Lech Poznań nie jest dla wszystkich - mówi Wiktor Pleśnierowicz, obrońca AS Roma
Wiktor Pleśnierowicz jest wychowankiem Lecha Poznań, który dość niespodziewanie w ostatnich dniach letniego okienka transferowego zamienił Poznań (albo Wronki, gdzie grają rezerwy) na Rzym. Porozmawialiśmy z obrońcą o kulisach jego wypożyczenia do stolicy Włoch i ewentualnego powrotu do Lecha. Jakie widzi różnice w treningu i jak odbiera krytykę ze strony jednego z dyrektorów klubu oraz o wybraniu innej drogi własnej kariery i przygodzie w młodzieżowej reprezentacji Polski.
Nikt się nie spodziewał, że odejdziesz z Lecha w ostatnich godzinach okienka transferowego. Jak to się stało, że wylądowałeś w Rzymie?
Można było być zdziwionym i zaskoczonym, bo sam miałem takie odczucia. Pod koniec okienka transferowego mieliśmy trening w środę (28 sierpnia 2019 - przyp. red.) przy Bułgarskiej. Po zajęciach zszedłem do szatni, sprawdziłem telefon i widzę, że dostałem SMS od agenta Dominika Jarosza o treści: „Oddzwoń, pilne”. Byłem bardzo ciekawy, co się dzieje, więc od razu oddzwoniłem. Wtedy menadżer przedstawił mi sytuację z AS Romą i zapytał, co ja na to. Moje pierwsze słowa po tej informacji brzmiały: „Dawaj, robimy”. Mój agent przeszedł do kontaktu z Lechem i kluby zaczęły rozmawiać między sobą. Wszystko działo się strasznie szybko. Dowiedziałem się o ofercie w środę, a w sobotę byłem w Rzymie.
Wiktor Pleśnierowicz z @LechPoznan najbliższy sezon spędzi na wypożyczeniu w @OfficialASRoma ! ✍🔵⚫ Powodzenia !✊🏼👌🏻 pic.twitter.com/V4RieiNf10
— Unidos (@UnidosAgency) September 2, 2019
Docierały do ciebie wcześniej informacje o zainteresowaniu ze strony Romy?
Wiedziałem, że jakieś kluby mnie obserwują. Najwięcej byłym obserwowany na kadrach narodowych od U-15 do U-18. Praktycznie gra się tam regularnie i pojawia się tam masa skautów. Oni wszystkich zapisują w notesach i myślę, że to głównie pomogło. Szczerze? To nawet nie dopytywałem o to, w jaki sposób się mną zainteresowali. Nie miałem głowy do tego, bo kiedy dostałem informację o możliwości wypożyczenia do Romy, to bardzo się z tego cieszyłem. Później liczyłem tylko na to, żeby dogadały się kluby i żeby wszystko się udało.
Czytaj też: Lech Poznań: Wiktor Pleśnierowicz trafi do AS Romy. Wychowanek Kolejorza przechodzi na roczne wypożyczenie!
Jak wyglądały twoje pierwsze dni po przeprowadzce w stolicy Włoch?
Zacznijmy od tego, że jeszcze w piątek (30 sierpnia 2019 - przyp. red.) pojechałem z rezerwami do Siedlec na mecz. Kluby jeszcze się dogadywały i nie było nic pewnego. Byłem gotowy do grania w sobotę przeciwko Pogoni Siedlce, ale w piątek wieczorem około godziny 21.00 kluby doszły do porozumienia. W sobotę rano pojechałem na lotnisko, żeby polecieć do Rzymu. Delikatnie się przygotowałem już do tego wylotu, bo jadąc do Siedlec, spakowałem już część rzeczy.
Jeśli chodzi o pierwsze dni w Rzymie, to przyleciałem w sobotę i prosto z lotniska pojechałem do szpitala na testy medyczne. Trwały one długo, a po nich udałem się do klubu na podpisanie umowy oraz obejrzenie obiektów i centrum sportowego. Niedzielę miałem wolną, bo Primavera grała dzień wcześniej sparing i spożytkowałem ją na zwiedzenie miasta. Od poniedziałku ruszyłem do treningu z drużyną.
Jak przyjął cię zespół i co zrobiło na tobie największe wrażenie?
