Legiony nie przysięgają
Lipiec 1917. Żołnierze Legionów odmawiają złożenia przysięgi na wierność Niemcom i Austro-Węgrom. Wybucha kryzys przysięgowy. Legioniści zostają internowani w dwóch obozach. Warunki w nich są ciężkie.
Świetna wojskowa postawa, jaką Legiony Polskie zaprezentowały podczas walk na Wołyniu w 1916 r. zwróciła na nie uwagę dowódców niemieckich i austriackich. Wojskowi dostrzegli, że Polacy są dobrymi żołnierzami i jako tacy mogliby stać się cennymi sojusznikami.
Szczególnie zainteresowanie tym były Niemcy, coraz bardziej odczuwające niedobory kadrowe w skutek krwawych walk toczących nieustannie na froncie zachodnim (trwała tam bitwa pod Verdun, nazywana „krwawym młynem”).
Na takiej podstawie w niemieckich kręgach wojskowych wykiełkował pomysł stworzenia armii polskiej, która wyszkolona i uzbrojona według wzorów niemieckich wzięłaby udział w walkach z Rosjanami. Potencjał mobilizacyjny okupowanego Królestwa Polskiego oceniano na 1,1 mln osób, co teoretycznie przynajmniej dawało duże możliwości.
Trzy dywizje
Zdecydowanym zwolennikiem wykorzystania karty polskiej był dość życzliwy Polakom generalny gubernator niemieckiej strefy okupacyjnej w Kongresówce Hans Hartwig von Beseler. To on opracował koncepcję organizacji i roli przyszłego Wojska Polskiego w politycznych planach Niemiec na Wschodzie, a następnie przedstawił ją pruskiemu rządowi.
Według planów Beselera w ciągu ośmiu miesięcy miały zostać sformowane trzy dywizje liczące 36 tys. żołnierzy. Ich kadrę oficerską i podoficerską mieli tworzyć Polacy przeszkoleni przez Niemców. Docelowo Wojsko Polskie miało liczyć 200 tys. ludzi, a jego naczelnym dowódcą miał zostać sam Beseler.
18 października 1916 r. w niemieckiej kwaterze głównej w Pszczynie odbyła się niemiecko-austriacka konferencja, na której zapadły postanowienia w sprawie armii polskiej. Zdecydowano, że możliwie szybko należy wydać proklamację polityczną dotyczącą powstania państwa polskiego, a następnie niezwłocznie rozpocząć werbunek Polaków do wojska.
Jego organizacją mieli zająć się Niemcy. Podczas kolejnego spotkania ustalono, że Legiony Polskie zostaną wydzielone z armii austro-węgierskiej i przekazane stronie niemieckiej jako zalążek polskiego wojska. Tym samym Austria definitywnie oddawała pole Niemcom w kwestii patronatu nad wojskowym ruchem Polaków.
5 listopada 1916 r. generał-gubernatorzy okupowanych części Kongresówki: niemieckiej Hans von Beseler i austriackiej Karl Kuk, ogłosili akt cesarzy Franciszka Józefa i Wilhelma II zapowiadający powołanie Królestwa Polskiego związanego sojuszem z państwami centralnymi.
Akt, choć ogólnikowy, był politycznym przełomem. Wreszcie dwaj zaborcy oficjalnie deklarowali, że powstanie państwo polskie. Wcześniej deklaracji takich starannie unikano. Jak zauważył historyk prof. Paweł Wieczorkiewicz: „Po akcie 5 listopada nie można już było wrócić do status quo sprzed wojny - teraz już musiała być jakaś Polska”.
Beseler ignoruje Radę
Faktycznym celem aktu z 5 listopada było jednak skłonienie Polaków do wstępowania do armii formowanej przez Niemców. Cztery dni później bowiem generał-gubernatorzy wydali odezwę wzywającą do zaciągania się w jej szeregi. Z kolei Beseler rozpoczął realne działania organizacyjne.
Pod koniec listopada Legiony zostały przeniesione z Baranowicz, gdzie stacjonowały, na teren Królestwa i rozlokowane wokół Warszawy. Ze względów propagandowych generał-gubernator zorganizował 1 grudnia 1916 r. uroczyste wkroczenie wybranych oddziałów do stolicy.
