Leczyć - tak. Ale za co?
Szpital w Głogowie jest w tym roku „w plecy” o ponad 72 tys. zł z tytułu leczenia osób, które nie są ubezpieczone. A przecież mamy dopiero maj...
Głogowska lecznica wciąż jest w ciężkiej sytuacji finansowej, choć odnotowuje już zyski. W poprawie kondycji szpitala nie pomaga na pewno ilość osób nie posiadających ubezpieczenia, które leczą się w naszym mieście. Odmówić ich przyjęcia nie można, ale odzyskanie później pieniędzy łatwe nie jest. - Mamy z tym pewne problemy. Ostatnio zaliczyliśmy swojego rodzaju rekordzistkę. Wartość jej leczenia to około 15 tys. zł. I nikt za to nie chce zapłacić - mówi prezes Ryszard Brzozowski.
Przez cały ubiegły rok głogowska placówka wystawiła 274 faktur za leczenie osób bez ubezpieczenia. Suma zaległości z tego tytułu wyniosła ponad 95 tys. zł. - Część środków udało się odzyskać. Na grudzień 2015 roku pozostało niezapłaconych ponad 59 tys. zł, pomimo prowadzenia spraw sądowych i komorniczych o zapłatę - dodaje Ewa Todorov, rzeczniczka szpitala.
Wszystko wskazuje na to, że obecny rok będzie pod tym względem dużo gorszy. Według danych do końca lutego, już wystawiono 35 faktur. Jest ich dużo mniej niż tych z całego zeszłego roku, ale kwoty na nich widniejące są spore. Zaległości z tego roku wynoszą ponad 72 tys. zł. I wciąż będą rosły, bo nieubezpieczonych pacjentów nie brakuje.
Na SOR często trafiają bezdomni lub ludzie pracujący na czarno
Osoby niepracujące mają kilka możliwości zdobycia ubezpieczenia, a więc i prawa do bezpłatnego leczenia. Objęci są nim na przykład wszyscy bezrobotni zarejestrowani w urzędach pracy. Możliwe jest też ubezpieczenie w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Nie wszyscy jednak tego chcą. Warunkiem przyznania takiego ubezpieczenia jest bowiem wykonanie przez urzędników wywiadu środowiskowego. A ci nie zawsze są wpuszczani do domów.
W dużo gorszej sytuacji są osoby pracujące na tak zwane umowy śmieciowe, które bardzo często nie oferują ubezpieczenia zdrowotnego. W ich wypadku potrzebne byłoby opłacenie składek w ZUS samemu. Niewielu może sobie jednak na to pozwolić finansowo.
Wśród osób trafiających do głogowskiego szpitala są na przykład obcokrajowcy, którzy nie są objęci europejskim ubezpieczeniem. Dużo osób to także ludzie pracujący na czarno za granicą, z których ściągnięcie zaległości jest bardzo trudne. Po zakończeniu leczenia zazwyczaj wracają do pracy w innym kraju i nie odbierają korespondencji na adres, pod którym są zameldowani.
Autor: Kacper Chudzik