Największe wrażenie zrobiło przyjęcie mnie przez drużynę. Ze swojego doświadczenia wiem, jak wygląda to w Polsce i na pewno nie jest to tak ciepłe przywitanie. Tutaj dosłownie każdy z chłopaków podchodził i pytał, czy wszystko jest ok. Na początku mogłem komunikować się z chłopakami tylko po angielsku, a we Włoszech nie jest to tak popularny język, jak u nas. Mimo że komunikacja na początku nie była najlepsza, to koledzy z drużyny wszędzie zabierali mnie ze sobą - na obiady czy kolacje, co pomogło w aklimatyzacji. Przyjeżdżali także po mnie przed treningiem i odwozili po zajęciach, bo przez pierwszy miesiąc mieszkałem w hotelu. Bardzo fajnie mnie przyjęli i to zrobiło na mnie wrażenie. Jeśli chodzi o samo boisko, to nie czuję, żebym odstawał piłkarsko od kolegów z zespołu.
Szybkość gry, intensywność i poziom treningu. Widzisz tutaj różnice?
Przychodziłem tutaj trenując już dłuższy czas w seniorach Lecha. Jakość treningu w pierwszej drużynie może być trochę wyższa, ale zaskoczyła mnie intensywność treningu. Może nie tyle pojedynczego, ile w skali całego tygodnia. Załóżmy, że gramy mecz w sobotę. Wtedy od poniedziałku do czwartku są strasznie ciężkie treningi. Są bardzo intensywne i nie ma tak, że dwa dni przed meczem jest już luźniej, bo trzeba załapać świeżość. Trening przedmeczowy jest po prostu krótszy, ale mamy na nim gierki na mniejszym polu, gdzie trzeba popracować niżej na nogach i jest dużo sprintów. To jest taka mała różnica pomiędzy tym, co miałem w Polsce.
Zobacz też: Lech Poznań w liczbach. Kto stwarza najwięcej okazji? Kto najwięcej drybluje? Kiedy Kolejorz zdobywa bramki?
Czyli przez cały tydzień jest rywalizacja o miejsce w składzie na mecz?
Dokładnie. Jest duża rywalizacja, ale jest ona zdrowa. Nie jest tak, że ktoś komuś podkłada nogę.
W młodzieżowej drużynie Romy występuje także inny Polak - Nikola Zalewski. Rozmawiałeś z nim przed przejściem do klubu?
Osobiście Nikoli wcześniej nie znałem, bo on jeździł na młodszą kadrę, a potem pojechał na młodzieżowy mundial, więc się mijaliśmy. Nie rozmawiałem z nim i poznałem się z nim dopiero w Rzymie.
Czytaj też: Lech Poznań. Mariusz Rumak: Moim największym sukcesem w Lechu było to, że ludzie chcieli nas oglądać
Wybrałeś drogę Łukasza Bejgera, czyli odszedłeś z klubu bez debiutu w pierwszej drużynie. Nie martwisz się, że bardziej sprawdzoną drogą do kariery piłkarza jest ta obrana przez Jana Bednarka?
Po pierwsze, to uważam, że nie podążam niczyją drogą, tylko chcę iść swoją. Każdy przypadek jest inny. Dla jednego chłopaka będzie dobrze zostać tak jak Janek Bednarek i pójść na wypożyczenie. Chociaż pamiętam, że Janek też miał tam ciężki okres.
Wrócił do Lecha, dostał szansę i ją wykorzystał. Droga Łukasza jest trochę inna niż moja, bo on odszedł na transfer definitywny. Ja jestem wypożyczony do Romy i to jest zasadnicza różnica.
Jestem teraz we Włoszech. Trener Rafał Ulatowski przed wypożyczeniem powiedział mi, że jest to „uniwersytet dla obrońców”. Sam widzę, jaki kładzie się nacisk na defensywę i na samo ustawienie oraz poruszanie się w tej strefie. Ten rok może mi wyjść na dobre. Tak się na to zapatruje.
Uważasz, że gra w drużynie Primavery AS Roma, czyli młodzieżowym zespole, da ci więcej niż rezerwy Lecha Poznań?
Zagrałem parę meczów tutaj i mogę śmiało powiedzieć, że tak. W Romie mogę bardziej się rozwinąć niż w rezerwach Lecha.