Jednocześnie rozpoczęły się prace zmierzające do sformowania na bazie trzech legionowych brygad teraz już czterech dywizji Wojska Polskiego (przez Niemców nazwanego Polnische Wehrmacht, czyli Polska Siła Zbrojna). Do pułków przydzieleni zostali niemieccy oficerowie i podoficerowie, którzy rozpoczęli szkolenia według niemieckich regulaminów. Utworzono szkoły oficerskie i podoficerskie mające wykształcić kadrę.
6 grudnia 1916 r. Niemcy ogłosili rozporządzenie o powołaniu tzw. Tymczasowej Rady Stanu, organu doradczego, mającego współdziałać z administracją okupacyjną przy tworzeniu instytucji państwowych odbudowywanego Królestwa Polskiego. Częścią rady była Komisja Wojskowa z Józefem Piłsudskim na czele. Miała ona współdziałać z Niemcami przy organizowaniu Polskiej Siły Zbrojnej. Praktyka rychło pokazała, że Besler zupełnie nie liczy się z Komisją, a wszelkie przygotowane przez nią projekty, memoranda i postulaty po prostu ignoruje.
Przysięga królowi
Konflikty wywoływał też sposób traktowania legionistów. Sprzeciw wzbudziło wprowadzenie niemieckiego jako języka komend i nowych mundurów opartych na uniformach Wehrmachtu. Reorganizacja oddziałów doprowadziła do wymieszania żołnierzy i rozerwania dotychczasowych struktur.
Niski poziom niemieckich instruktorów, ale też bezduszne traktowanie przez nich żołnierzy, powodowały protesty. Legionistom nie podobało się też, że zwierzchnikiem tworzonego wojska nie jest polski rząd, lecz niemiecki generał-gubernator.
Coraz częstsze konflikty i buntownicze nastroje w Legionach Niemcy postanowili spacyfikować zarządzając złożenie przysięgi przez polskie oddziały. Miała to być przysięga składana nie Tymczasowej Radzie Stanu czy rządowi polskiemu, lecz „przyszłemu królowi polskiemu” (odtworzone państwo polskie miało być monarchią). Żołnierze mieli też przysiąc „wierne dotrzymanie braterstwa broni wojskom Niemiec i Austro-Węgier oraz państw z nimi sprzymierzonych”.
Przedstawiona legionistom rota przysięgi wywołała sprzeciw. Oddziały I Brygady od razu postanowiły odmówić jej złożenia. Dowódcy dla pewności udali się jednak do Warszawy na konsultacje z komendantem Piłsudskim.
„Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja - nasz wspólny wróg w tej światowej wojnie, skończyła swoją rolę. Wspólny interes przestał istnieć. Wszystkie nasze i niemieckie interesy układają się przeciw sobie. W interesie Niemców leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym - by alianci pobili Niemców” - powiedział Piłsudski na spotkaniu w hotelu Brühla.
W takiej sytuacji w pułkach rozpoczęła się akcja składania dymisji. Królewiacy chcieli iść do cywila, a Galicjanie przeniesienia do c.k. armii. Ferment najsilniejszy był w brygadach związanych z Piłsudskim, czyli I i III.
II Brygada opowiadała się za przysięgą. Optowali za nią także dowódcy niechętni Piłsudskiemu, m.in. ppłk Leon Berbecki, mjr Michał Żymierski, kpt. Marian Kukiel, płk Marian Januszajtis, płk Józef Haller, płk Władysław Sikorski oraz ówczesny komendant Legionów, płk Zygmunt Zieliński. Uważali oni, że utrzymanie zalążku Wojska Polskiego, jakim są Legiony, jest tak ważne, że warto iść na największe nawet kompromisy.
Tymczasowa Rada Stanu i Komenda Legionów usiłowały spacyfikować wzburzone nastroje. Ich członkowie i wysłannicy objeżdżali poszczególne pułki i nawoływali do spokoju i złożenia przysięgi. Komenda stosowała też represje: najbardziej aktywnych opozycjonistów zdejmowano z dowództwa i przenoszono do cywila bez prawa noszenia munduru.
Dowódcę 5. pułku piechoty, mjr. Mieczysława Rysia-Trojanowskiego, i kilku jego oficerów aresztowano i umieszczono w więzieniu w Warszawie. Wskutek protestu żołnierzy i groźby ich odbicia zostali jednak niebawem zwolnieni.
