Lech Poznań: Im więcej kibiców, tym więcej pracy. Armią stewardów dowodzi Piotr Kiciński
Ponad 800 stewardów pracuje na meczach podwyższonego ryzyka w Poznaniu. A wszyscy muszą słuchać Piotra Kicińskiego.
Niedziela, godz. 18. Na stadionie Lecha jest dokładnie 39 539 kibiców. Dla każdego z nich wizyta przy Bułgarskiej to dobra zabawa, która trwa niecałe dwie godziny. Ale dla całej armii stewardów ubranych w odblaskowe kamizelki każdy mecz Kolejorza oznacza kilka godzin wytężonej pracy. Bardzo odpowiedzialnej pracy, bo to od tego, jak spiszą się służby porządkowe i informacyjne zależy bezpieczeństwo i komfort kibiców.
Zaczęło się od Stinga
Całą armią stewardów zarządza w Kolejorzu Piotr Kiciński, kierownik ds. logistyki i szkoleń. Piotr do 2007 roku pracował w firmie sprzedającej i serwisującej kasy fiskalne. Uznał jednak, że nie jest to praca, którą chciałby wykonywać do końca życia. Poszedł na studia podyplomowe na AWF-ie (menedżer sportu), następnie nawiązał kontakt z Poznańskim Stowarzyszeniem Żużlowym, gdzie pracowałem przez trzy lata przy organizacji imprez. Utworzył tam grupę służb, które razem z zewnętrzną agencją ochrony zabezpieczały odbywające się na Golęcinie zawody żużlowe.
- W trakcie tych trzech lat zdobyłem uprawnienia kierownika ds. bezpieczeństwa, a także podjąłem współpracę z z zewnętrzną agencją ochrony, która wówczas zabezpieczała też imprezy na stadionie Lecha. Podczas koncertu Stinga w 2010 roku, byłem odpowiedzialny za zabezpieczenie całej trybuny - mówi Piotr Kiciński.
W styczniu 2011 roku zaproponowano mu stałą pracę w klubie, gdzie miał stworzyć grupy stewardów (służb klubowych), które mogłyby zabezpieczać mecze na naszym stadionie, a także mecze EURO odbywające się w Poznaniu. Zadania się podjął. Na co dzień w dziale organizacji i bezpieczeństwa współpracuje z dyrektorem ds. bezpieczeństwa Henrykiem Szlachetką, kierownikiem ds. organizacji i bezpieczeństwa, Radosław em Sołtysem, Krzysztofem Okupnikiem, kierownikiem gospodarczym oraz Witoldem Zielonką, szefem ochrony.
Nabór raz do roku
Już przed Euro 2012 Lech miał przeszkolonych 1200 stewardów, z których 900 pracowało na tej imprezie. Skład osobowy się cały czas zmienia, choćby z uwagi na fakt, że duża grupa stewardów to studenci, a są też osoby, które bycie stewardem traktują zupełnie niezobowiązująco. Raz do roku klub przeprowadza nabór uzupełniający. Dziś w swojej bazie klub ma ponad 1700 nazwisk. Czy można ich zapamiętać?
- Z twarzy znam wszystkich - zastrzega Kiciński. - Dziś kontakt z nimi jest zautomatyzowany choćby przez wysyłkę maili, ale kiedyś dzwoniliśmy do każdego, więc większość naszych stewardów znam również z imienia i nazwiska - przyznaje nasz rozmówca.
- Oprócz naszych służb mecz zabezpiecza też zewnętrzna agencja, która dysponuje większą liczbą służb porządkowych, co jest szczególnie ważne w przypadku meczów podwyższonego ryzyka - dodaje Piotr Kiciński.
Co, kto może?
Na stadionie możemy zauważyć trzy typy stewardów, a każdy z nich ma nieco inne zadania.
Służby informacyjne jak sama nazwa wskazuje informują o udogodnieniach, możliwościach, punktach z cateringiem, kierują do punktu medycznego, znają rozmieszczenie patroli medycznych, pomagają pomóc znaleźć miejsce. Są dodatkową parą oczu, gdy coś się wydarzy.
Zdecydowanie więcej praw mają służby porządkowe - mogą wyprowadzić osobę, która zachowuje się niezgodnie z regulaminem czy ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych (stwarza zagrożenie, jest agresywna). Ponadto mogą używać kajdanek, chwytów obezwładniających, gazu łzawiącego - nie warto więc z nimi zadzierać.
