Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata. Tylko Lisek w elicie kadry
Podsumowanie występów sportowców z regionu. Piotr Lisek zdobył w Londynie srebro w skoku o tyczce.
Damian Błocki zajął 20. miejsce w chodzie sportowym na 20 kilometrów podczas ostatniego dnia lekkoatletycznych Mistrzostw Świata w Londynie. To dobry wynik zważywszy na fakt, że Błocki był debiutantem na imprezie tej rangi, a dopiero w tym sezonie zaczął prezentować reprezentacyjną formę.
- Chciałbym być w „20”. To uznam za sukces. Jeśli chodzi o czas chciałbym pobić swój rekord życiowy, choć wiem, że łatwo nie będzie. Wiem jednak, że dam z siebie wszystko - mówił przed zawodami zawodnik MKL Szczecin.
Zrobił to. Trasę pokonał w 1:21,29 i o 23 sekundy poprawił życiówkę. Dało mu to w debiutanckim starcie 20. miejsce, co jest niezłym prognostykiem na przyszłość. 28-letni Błocki chce startować aż do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu (2024 r.).
Lepiej od niego wypadł na 20 km dużo bardziej doświadczony Artur Brzozowski, który był lepszy o niespełna minutę i zajął 12. miejsce. Na 53. lokacie wyścig ukończył Jakub Jelonek.
W Londynie walczył też brat Damiana Błockiego, Adrian, który od kilku sezonów reprezentuje AZS Katowice. Na 50 km był w Londynie 24. Siódme miejsce zajął Rafał Augustyn.
Oprócz Damiana Błockiego w Londynie startowała też czwórka innych lekkoatletów ze Szczecina i Goleniowa.
Piotr Lisek
Bez wątpienia najlepszy sportowiec w naszym regionie. Od przynajmniej trzech lat należy do światowej czołówki skoku o tyczce, a od roku rozpycha się na czołowych miejscach. W tym roku zdobył mistrzostwo Europy w belgradzkiej hali oraz srebro w Londynie.
- Srebro jest ważniejszym i bardziej prestiżowym sukcesem - podkreśla tyczkarz OSOT Szczecin. - Bez wątpienia to najbardziej wartościowy sukces w mojej karierze.
Niewiele brakowało, a do sukcesu by nie doszło, bo w trakcie podróży do Londynu zaginęły tyczki. Ciśnienie podskoczyło, choć Lisek był na to przygotowany mając w zapasie nowe tyczki. Chciał jednak walczyć na tych najbardziej oskakanych. Dzień przed eliminacjami je odzyskał i na arenie prezentował się wybornie.
Lisek jest już w Polsce. Sezonu nie kończy, bo chce pokonać mistrza świata Sama Kendricksa ze Stanów Zjednoczonych.
- Przede mną trzy, może cztery starty w bardzo mocnej obsadzie. To będą takie małe mistrzostwa świata. Na pewno będę chciał powalczyć o zwycięstwa - mówi.
Cele na kolejne lata też ma dobrze sprecyzowane. W IO w Tokio 2020 ma być medal, a nawet złoty krążek jest w zasięgu Piotra Liska.
- Do igrzysk daleka droga. Będziemy coś zmieniać w przygotowaniach, jak przed tym sezonem. W paru elementach podjęliśmy ryzyko, ale się opłaciło - dodaje.
Sofia Ennaoui
W Londynie biegła tylko na dystansie 1500 m. W ładnym stylu awansowała do półfinału, by w walce o finał przegrać o zaledwie 0,05 s. Rozgoryczona przyznała, że jest jeszcze za młoda, by na mocnym poziomie biegać dzień po dniu, ale doświadczenie ma procentować w przyszłości.
- Przepraszam wszystkich, których zawiodłam swoim biegiem w półfinale MŚ, szczególnie swojego trenera i ludzi blisko pracujących ze mną. Nie zawsze jest kolorowo, ale z każdej porażki powinniśmy wyciągać cenne lekcje na przyszłość. Wrócę silniejsza, obiecuję - podsumowała swój występ w MŚ.
Krystian Zalewski
Bez wątpienia największe rozczarowanie. Mistrz Polski rywalizował w biegu na 3000 m z przeszkodami. - Będzie ogień - deklarował przed startem.
Niestety, skończyło się słabszym dniem i odpadnięciem w eliminacjach. Zawodnik Barnima Goleniów też nie krył smutku. - Nie tak wyobrażałem sobie te mistrzostwa. Nie tak miało być. Ale znów biorę tę porażkę na klatę i na pewno się nie poddam. Te trudności wzmocnią mnie do walki o kolejne cele! Obiecuję, że wrócę do gry - napisał na Facebooku.
Michał Rozmys
Najmłodszy z naszej piątki, również debiutant. Występy na plus, bo choć nie było go w finałach na 800 i 1500 m, to docierał do półfinałów.
- Cel zrealizowany. Zdobyłem cenne doświadczenie, nie tylko w samych biegach, ale i z całej imprezy. Tylko po to tutaj przyjechałem. Walczyłem w półfinale na 800 metrów uzyskując 11. miejsce w tabelach i drugi wynik moim życiu. Wszystko szło zgodnie z planem dopóki nie dopadła mnie infekcja. Podjąłem decyzję o starcie na 1500 metrów, aby znowu doświadczyć tego, gdy staje się na starcie i zapomina się o wszystkim. To niesamowite uczucie, gdy słyszy się doping kilkudziesięciu tysięcy osób na stadionie. Udało mi się wejść do półfinału z czasem. Nie było zmiłuj. Jeśli dostałem taką okazję, to jak najbardziej z niej skorzystałem nie patrząc na zdrowie. W półfinałach dałem z siebie wszystko, żeby niczego nie żałować. Ostatecznie uplasowałem się na 22. miejscu - podkreślił.
Przypomnijmy, że Rozmys w tym sezonie nie wypełnił czasowych kryteriów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, ale ze względu na młody wiek i fakt, że w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy zdobył brąz na 1500 m, został dołączony do reprezentacji. I nikogo nie zawiódł.
Lekkoatletyczny sezon wkrótce dobiegnie końca. Od jesieni nasi sportowcy będą szykować się już do przyszłorocznych imprez. Najważniejszą będą Mistrzostwa Europy w Berlinie.