Nie został nikt
Na nic zdały się perswazje i represje. W wyznaczonych na przysięgę dniach 9 i 11 lipca większość jednostek odmówiła jej złożenia. Tak moment ten opisywał przyszły prezydent Warszawy, Roman Starzyński, wówczas żołnierz 5. pułku piechoty:
„Po przemówieniu inż. Ka-czorowskiego [delegata Tymczasowej Rady Stanu - przyp. aut.], komendant pułku mjr Trojanowski donośnym głosem wezwał wszystkich obecnych oficerów i żołnierzy, którzy chcą złożyć przysięgę, aby wystąpili pięć kroków przed front ustawionych oddziałów. Oglądamy się dokoła. Zwarte kolumny batalionów stoją bez ruchu jak mur. Ani jeden głos nie zmącił ciszy, jaka panowała na placu...
Mjr Trojanowski poczekał chwilę, ogarnął raz jeszcze wzorkiem milczące kolumny, po czym donośnym głosem zawołał: »Kto nie chce przysięgać, niech wystąpi pięć kroków przed front«. Jakby zamarłe w bezruchu kolumny ruszyły nagle z miejsca i miarowym żołnierskim krokiem, odmierzywszy pięć kroków, stanęły jak wryte. Ścisnęły się kolumny w czworoboku, a na poprzednim miejscu nie został nikt”.
Ogółem złożenia przysięgi odmówiło 181 oficerów i 4729 podoficerów i szeregowych. Złożyło ją natomiast 105 oficerów i 1939 podoficerów i szeregowych.
Niemcy zaskoczeni skalą oporu zareagowali represjami. Legionistów, którzy nie złożyli przysięgi, internowali w dwóch obozach: oficerów w Beniaminowie, a podoficerów i szeregowych w Szczy-piornie. Prócz tego przeprowadzono akcję aresztowań działaczy Polskiej Organizacji Wojskowej, zatrzymując około 90 osób.
W nocy z 21 na 22 lipca aresztowano też Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego. Przewieziono ich do Gdańska, stamtąd do Szpandawy, a następnie do twierdzy Wesel nad Renem. 22 sierpnia 1917 r. Piłsudskiego osadzono w twierdzy w Magdeburgu. Na początku września dołączył do niego Sosnkowski.
Opór w obozach
Początkowo internowani w Benia-minowie oficerowie traktowani byli z honorami. Mogli zatrzymać broń białą, poruszać się swobodnie po obozie, dochodziła prasa i korespondencja, możliwe były odwiedziny. Rychło jednak zaostrzono warunki. 30 lipca oficerom pod lufami karabinów maszynowych nakazano oddanie broni, odprucie stopni i włożenie cywilnych ubrań. Wręczono im też decyzje o zwolnieniu z Legionów.
Wywołało to opór. Oficerowie postanowili nie uznawać zwolnienia i zachować dyscyplinę wojskową, a także wspierać internowanych w Szczypiornie szeregowych. Wyróżniających się oporem okupanci wywozili do Niemiec.
Z czasem trudne warunki obozowe sprawiły, że część oficerów zaczęła się skłaniać do złożenia przysięgi lub do powrotu do cywila. Nawiązano potajemne kontakty z legionistami służącymi w Polskiej Sile Zbrojnej i ustalono, że część chętnych zostanie do niej przyjęta po złożeniu przysięgi. Tak też się stało. W obozie przebywało coraz mniej oficerów. Ostatnich dziesięciu uwolniła w listopadzie 1918 r. Niemiecka Rewolucyjna Rada Żołnierska.
Gorsze warunki panowały w obozie w Szczypiornie. 4 tys. legionistów mieszkało tam we wkopanych w ziemię wilgotnych barakach. Wyżywienie było bardzo słabe, szerzyły się choroby, wielu żołnierzy zmarło.
Polskim komendantem obozu był kpt. Stanisław Zosik-Tessaro. Utrzymywał on wśród podwładnych wojskowy porządek. Zorganizowano kasę zapomogową, pocztę, izbę chorych, kursy dokształcające. Wysłanników TRS, namawiających do wstępowania do Polskiej Siły Zbrojnej, obrzucano kamieniami i poniewierano.
Gdy Niemcy nakazali legionistom naszycie na mundury numerów, jakie nosili jeńcy wojenni, w obozie zorganizowano głodówkę. Sytuacja ta wywołała oburzenie opinii publicznej. Interweniowano u Beselera i w Wiedniu. Niemcy musieli ustąpić. W grudniu legionistów przewieziono do więzienia w Łomży, a tam zaczęto ich zwalniać lub urlopować. Obóz przestał istnieć 12 lipca 1918 r.