Czytaj też: Lech Poznań: Wzmocnione rezerwy tylko remisują 1:1 z Olimpią Elbląg
Nie mogę nie zapytać o wypowiedź Tomasza Kacprzyckiego, który w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wypowiedział się na twój temat w następujący sposób: „Z tego co wiem, z Pleśnierowiczem to zupełnie inna historia, bo on został zakwalifikowany jako gracz, który nie pasuje do profilu środkowego obrońcy Lecha. Dlatego odszedł do Włoch. To dobry układ dla nas i dla niego”. Jak odbierasz te słowa?
Zapoznałem się z tą wypowiedzią dopiero ostatnio, kiedy rozmawialiśmy na ten temat. Byłem trochę zaskoczony, bo niestety nikt mi tego w twarz nie powiedział. Jeśli jest tak faktycznie, to mogę odczuwać żal, ponieważ nie rozumiem, dlaczego mi tego nie powiedziano?
Przejdźmy do tematu reprezentacji. Dobiega końca pierwszy etap eliminacji do mistrzostw Europy do lat 19. Byłeś kapitanem w kadrze U-18, a teraz nawet nie znalazło się dla ciebie miejsce w reprezentacji Bartłomieja Zalewskiego. Jak myślisz, dlaczego teraz nie dostałeś powołania i czy ciebie to dziwi?
Kapitanem byłem od U-15 do U-18. Trzy lata byłem z tą reprezentacją i nie ze wszystkimi decyzjami się zgadzam, ale wszystkie decyzje szanuję. Selekcjoner tak postanowił, a wcześniej też nie byłem na żadnych zgrupowaniach przygotowujących, więc stąd może trochę rozumiem ten brak powołania dla mnie.
Zobacz też: Lech Poznań: Tym piłkarzom wygasają w czerwcu kontrakty z Kolejorzem. Czy odejdą z klubu za darmo?
Selekcjoner kontaktował się w ogóle z tobą? Powiedzmy w ostatnim półroczu.
W okresie przygotowawczym, podczas obozu w Opalenicy, trener Zalewski oglądał jeden albo dwa nasze sparingi. Wtedy porozmawialiśmy przy kawie, a jak przechodziłem do Rzymu, to zadzwonił pogratulować.
Jakie sobie stawiasz cele na ten sezon?
Grać jak najwięcej w Romie, żeby dalej się rozwijać i wygrać mistrzostwo Włoch. Cel poboczny to nauka języka.
Właśnie jak u ciebie z włoskim?
Język nie jest bardzo trudny, więc łapanie słówek idzie bardzo szybko. Uczę się sam i mam lekcję na Skype z nauczycielką z Polski. Już dużo rzeczy rozumiem, ale ciężko jest się jeszcze wypowiedzieć.
Zagrałeś do tej pory w czterech z siedmiu meczów młodzieżowej drużyny AS Roma. Jaką widzisz różnicę pomiędzy polską CLJ a rozgrywkami młodzieżowymi we Włoszech?
Jest przepaść między Centralną Ligą Juniorów a Primaverą, głównie w intensywności. Zauważają to szczególnie osoby, które oglądają moje mecze, czyli agent albo tata czy mama. Nawet mama zwraca na to uwagę, że są duże emocje w meczach i sporo się dzieje. Jest akcja pod naszą bramką, a za chwilę pod bramką przeciwnika. Piłka przechodzi z jednej na drugą stronę i to jest fajne, co też może mnie rozwinąć. Muszę być cały czas skupiony. Nie można zapominać także o różnicy jakości zawodników, szczególnie tych ofensywnych.
Czytaj też: Lech Poznań niezwykle cierpliwy. Dariusz Żuraw punktuje prawie najgorzej w lidze!
To na koniec. Chcesz w ogóle jeszcze wrócić do Lecha?
Nie byłem od dziecka w Poznaniu i nie jestem z Poznania. Pochodzę z okolic Kalisza, ale spędziłem w Lechu sporo czasu i mam ten klub w sobie. Nadal moim marzeniem jest debiut przy Bułgarskiej. Jestem na wypożyczeniu w Romie z założeniem, żeby dalej się tu rozwijać i ewentualnie wrócić do klubu. Wszystko zależy od tego, jak dalej będzie przedstawiona moja ścieżka. Lech nie jest dla wszystkich. Jeśli okaże się, że Lech nie będzie dla mnie, to wtedy będę szukał innych rozwiązań na przygodę z piłką.
Roma ma opcję pierwokupu?
Tak, Roma ma opcję wykupu.