Leczą szpital. Kogo zwolnią?
Prezydent: - Związanych z sytuacją szpitala zmian kadrowych w ratuszu na razie nie planuję. Tymczasowy dyrektor lecznicy od roszad nie stroni. I chwali się udanymi negocjacjami z NFZ.
Jak na razie za to, że szpital i miasto są w kryzysie, tracąc posady odpowiedzieli jedynie: były szef lecznicy Marek Nowak i jego zastępca ds. finansowych. Oboje od decyzji o zwolnieniu chcą się odwoływać do sądu.
W ratuszu, który jest odpowiedzialny za nadzór nad lecznicą, nikt konsekwencji nie poniósł. Wygląda jednak na to, że radni Platformy Obywatelskiej będą ich wyciągnięcia oczekiwać od Roberta Malinowskiego. Wcześniej skutecznie naciskali na prezydenta, aby odwołał Marka Nowaka.
- To są decyzje personalne prezydenta, więc nie chcemy nic mu sugerować. Jesteśmy jednak przekonani, że prezydent takie decyzje podejmie - powiedział w środę podczas konferencji prasowej Michał Czepek, przewodniczący klubu PO.
- Brakowało nadzoru nad szpitalem ze strony prezydenta, więc powinien się podać do dymisji. Wiadomo jednak, że radni Platformy nie będą go do tego skłaniać, byłby to teraz blamaż wizerunkowy - mówi „Pomorskiej” jeden z ważnych rajców PO.
O tym, że prezydent coraz częściej mówi o swojej dymisji usłyszeliśmy także od kilku pracowników ratusza. Jest coś na rzeczy? - Gdyby to miało pomóc miastu i szpitalowi, to podałbym się do dymisji. Jestem jednak przekonany, że obecnie moja rezygnacja tylko pogorszyłaby sytuację - już wcześniej mówił „Pomorskiej” Robert Malinowski. A wczoraj potwierdził, że zdania nie zmienił.
Wśród radnych PO słychać głosy, że prezydent chcąc pokazać, że panuje nad sytuacją, powinien odwołać: wiceprezydenta Przemysława Ślusarskiego oraz Beatę Przybylską, naczelniczkę wydziału spraw społecznych ratusza. To ten wydział odpowiada za - czytamy w Biuletynie Informacji Publicznej samorządu - wykonywanie zadań należących do miasta jako podmiotu tworzącego Regionalny Szpital Specjalistyczny.
Przybylska jest także prezeską spółki Grudziądzkie Inwestycje Medyczne, która pożyczyła 150 mln zł na zakończenie budowy szpitala.
Wiceprezydent Ślusarski z kolei nadzoruje wydział spraw społecznych oraz jest przewodniczącym rady społecznej szpitala. - Związanych z sytuacją szpitala zmian kadrowych w ratuszu na razie nie planuję - ucina spekulacje prezydent Malinowski.
O tym, że wiceprezydent Ślusarski ma coraz słabszą kartę może świadczyć to, że sprawami szpitala na całego zaczął się zajmować odpowiedzialny głównie za inwestycje Marek Sikora, drugi z zastępców włodarza Grudziądza.
Co więcej, właśnie się okazało, że- zgodnie z decyzją prezydenta - wiceprezydent Sikora będzie nadzorował Powiatowy Urząd Pracy. Do tej pory odpowiadał za to podległy Ślusarskiemu wydział spraw społecznych urzędu miejskiego.
Prezydent Malinowski podkreśla jednak, że te roszady nie mają związku z pozycją wiceprezydenta Ślusarskiego.
Pytamy włodarza miasta: - Czy jest pan zadowolony z pracy wiceprezydenta Ślusarskiego?
Robert Malinowski: - Nie odpowiem na to pytanie.
Tymczasowy szef szpitala może się pochwalić pierwszym znaczącym sukcesem.
- Dzięki rozsądkowi, zrozumieniu kierownictwa NFZ-u w Bydgoszczy udało się wynegocjować spłatę 11 milionów złotych za nadwykonania z 2015 roku. To historyczny wynik dla szpitala! Zawarliśmy ugodę z funduszem - cieszy się Michał Jonczynski.
To jednak nie koniec negocjacji z funduszem. Dyrektor jeszcze raz spotka się z szefostwem NFZ-u, aby zawrzeć ugodę w sądowych sporach, które toczą się między szpitalem a Narodowym Funduszem Zdrowia o nadwykonania z lat poprzednich. W grę wchodzą jeszcze większe pieniądze, rzędu kilkudziesięciu milionów złotych.- NFZ już wcześniej proponował szpitalowi ugodę dotyczącą poprzednich lat, ale przedstawiciele lecznicy domagali się wówczas spłaty 100 proc. nadwykonań - dodaje tymczasowy dyrektor szpitala. - Chcę zakończyć ten spór. Za kilka dni siadamy do stołu z panią dyrektor NFZ-u, kończymy przepychanki w sądach i ustalamy ile fundusz jest nam w stanie zwrócić pieniędzy za ubiegłe lata.
Dyrektor spotkał się też z przedstawicielami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Tam z kolei uzgodnił odroczenie na trzy miesiące spłaty zobowiązań wobec ZUS-u w wysokości 3 mln zł.
Jednocześnie szef lecznicy zaprzecza kolejnym plotkom o sprzedaży części szpitala, m.in. kuchni szpitalnej czy sali bankietowej: - Pytali mnie o to przedstawiciele Rady Społecznej Szpitala. Powtarzam jeszcze raz: nie będzie prywatyzacji czy sprzedaży nawet części szpitala. Natomiast elementy lecznicy, które nie przynoszą korzyści finansowych, zostaną wydzierżawione. I nie będzie wśród nich kuchni zaopatrującej pacjentów.
Pojawiły się również informacje o pierwszych zwolnieniach pracowników niższego szczebla. - Nie było żadnych zwolnień - podkreśla Jonczynski. - Jedna osoba odeszła na emeryturę. Dotychczasowy wicedyrektor Piotr Jaskulski, został koordynatorem do spraw technicznych.
Autorzy: (DXC, LERN)