Legalne aborcje też pod ostrzałem krytyki
W województwie lubelskim wykonuje się zaledwie kilka zabiegów legalnej aborcji rocznie. Mimo to przeciwnicy aborcji protestują.
- Dowiedzieliśmy się, że w tym szpitalu zabija się nienarodzone dzieci. W latach 2011 - 2015 było to 11 przypadków. Jesteśmy tu, by zaprotestować przeciwko aborcji. Każde nienarodzone dziecko ma prawo do życia. Ten proceder mordowania dzieci w szpitalach musi się skończyć - mówił wczoraj Krzysztof Kasprzak z fundacji „Życie i Rodzina”, która zorganizowała pikietę antyaborcyjną pod szpitalem klinicznym nr 4 przy ul. Jaczewskiego.
Podobne demonstracje odbyły się też w Warszawie i Toruniu. - To, że w Polsce jest to obecnie legalny zabieg w niekórych przypadkach, nie zmienia faktu, że to nadal zabijanie dzieci. Z tego, co wiemy na ten moment, tylko SPSK4 wykonuje takie zabiegi u nas w regionie - dodaje Magdalena Łońska z fundacji.
Szpital kliniczny nie ukrywa zaskoczenia pikietą. - Nasz ośrodek jest daleki od tego typu praktyk. Lekarze decydują się na taki zabieg tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie matki. Wszystko odbywa się legalnie i zgodnie z obowiązującym prawem. Nikt nikogo tu nie zabija. Dlatego za niedopuszczalne uważamy przedstawianie nas jako morderców dzieci. Zastanawiamy się, po jakie środki prawne sięgniemy w związku z tymi oskarżeniami - odpowiada Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4.
Przypomnijmy, że obecnie w Polsce legalna aborcja dopuszczalna jest w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety; jeśli jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu oraz gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu.
- W SPSK4 działa regionalny ośrodek opieki prenatalnej, gdzie codziennie lekarze ratują dzieci w ciężkim stanie. Te dwa lub trzy przypadki legalnych aborcji rocznie nijak mają się do tysięcy uratowanych noworodków - dodaje Podgórska.
Najmniej aborcji w kraju
W woj. lubelskim dokonuje się najmniej legalnych zabiegów przerywania ciąży w Polsce. W 2014 r. było to 5 przypadków, w 2015 - 3, a w pierwszej połowie 2016 roku - jeden. Dla porównania, w woj. dolnośląskim - 289, mazowieckim - 269, a podkarpackim - zero.
- W woj. lubelskim niechętnie lekarze podejmują się tych zabiegów. Jednak jeśli one się odbywają, to mogę zapewnić, że w uzasadnionych przypadkach i zgodnie z literą prawa - mówi dr hab. n. med. Marek Gogacz, wojewódzki konsultant ds. położnictwa. I dodaje, że wiele pacjentek chce w takich sytuacjach zachować anonimowość, dlatego wyjeżdża do innych regionów Polski.
Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny przypomina sytuację sprzed lat, gdy dwa szpitale w Lublinie odmówiły zabiegu przerwania ciąży 14-latce, która została zgwałcona. - To wciąż bardzo konserwatywny region. Świadczą o tym statystyki. Dlatego naprawdę nie rozumiem, dlaczego pod tak znanym szpitalem klinicznym muszą odbywać się tego rodzaju pikiety - mówi Krystyna Kacpura z federacji.