Lekkoatletyczne ME. Adrianna Sułek: kontuzja bardzo mi przeszkadzała
- Kontuzja bardzo mi przeszkadzała, skoro miałam 14 sekund na płotkach i ponad 24,5 na 200 m. Byłam ostatnia w tych biegach, a powinnam być najlepsza w Europie. To była kontuzja, w której ból towarzyszył mi cały czas pierwszego dnia i dlatego wyniki były trochę gorsze niż się spodziewaliśmy - powiedziała PAP Adrianna Sułek, która w Monachium została wicemistrzynią Europy w siedmioboju. Polka od pierwszej konkurencji zmagała się z bólem mięśnia dwugłowego uda.
- Drugiego dnia też bolało, ale to były mniej inwazyjne konkurencje. W skoku w dal mięsień dwugłowy nie był mi aż tak bardzo potrzebny. Choć rozbieg jest bardzo szybki, to jest to jedynie 17-19 kroków. W rzucie oszczepem w żaden sposób mi ta kontuzja nie przeszkadzała, a w biegu na 800 m nie było komfortowo, ale to jest moja mocna strona, więc musiałam wywalczyć ten srebrny medal - tłumaczyła wieloboistka.
23-letnia bydgoszczanka podczas lipcowych mistrzostw świata w Eugene ustanowiła rekord Polski - 6672 pkt, natomiast w Monachium zgromadziła 6532.
- Najbardziej niezadowolona jestem z biegu płotkarskiego i na 200 m, bo to były wyniki znacznie poniżej moich oczekiwań, ale jak na to, że to była naderwana +dwójka+ i bardzo bolało, to jestem zadowolona. W pozostałych konkurencjach - jestem szczęśliwa z każdego wyniku. Wspięłam się na wyżyny swoich możliwości w pchnięciu kulą i rzucie oszczepem. W skoku wzwyż i w dal po prostu zrobiłam swoje - oceniła.
Sułek przebiegła 100 m ppł w 13,94, skoczyła wzwyż 1,89, pchnęła kulą 14,18, przebiegła 200 m w 24,54, skoczyła w dal 6,55, rzuciła oszczepem 42,86 i przebiegła 800 m w 2.09,49.
- Po Memoriale Kamili Skolimowskiej, gdy jeszcze nie miałam kontuzji, deklarowałam, że jestem gotowa na rekord Polski i mówiłam, że będę mogła uzyskać 6800 punktów - wspomniała.
Wieloboistka w Monachium pobiła rekordy życiowe w pchnięciu kulą, skoku w dal i rzucie oszczepem. - Skoro planowałam zdobyć 6800 pkt, to musiałam bić rekordy życiowe w prawie każdej konkurencji, więc spodziewałam się tego. Już niejednokrotnie mówiłam, że jestem gotowa na bardzo dalekie skakanie. Pewnie byłoby jeszcze dalej, gdyby pierwsze dwie próby nie były spalone. W rzucie oszczepem myślałam, że to będzie 44-45 metrów, a są 42. Jestem jednak zadowolona, bo to są moje najlepsze rzuty od czterech lat - oznajmiła.
Po pięciu konkurencjach z rywalizacji wycofała się Holenderka Anouk Vetter, wicemistrzyni świata i olimpijska. - Bez względu na to, czy Anouk Vetter wycofałaby się z rywalizacji, czy nie, chciałam być na podium. W tym przypadku była to rywalizacja o srebrny medal, a nie o brązowy. Wiedziałam, że jeśli będę robiła swoje, to srebro będzie na mojej szyi - przyznała polska wicemistrzyni Europy.
Sułek przegrała tylko z Belgijką Nafissatou Thiam, która drugi raz z rzędu została mistrzynią Europy w tej konkurencji. - Thiam jest w moim zasięgu. Wszystkie moje wyniki wskazują, że co roku robię postęp. To będzie zacięta walka i zobaczymy, kto w danych zawodach wygra - oceniła Sułek.
Jak dodała, najbliższe tygodnie przeznaczy na regenerację, gdyż dziewięć wielobojów w roku - cztery razy pięciobój w hali i pięciokrotnie siedmiobój na otwartym stadionie - to dla młodego organizmu bardzo dużo. - Rozpoczniemy przygotowania 4 października. Do tego czasu będę diagnozować wszelkie pozostałe urazy, które towarzyszyły mi przez kilka miesięcy. Walczę, żeby mój organizm zregenerował się na tyle, żeby pociągnął kilka najbliższych lat. Obciążenia treningowe i nakład pracy dopiero zaczną mi wychodzić w najbliższych miesiącach.
Obecny rok jest bardzo udany dla Sułek, która była czwarta w MŚ w Eugene, a w marcu została wicemistrzynią świata w pięcioboju podczas halowych MŚ w Belgradzie. W sezonie letnim ustanowiła rekord kraju i została wicemistrzynią Starego Kontynentu. - Na ten moment koncentruję się tylko na najbliższym sezonie halowym, bo chcę pobić rekord świata. Na pewno planuję też udział w mistrzostwach globu - zapowiedziała. (Maciej Gach/PAP)