie umknął przed wymiarem sprawiedliwości. To właśnie wtedy w jego obronie zeznawał (również wykorzystywany jako dziecko przez piosenkarza) Wade Robson - jeden z dwóch głównych bohaterów dokumentalnego filmu „Leaving Neverland”, który niedawno wstrząsnął opinią publiczną na całym świecie.
Wade Robson oraz James Safechuck potrzebowali wielu lat, żeby zrozumieć, jak bardzo zostali skrzywdzeni w dzieciństwie. I żeby zdobyć się na odwagę, by w końcu o tym opowiedzieć. Ich historie - pełne drastycznych szczegółów - nie pozostawiają nikogo obojętnym. Nawet tych, którzy uważają, że oskarżanie nieżyjącego artysty jest nie w porządku, bo nie może się bronić. Ale za życia Michael Jackson bronił się z doskonałym skutkiem. Wydał na to dwieście milionów dolarów. Tyle - według tygodnika „People” - zapłacił za milczenie rodzinom dwudziestu czterech chłopców, których wykorzystywał seksualnie w czasie swej artystycznej kariery.
Michael Jackson, „King of Pop”, ekscentryczny artysta, muzyczny geniusz. Pedofil. Jego piosenek nie grają już niektóre stacje radiowe, producenci „The Simpson” wycięli go z archiwalnych odcinków serialu. Czy my również wytniemy go ze swoich muzycznych zbiorów i wspomnień? „Muzyka jest niewinna”, „trzeba oddzielić muzykę od zarzutów” - zwracają uwagę muzyk Michał Wiśniewski i dziennikarz Marek Sierocki. Tylko jak to zrobić po obejrzeniu „Leaving Neverland”, gdy mamy przed oczami zdjęcia siedmioletniego Wade’a i dziesięcioletniego Jamesa? Co robić, by podczas słuchania „Billie Jean” nie dopadła nas nieproszona myśl o bezkarnie zniszczonym życiu tak wielu dzieci?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień