Lek na leczenie raka prostaty przed chemioterapią wciąż bez refundacji. Chorzy zarzucają ministrowi dyskryminację chorych
Mimo rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji lek enzalutamid, stosowany w leczeniu raka prostaty z przerzutami nie został po raz kolejny wpisany na listę leków refundowanych. Pacjenci czekają już 266 dni. Lek nie znalazł się ani na marcowej liście leków refundowanych, ani na majowej.
O wpisanie na listę leków refundowanych enzalutamidu stowarzyszenie UroConti walczy już ponad półtora roku. Lek ten, stosowany w leczeniu raka prostaty jest refundowany w większości krajów Europy. Wyjątki to Polska i kraje nadbałtyckie.
Chorzy czekają, a majowa lista refundacyjna jest piątą, od czasu wydania rekomendacji przez Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, na której lek się nie pojawił.
Jak zwracają uwagę pacjenci, lek ten stosowany przed chemioterapią jest bardzo skuteczny, co potwierdzają doświadczenia z krajów, w których jest stosowany.
- Przekazałem więc panu ministrowi nasze stanowisko, oparte i o opinie światowych ekspertów, których nikt nie kwestionuje, i o rekomendację Prezesa AOTMiT. A przede wszystkim o doświadczenia naszych członków, którzy zażywając ten lek, wstają z łóżek, wracają do pracy, a do tej pracy jadą rowerem! Jak widać po majowej liście, nikt nie wziął tego pod uwagę
- mówi Bogusław Olawski, przewodniczący sekcji prostaty w stowarzyszeniu UroConti. - Minister zdrowia prowadzi niezrozumiałą politykę refundacyjną, w wyniku której ogranicza nam dostęp do terapii, stosowanych z powodzeniem przez cały świat.
Pacjenci zwracają uwagę, że nie zabiegają o nowy program leczenia raka prostaty, czy nawet rozszerzenie istniejącego. Już teraz stosuje się leczenie przed chemioterapią, ale na liście leków refundowanych jest jeden preparat. Dopisanie kolejnego byłoby jedynie umożliwieniem lekarzom i pacjentom wyboru odpowiednich dla konkretnych osób terapii.
Pacjenci po raz kolejny zwracają uwagę, że według opinii ekspertów dodanie nowego leku do istniejącego programu nie zwiększy wydatków budżetu państwa, bo przecież dwóch leków nie można przyjmować jednocześnie, zatem lekarze będą ordynować tylko jeden z nich i za ten będzie płacić NFZ. Koszty zatem będą nieporównywalnie niższe niż te ponoszone przez państwo na programy lekowe w przypadku innych chorób nowotworowych.
Trudno więc sądzić, że powodem, dla którego enzalutamid nie znalazł się na liście leków refundowanych są pieniądze. Bogusław Olawski przypomina historię sprzed dwóch lat, kiedy dodanie do programu po chemioterapii dwóch nowych leków blokował producent, którego lek jest teraz monopolistą przed chemioterapią.
- Ciągle mamy nadzieję, że opóźnienia nie wynikają z chęci utrzymania monopolu jednej firmy i obrony jej interesów za wszelką cenę, ale trudno zaprzeczyć, że takie skojarzenie samo się nasuwa - mówi.
Pacjenci zapowiadają, że nie przestaną zabiegać o uzupełnienie listy leków refundowanych o enzalutamid.
- Od szansy na leczenie dzieli mnie niecała godzina jazdy samochodem
- twierdzi Artur Marcinek, członek stowarzyszenia, pacjent onkologiczny. - Mieszkam w Krakowie. Gdybym przeprowadził się o kilkadziesiąt kilometrów dalej, do biedniejszej podobno od nas Słowacji, mógłbym korzystać ze wszystkiego tego, co oferuje współczesna medycyna, a nie być ofiarą niezrozumiałej polityki zdrowotnej mojego państwa - mówi rozgoryczony.