Lekarze rodzinni z Wrocławia i okolic zbuntowali się i apelują, by zrezygnować z wystawiania zaświadczeń, w których lekarz poświadcza, że dziecko po chorobie jest już zdrowe i może pójść do żłobka. Rzeczywiście w regulaminie miejskich żłobków we Wrocławiu istnieje zapis, w którym czytamy, że „po przebytej chorobie dziecko może uczęszczać do żłobka, po przedłożeniu przez Rodziców/ Opiekunów prawnych oświadczenia lub zaświadczenia lekarskiego o stanie jego zdrowia”.
- To błędne koło infekcji - tak kwituje obecną sytuację z wystawianiem zaświadczeń dla zdrowych dzieci Agata Sławin z Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych. Zdaniem lekarki, na wymogu żłobków i przedszkoli związanym z zaświadczaniem o dobrym stanie zdrowia dzieci tracą wszyscy.
- Dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci. Niestety, gdy ze zdrowym dzieckiem idziemy do przychodni, w której siedzi już kilkanaście chorych osób, to narażamy je na to, że na drugi dzień będzie chore. Poza tym co z tego, że lekarz dziś wystawi zaświadczenie, że dziecko jest zdrowe, skoro jutro może ono już obudzić się z gorączką - mówi lekarka i dodaje, że tracą nie tylko dzieci, ale także ci pacjenci, którzy naprawdę są chorzy. - Ta sytuacja nie pozostaje bez wpływu na kolejki. Niestety w chwili, gdy my przyjmujemy rodziców proszących o zaświadczenie, na korytarzu czekają chorzy, a kolejki się wydłużają - zauważa Agata Sławin.
Lekarze rodzinni podkreślają, że problem narasta i dotyczy zwłaszcza żłobków miejskich.
- W piątek przyszła do mnie mama z dzieckiem i poprosiła o wystawienie zaświadczenia o stanie zdrowia jej dziecka. Co ciekawe, to był jeden z warunków przyjęcia dziecka do żłobka. Dla mnie jest to absurd, gdyż nie ma listy chorób czy schorzeń, które kwalifikowałyby lub dyskwalifikowałyby dziecko do żłobka - oburza się lekarka.
We wrocławskich żłobkach słyszymy, że problem nie jest „na ostrzu nożna” i że zaświadczenia lekarskie nie są potrzebne zawsze, bo regulamin dopuszcza, by o stanie zdrowia zaświadczyć mógł lekarz lub rodzic. A że niektórzy lekarze nie chcą zaświadczeń wystawiać, to w żłobkach twierdzą, że można zamiast zaświadczenia od lekarza przynieść oświadczenie rodziców.
Nie zawsze jednak obserwacja rodziców wystarczy. W gminnym żłobku przy ul. Szkolnej w Długołęce dyrekcja chce się zabezpieczyć.
- Gdy dziecko po chorobie wraca do przedszkola, potrzebne nam jest oświadczenie rodzica. Jednak, gdy przyjmujemy dziecko pierwszy raz do żłobka, to rzeczywiście wymagamy zaświadczenia od lekarza, że dziecko jest zdrowe - przyznaje Ewelina Chmura, dyrektor żłobka, ale zaznacza jednak, że opcja zaświadczenia lekarskiego to bufor bezpieczeństwa, nie tylko dla żłobka, ale też dla innych dzieci w nim przebywających. - Chcemy wiedzieć, czy dziecko jest zdrowe, czy ostatnio nie przechodziło chorób zakaźnych. To ważne nie tylko dla nas, ale także dla pozostałych dzieci - podkreśla.
Okazuje się bowiem, że chore dzieci w żłobku czy przedszkolu to standard.
- Przyznaję, że jest to dla nas spory problem i nie bardzo wiemy, jak sobie z nim poradzić. Gdy dziecko notorycznie pojawia się z katarem, to prosimy rodziców o zabranie go do domu. Gdy rodzic odmawia, prosimy o przedstawienie zaświadczenia lekarskiego, że dziecko jest zdrowe. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że rodzice nie zawsze mają możliwość zostać z dzieckiem w domu, bo po prostu muszą iść do pracy... - mówi Ewelina Chmura. Dyrektorka dodaje na koniec, że żłobek zastanawia się nad zmianą statutu. Do tego jednak potrzebna jest zgoda rady gminy.