Leaving Neverland. Nowy świat bez Jacksona, bez gwiazd, bez złudzeń

Czytaj dalej
Fot. pixabay
Jola Patyna

Leaving Neverland. Nowy świat bez Jacksona, bez gwiazd, bez złudzeń

Jola Patyna

Szanowni Państwo, ladies and gentlemen, witajcie w świecie pozbawionym złudzeń, właśnie opuszczamy Neverland, bajkowy świat Michaela Jacksona. Czy to koniec ery autorytetów i idoli?

Część z nas resztki złudzeń co do Jacko jeszcze miała, prawda? Choć nie powinna. Już w 1993 roku Evan Chandler pozwał Michaela Jacksona, oskarżając go o seksualne wykorzystywanie swego 13-letniego syna, Jordana. Chłopiec podczas rozmów z policją i biegłym psychiatrą opowiedział o intymnych szczegółach nocy spędzanych w sypialni króla popu.

Jego zeznania potwierdziło kilku dawnych pracowników Neverland. Nawet siostra Michaela, La Toya, w wywiadzie dla MTV opowiedziała o pedofilii brata i czekach na wielkie sumy przekazywanych rodzicom krzywdzonych dzieci w zamian za milczenie. Ta sprawdzona metoda - płacenie za ciszę - zadziałała także wtedy. Jackson zawarł ugodę z rodzicami Jordana Chandlera na kwotę 23 milionów dolarów i nie stanął przed sądem.

Płacił za milczenie

I nadal czuł się bezkarny. Do tego stopnia, że dziesięć lat później mówił w wywiadzie dla dziennikarza BBC: „Spanie z chłopcami jest słodkie. Dostaję od nich to samo, co im daję”. Wtedy w sypialni piosenkarza nocował kolejny chłopiec, Gavin Arizo. Mimo licznych dowodów winy zgromadzonych podczas przeszukania rancza Neverland, Jackson ponownie umknął przed wymiarem sprawiedliwości. To właśnie wtedy w jego obronie zeznawał (również wykorzystywany jako dziecko przez piosenkarza) Wade Robson - jeden z dwóch głównych bohaterów dokumentalnego filmu „Leaving Neverland”, który niedawno wstrząsnął opinią publiczną na całym świecie.

Wade Robson oraz James Safechuck potrzebowali wielu lat, żeby zrozumieć, jak bardzo zostali skrzywdzeni w dzieciństwie. I żeby zdobyć się na odwagę, by w końcu o tym opowiedzieć. Ich historie - pełne drastycznych szczegółów - nie pozostawiają nikogo obojętnym. Nawet tych, którzy uważają, że oskarżanie nieżyjącego artysty jest nie w porządku, bo nie może się bronić. Ale za życia Michael Jackson bronił się z doskonałym skutkiem. Wydał na to dwieście milionów dolarów. Tyle - według tygodnika „People” - zapłacił za milczenie rodzinom dwudziestu czterech chłopców, których wykorzystywał seksualnie w czasie swej artystycznej kariery.

Michael Jackson, „King of Pop”, ekscentryczny artysta, muzyczny geniusz. Pedofil. Jego piosenek nie grają już niektóre stacje radiowe, producenci „The Simpson” wycięli go z archiwalnych odcinków serialu. Czy my również wytniemy go ze swoich muzycznych zbiorów i wspomnień? „Muzyka jest niewinna”, „trzeba oddzielić muzykę od zarzutów” - zwracają uwagę muzyk Michał Wiśniewski i dziennikarz Marek Sierocki. Tylko jak to zrobić po obejrzeniu „Leaving Neverland”, gdy mamy przed oczami zdjęcia siedmioletniego Wade’a i dziesięcioletniego Jamesa? Co robić, by podczas słuchania „Billie Jean” nie dopadła nas nieproszona myśl o bezkarnie zniszczonym życiu tak wielu dzieci?

Pozostało jeszcze 70% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Jola Patyna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.