Lekarze z Krotoszyna wysłali pacjentów z koronawirusem na oddział paliatywny do Pleszewa. Złamali prawo? Dyrektor: Zarzuty są absurdalne
Szpital, ani tym bardziej nasz personel, który w krytycznej sytuacji stanął na wysokości zadania nie zasługuje na to, by zarzucać mu podejmowanie działań na szkodę pacjentów i narażania ich na szerzenie się choroby zakaźnej. Nie zgadzam się z takimi absurdalnymi zarzutami - komentuje Krzysztof Kurowski, dyrektor szpitala w Krotoszynie, który jest pod lupą prokuratury, po tym jak pod koniec marca na oddział paliatywny w Pleszewie trafiło z niego dwóch pacjentów z koronawirusem. Śledczy badają kwestie dotyczące transportu pacjentów oraz sytuacji w szpitalu w Krotoszynie.
O śledztwie prokuratury, które dotyczy szpitala w Krotoszynie, portal gloswielkopolski.pl poinformował jako pierwszy już w czwartek. Wtedy to szeroko opisaliśmy historię dwóch pacjentów, którzy odpowiednio 27 i 30 marca zostali przewiezieni ze szpitala w Krotoszynie na oddział paliatywny w Pleszewie. Jak się później okazało, obaj byli zakażeni koronawirusem. W wyniku tego zakażeni zostali także inni pacjenci oraz personel szpitala w Pleszewie.
Lekarze ze szpitala w Pleszewie nie wiedzieli, że pacjenci, których do nich wysłano, są zakażeni.
– Nie mieliśmy żadnych informacji ze strony szpitala w Krotoszynie, świadczących o ryzyku zakażenia koronawirusem u pacjentów, którzy do nas trafili
– mówił nam Ireneusz Praczyk, rzecznik szpitala w Pleszewie.
Chociaż nikt tego głośno nie powie, w Pleszewie są rozżaleni tym, że nikt nie powiedział wcześniej tamtejszym lekarzom o ryzyku zakażenia koronawirusem u przybyłych pacjentów.
- Jeśli ktoś wiezie do nas pacjenta i zdaje sobie sprawę, że u niego w szpitalu może być problem, to zwykła przyzwoitość nakazuje, by nas ostrzec przed potencjalnym zagrożeniem – mówi nam jedna z osób znających sprawę.
Do całej sprawy odniósł się również dyrektor szpitala w Krotoszynie.
- Ani NFZ, ani prokuratura, jak dotąd, nie poinformowała szpitala o swoich działaniach. Z doniesień medialnych dowiadujemy się jedynie, że chodzi o rzekome nieprawidłowości podczas przekazywania dwóch chorych z oddziału wewnętrznego w Krotoszynie do oddziału paliatywnego Pleszewskiego Centrum Medycznego oraz postępowania personelu szpitala w czasie wykrycia koronawirusa na oddziale wewnętrznym w Krotoszynie
- czytamy w oświadczeniu Krzysztofa Kurowskiego na stronie internetowej szpitala.
- Dwaj pacjenci, którzy 27 i 30 marca w trybie planowym przekazani zostali na oddział paliatywny Pleszewskiego Centrum Medycznego, nie mieli w Krotoszynie zdiagnozowanego zakażenia koronawirusem! Nasi lekarze nie podejrzewali również u nich tej choroby. Gdyby tak było, pacjenci ci nie zostaliby przekazani do szpitala niezakaźnego! - pisze Krzysztof Kurowski.
I dodaje: - Diagnostyka pozostałych pacjentów na Oddziale Wewnętrznym w kierunku obecności koronawirusa rozpoczęła się po tym, jak mężczyźni zostali już przekazani do szpitala w Pleszewie. Oddział na który trafili, został poinformowany o sytuacji w Krotoszynie, gdy okazało się, że na Oddziale Wewnętrznym wykryto zakażenia koronawirusem.
Dyrektor szpitala nie zgadza się też z zarzutami, że lekarze z Krotoszyna mieliby się przyczynić do zachorowania i śmierci pacjentów w Pleszewie.
- Ani szpital, ani tym bardziej nasz personel, który w krytycznej sytuacji stanął na wysokości zadania nie zasługuje na to, by zarzucać mu podejmowanie działań na szkodę pacjentów i narażania ich na szerzenie się choroby zakaźnej. Nie zgadzam się z takimi absurdalnymi zarzutami
- pisze Krzysztof Kurowski.
Ponadto zapewnia: - Jesteśmy gotowi do współpracy z prokuraturą i złożenia stosownych oraz obszernych wyjaśnień. (...) Pragnę stanowczo podkreślić, że nie dostrzegam najmniejszych powodów i podstaw do tego, by NFZ zawiadamiał prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w krotoszyńskim szpitalu.