- Sytuacji interwencji jest niewiele, zdarzają się raczej w przypadkach pojedynczych osób, które coś przeskrobią, rzadziej gdy grupa kibiców zachowuje się niepoprawnie - tłumaczy Kiciński. Stewardzi stażyści dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze stewardingiem. W grupie stażystów pracują osoby które nie posiadają jeszcze kwalifikacji do pracy w charakterze służb informacyjnych. Z tej grupy rekrutuje się pracowników służb informacyjnych.
Stewardzi klubowi zabezpieczają I,III oraz IV trybunę, strefę zero, parkingi, płytę boiska, natomiast zewnętrzna agencja Kocioł oraz trybunę, na której zasiadają goście.
Więcej kibiców - więcej pracy
Ilość służb zależy od tego, jaki wariant frekwencyjny przyjmie klub (w zależności od zainteresowania kibiców danym spotkaniem. - Przy meczu podwyższonego ryzyka przy pełnym stadionie (41 609 miejsc) musimy zatrudnić 844 osoby, w tym połowę służb porządkowych. Drugi wariant to 30 166 (309 służb przy meczu niepodwyższonego ryzyka). Na meczu z Arką było ponad 400 stewardów - kontynuuje Kiciński.
Więcej kibiców, to więcej pracy. - Nie mogę powiedzieć, że się nie cieszymy, jeśli jest komplet widzów, ale faktycznie pracy jest zdecydowanie więcej. Wymaga to od nas większej koncentracji. Mecze podwyższonego ryzyka nie są dla nas niczym nowym, mamy przećwiczone swoje rozwiązania, robimy to niejako z marszu. Więcej jest spraw organizacyjnych: np. ruch wokół stadionu, uzgodnienie, gdzie powinny zostać zaparkowane autokary, w jaki sposób dojechać do parkingu - wymienia.
Spraw organizacyjnych przed meczem jest bardzo dużo: trzeba spotkać się z policją, strażą pożarną, trzeba zadbać o ruch kibiców wokół stadionu. Obecnie mecze odbywają się co dwa tygodnie dzięki czemu czasu na przygotowania jest więcej, ale… - Gdy gramy w pucharach, nieraz w tygodniu mamy dwa mecze. Wówczas trzeba się spiąć, żeby zdążyć z przygotowaniami - zaznacza.
UEFA miała pretensje
W przeszłości nie wszystko jednak w kwestiach bezpieczeństwa było na tip-top. Po meczu z Juventusem Turyn w Lidze Europy w 2010 roku UEFA wytknęła poznańskiemu klubowi liczne zaniedbania, a na spotkanie z Bragą została ograniczona pojemność stadionu. - To była dla nas nowość, znajomość obiektu i otoczenia była inna niż teraz i na pewno wyciągnięto z tego wnioski. Teraz jesteśmy na takim poziomie, że nie ma się czego wstydzić. Organizacja meczów oraz systemu stewardingu w Poznaniu jest stawiany jako wzór dla innych klubów w Polsce - twierdzi nasz rozmówca.
Musimy być przygotowani na różne sytuacje, ale stadion Lecha jest miejscem bezpiecznym. Pewnie nie wszyscy tak uważają, ale rodzice z dziećmi czy ostatnio gimnazjaliści mogą śmiało przyjść na Kolejorza i włos im z głowy nie spadnie. Mamy karetki pogotowia, punkt medyczny, lekarzy, stewardzi też są przeszkolenie w zakresie pierwszej pomocy.
Dzień meczu
W dzień meczowy dział organizacji i bezpieczeństwa pracuje od wczesnych godzi porannych do dwóch trzech godzin po meczu.
- Listy płac, wydawanie akredytacji, kamizelek, sprzętu, są też odprawy, a tego wszystkiego nie można zrobić wcześniej.
Gdy rozpoczyna się mecz, Piotr wraz ze współpracownikami, przedstawicielami służb mundurowych zasiada w pomieszczeniu kontrolnym (szklany budynek obok kotła) i stamtąd obserwuje i nasłuchuje wieści od stewardów. Z krótkofalówką bowiem nie rozstaje się przez cały dzień meczowy.
Na szczęście kiedy mecz się rozpoczyna, ciśnienie opada, ponieważ kibice koncentrują się na oglądaniu meczu - kończy Kiciński.