Lekarze nie chcą pracować w pogotowiu. Bo praca słabo płatna i mało stabilna
Wszyscy dyrektorzy stacji pogotowia w woj. podlaskim mówią to samo: nie jesteśmy konkurencyjni. To dlatego mają kłopot z ustawieniem dyżurów karetek. Płacą za mało, więc coraz mniej lekarzy chce u nich pracować. Tak jest w całej Polsce. Niestety, również w Białymstoku, Łomży i Suwałkach.
Zatrudnię lekarzy systemu. Zatrudnię pielęgniarki. Zatrudnię ratowników medycznych. Takie ogłoszenia to standard na stronach regionalnych stacji pogotowia ratunkowego w całej Polsce. Niestety, jedno znika, pojawia się kolejne. Bo rekrutacja najczęściej kończy się fiaskiem. Bo prawie nikt już nie chce pracować w karetce. Powód jest całkiem prozaiczny: pogotowie mało płaci. I tyle.
- Praca na oddziale jest dla lekarzy bardziej intratna - przyznaje Krystyna Szczypiń, dyrektorka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Suwałkach. I tłumaczy, dlaczego tak jest: - U nas od 11 lat nie zwiększyło się kontraktowanie. Nie mamy pieniędzy, by dobrze płacić lekarzom. Nie jesteśmy konkurencyjni.
Ilu lekarzy pracuje w pogotowiu w Suwałkach - tego nie jest w stanie tak na szybko stwierdzić nawet ona. Bo nikt tu nie pracuje na etacie. Po pierwsze - takie warunki narzuca odgórnie system. Po drugie - etatami w pogotowiu nie są już zainteresowani i sami lekarze. Wolą już kontrakty czy pracę na zlecenie. Bo pracę w pogotowiu lekarze traktują jako tę dorywczą. Jedni regularnie biorą dyżury, inni tylko raz czy dwa razy w miesiącu. Trudno więc jest policzyć, ilu lekarzy w sumie tu pracuje.
Ale na pewno za mało. Tak jak i w Białymstoku, i w Łomży.
- Zatrudnimy nawet kilkunastu lekarzy - deklaruje Mirosław Rybałtowski, dyrektor ds. medycznych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku.
Pogotowie Ratunkowe w Białymstoku ma nowe karetki. Z automatyczną skrzynią biegów [ZDJĘCIA, WIDEO]
Jednak muszą to być tzw. lekarze systemu ratownictwa medycznego - czyli tacy, którzy spełniają warunki, by pracować w karetce. To lekarze właśnie ze specjalizacją medycyny ratunkowej, a od niedawna również po pierwszym module specjalizacji z chirurgii, interny, pediatrii .
- Dobrze by było, gdyby po jednym-dwóch dodatkowych lekarzy pojawiło się we wszystkich naszych stacjach, czyli w Białymstoku, Siemiatyczach, Hajnówce, Bielsku Podlaskim i Sokółce - dodaje dyrektor Rybałtowski. Niestety, nikt nie odpowiada na ogłoszenia. Szczęście w nieszczęściu, że gdy brakuje obsady na karetce, na dodatkowy dyżur zgadzają się ci lekarze, którzy jeszcze z białostockim pogotowiem współpracują. To ich dobra wola. Ale niestety, oznacza to, że nieraz pracują po kilkadziesiąt godzin bez odpoczynku.
- Ale gdyby któryś z tych lekarzy zachorował, to tego braku nie mielibyśmy kim zapełnić. Choć i tak zdarza się , że musimy przekształcić karetkę ratunkową w podstawową, czyli taką, gdzie jest dwóch ratowników medycznych.
Pogotowie stomatologiczne w Białymstoku działa pod innym adresem
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień