Ostatni właściciel majątku Rybna Egon von Koschutzki mdleje na widok trumny ojca, wydobytej właśnie z grobowca. Przerażenie ogarnia także świadków tego wydarzenia.
Trwa oficjalna ekshumacja; Egon opuszcza Rybną przyznaną Polsce i zamierza zabrać szczątki rodziców do Niemiec. Zgodnie z przepisami w ceremonii wydobycia trumien bierze udział komisja; policja i przedstawiciele polskich władz. Wszyscy są w szoku. Wygląda na to, że 57-letni rotmistrz Richard von Koschutzki został pochowany za życia.
Ostatni właściciel majątku Rybna Egon von Koschutzki mdleje na widok trumny ojca, wydobytej właśnie z grobowca. Przerażenie ogarnia także świadków tego wydarzenia. Trwa oficjalna ekshumacja; Egon opuszcza Rybną przyznaną Polsce i zamierza zabrać szczątki rodziców do Niemiec.
Zgodnie z przepisami w ceremonii wydobycia trumien bierze udział komisja; policja i przedstawiciele polskich władz. Wszyscy są w szoku. Wygląda na to, że 57-letni rotmistrz Richard von Koschutzki został pochowany za życia.
Dziennik "Gwiazdka Cieszyńska" tak opisuje ten dramat: "Gdy trumnę otworzono, okazało się, że dolne deski trumny rotmistrza Koschutzkiego były wyłamane, zaś zwłoki leżały głową w dół i z wyciągniętymi rękami”.
Widok jest straszny; pochowany desperacko próbował się wydostać, ale nie mógł. Komisja nie znalazła żadnych śladów rabunku grobowca, który zbudowano za pałacem. Trzeba było uznać, że doszło do tragedii; zmarły rzekomo na udar serca rotmistrz tylko zapadł w letarg. Ale dlaczego pochowano go w tym stanie?
Było wtedy lato, rodzina nie chciała zwlekać z pogrzebem. Tego błędu Egon chyba nigdy sobie nie wybaczył. Zapamiętano, że był wrażliwy, zamkniety w sobie, nie ożenił się. Długo dochodził do siebie po śmierci brata, matki, a potem ojca. Rodzina miała polskie pochodzenie, a Egon w plebiscycie podobno głosował za Polską. Ale nie musi to prawda.
W każdym razie ostatni Koschutzki w Rybnej zostawił po sobie wspomnienia uczciwego człowieka. Mówiło się także, że gdzieś w murach pałacu ukrył pożegnalny list, może z wyjaśnieniem, jak zmarł jego ojciec.
Świadków ekshumacji prosił o zachowanie tajemnicy. W górnośląskich gazetach nie ma mowy o rotmistrzu, dopiero kilka lat później sprawę ujawni gazeta z Cieszyna. Miejscowi jednak coś wiedzieli, chociaż z czasem myliło im się, kogo spotkała tak okropna śmierć. W grobowcu nazywanym Hanowald na pamiątkę brata Egona Hanna, który jakoby poległ w I wojnie światowej i pierwszy w nim spoczął, nie ma już nikogo. Egon zabrał szczątki bliskich do Wronina, do ówczesnego powiatu raciborskiego w Niemczech.
Z tym, że niemieccy genealodzy nie wspominają o żadnym Hanno. Według nich Richard von Koschützki zmarły w Rybnej w 1920 roku miał tylko syna Egona urodzonego w 1887 roku oraz córkę Edith, która wyszła za mąż za Buddenbrocka z Berlina.Żona Richarda miała jednak na imię Anna, zmarła w 1904 roku w wieku 40 lat. Od niej na pewno wziął się Hannowald.
W Rybnej legenda miesza się z prawdą, fakty z mitami, bo dzieje byłych właścicieli długo były zakazane. Ale nie tak łatwo zapomnieć o przeszłości. Starsi ludzie w Rybnej nadal pamiętają, gdzie jest osnuty melancholią Hanowald.