Lekarz z Gliwic wydaje ważne, zakazane książki
Gliwice: 120 lat temu urodził się tutaj Gottfried Bermann-Fischer, wydawca antyfaszystowskich pisarzy w „czasach pogardy”.
Niezwykłe życie miał urodzony w Gliwicach, światowej sławy wydawca Gottfried Bermann-Fischer; w rodzinnym mieście pamięć o nim jest jednak nikła. On też nie wspominał Gliwic z wielkim entuzjazmem. W swojej autobiografii “Wędrowiec przez cały wiek” (1994) określa Gliwice jako “wyjątkowo brzydkie”. Rządził tu przemysł, gust narzucała kadra inżynierska i urzędnicza, potem zapanował nazizm. Autor z zasiedziałej w Gliwicach żydowskiej rodziny musiał uciekać z Europy.
Zapisał się w historii księgarstwa jako wydawca zakazanych w Niemczech autorów, takich jak Franz Kafka czy Thomas Mann. Wiele z tych książek płonęło później na hitlerowskich stosach. Bermann-Fischer pierwszy poznał się na wartości “Doktora Żywago” Borysa Pasternaka i wydał tę powieść, wkrótce nagrodzoną Noblem. Cieszył się świetnym literackim smakiem i przyjaźnią wybitnych pisarzy. Mann napisał do niego setki listów.
Bermann-Fischer wychował się na gliwickiej starówce; mieszkał przy ulicach Matejki i Raciborskiej, a jego dziadek miał dom i hurtownię piwa w kamienicy przy ulicy Plebańskiej 8. Zapomnianą na Śląsku rodzinę Bermannów przypomniał niedawno przewodnik “O miłości, życiu i śmierci. Opowieści o Żydach gliwickich”, wydany przez Muzeum w Gliwicach.
Senior rodu gorzelnik Bernhard Bermann urodził się w 1821 roku, a w połowie XIX wieku kupił dom przy Plebańskiej 8. Miał czworo dzieci, syn Salo został cenionym gliwickim położnikiem, był też rajcą miejskim. Ożenił się z Brigittą Fischer, córką właściciela znanego wydawnictwa S. Fischer Verlag. Teść przekonał go do zmiany profesji i prowadzenia tej firmy. Doszło do tego w 1928 roku. Sytuacja polityczna stawała się jednak coraz gorsza; Gottfried nie miał złudzeń, wyjechał do Wiednia, gdzie wydawał antyfaszystowskich pisarzy. Stamtąd też musiał uciekać, a w końcu zdecydował się na wielką wędrówkę.
Pieszo, koleją i czym się dało ruszył z rodziną przez Szwecję i Rosję do Władywostoku, potem do Jokohamy i Stanów Zjednoczonych. Po wojnie wrócił jednak do Europy, zamieszkał we Frankfurcie nad Menem. Przeżył 97 lat i spisał swoje wspomnienia, także o Gliwicach.
Był to dla niego obszar częstych walk o pogranicze. Jego rodzina należała do niemieckiej inteligencji, ale ojciec leczył prostych ludzi, którzy mówili “łamaną niemczyzną z polskimi naleciałościami”, “opiekował się nimi od narodzin aż po grób”. Autor szczerze pisze o brzydocie architektury miasta, pijaństwie ludu, wywyższaniu się przemysłowych elit, ale też o dużej tolerancji wobec wyznań. Skończyła się, gdy Hitler doszedł do władzy; żydowscy lekarze, sędziowie i aptekarze na zawsze zniknęli wtedy z gliwickiej mozaiki.
18 procent ludności stanowiła społeczność żydowska w połowie XIX wieku w Gliwicach. Była to grupa zasymilowana z Niemcami. Zapisała się silnie w historii miasta i Górnego Śląska, przyczyniając się do rozwoju kultury, architektury, nauki i działalności społecznej.